Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Włodzimierz Kalicki, Kiepski rzut


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

GW Duży Format, 22.04.2008



Pozostający w cieniu gubernatora Franka i skrycie rywalizujący z nim Krüger jest odpowiedzialny za planowanie, przygotowanie i wykonanie praktycznie wszystkich hitlerowskich zbrodni w GG. To on organizował getta dla ludności żydowskiej, on odpowiada za stworzenie w nich tragicznych warunków bytowych powodujących wysoką śmiertelność stłoczonych w nich mieszkańców. Krüger planował i nadzorował przeprowadzenie Akcji Reinhard, w trakcie której w obozach zagłady wymordowano ok. 1 milion 700 tys. Żydów. Krüger odpowiada też za zbrodnie na ludności polskiej.


Tadeusz Battek budzi się i wstaje wcześnie, dużo wcześniej niż zwykle. Krząta się po swoim pokoju w domu przy ul. Komorowskiego w Krakowie. Sprawdza pistolet. Wreszcie nadchodzi godzina wyjścia. Zakłada długi płaszcz i nieśpiesznie idzie na ulicę Retoryka. 19-letni Battek jest harcerzem drużyny z Wadowic, żołnierzem AK pseudonim "Góral". Ulica Retoryka jest niemal pusta. "Góral" spaceruje pod domem łączniczki "Krysi". Po chwili zjawiają się Edward Madej, porucznik WP, w AK - "Felek", i 18-letni harcerz drużyny harcerskiej z Gorlic Andrzej Jankowski - "Jędrek". Od strony ul. Pańskiej nadchodzi Tadeusz Wojs "Stanisław".

Wszyscy są żołnierzami "Kosy", zorganizowanego pod kryptonimem "Osa" (od nazwy: Organizacja Specjalnych Akcji Bojowych) elitarnego oddziału podległego bezpośrednio Komendzie Głównej AK, przeznaczonego do prowadzenia akcji dywersyjnych i bojowych, w tym do likwidacji wyższych funkcjonariuszy gestapo, policji i hitlerowskiej administracji. W tym roku "Osa" weszła w skład oddziałów dyspozycyjnych właśnie powołanego Kierownictwa Dywersji AK i otrzymała nowy kryptonim: "Kosa".

Krakowski oddział "Kosy" w nadzwyczajnie trudnych warunkach konspiracyjnych w 1942 roku przez wiele miesięcy przygotowywał zamach na generalnego gubernatora Hansa Franka. Wszystko było już zapięte na ostatni guzik, ale komendant główny AK gen. "Grot"-Rowecki ostatecznego rozkazu wykonania zamachu nie wydał. Zamiast tego zlecił likwidację także rezydującego na Wawelu wyższego dowódcy SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie

SS-Obergruppenführera Friedricha Krügera.

Pozostający w cieniu gubernatora Franka i skrycie rywalizujący z nim Krüger jest odpowiedzialny za planowanie, przygotowanie i wykonanie praktycznie wszystkich hitlerowskich zbrodni w GG. To on organizował getta dla ludności żydowskiej, on odpowiada za stworzenie w nich tragicznych warunków bytowych powodujących wysoką śmiertelność stłoczonych w nich mieszkańców. Krüger planował i nadzorował przeprowadzenie Akcji Reinhard, w trakcie której w obozach zagłady wymordowano ok. 1 milion 700 tys. Żydów. Krüger odpowiada też za zbrodnie na ludności polskiej.

Zamachowcy nie mieli szczęścia. Od dwóch tygodni godzinami wystawali w szyku bojowym w dzielnicy niemieckiej, na rogu alei Krasińskiego i ulicy Wygoda. Krüger powinien przejeżdżać tędy z Wawelu do swojego biura, ale nie pojawił się.

Dziś są urodziny Hitlera. Krüger musi pojechać na oficjalne obchody w niemieckiej dzielnicy.

"Góral" zatrzymuje się przed drzwiami wejściowymi domu "Krysi". Łączniczka ma mu przekazać dwie bomby wyprodukowane w Warszawie specjalnie na tę okazję. "Krysia" wreszcie wychodzi. "Góral", który spodziewa się teczki z ukrytymi w niej pociskami, baranieje. Dziewczyna niesie dwa piękne bukiety kwiatów. "Krysia" śmieje się: "Tak, to dla ciebie, w dowód sympatii".

Gdy "Góral" odbiera kwiaty, pod ich ciężarem opadają mu ręce. Bomby schowane są wewnątrz bukietów. "Góral" wręcza jeden z bukietów "Jędrkowi". Sztab akcji wyznaczył ich do rzucania bomb, bo uznano, że sprawni fizycznie młodzieńcy najlepiej wywiążą się z tego zadania.

"Stanisław" tłumaczy "Góralowi", że szósty uczestnik akcji, "Julian", miał nieoczekiwane kłopoty w pracy i nie mógł się zwolnić. Jego zadania przejmie "Stanisław".

Uczestnicy akcji zajmują wyznaczone miejsca na rogu alei Krasińskiego i ulicy Wygoda, obok parterowego budynku szkoły im. św. Jana Kantego zamienionej na magazyn mundurów SS. Aleja Krasińskiego to teraz reprezentacyjna ulica dzielnicy niemieckiej. W nowoczesnych czteropiętrowych budynkach wzdłuż niej mieszkają funkcjonariusze okupanta i ich rodziny. W magazynie mundurowym zawsze jest pełno uzbrojonych esesmanów. A jednak to doskonałe miejsce do przeprowadzenia zamachu. Stojący zaledwie trzy metry obok budynku szkoły Jana Kantego niepozorny, murowany domek powinien być dla uciekających zamachowców doskonałą osłoną przed ostrzałem z budynków przy Krasińskiego i z magazynu SS.

"Jędrek" i "Góral" chowają bukiety z bombami pod płotem.

Mija kwadrans, pół godziny. O 9 rano "Stanisław" podchodzi do "Górala" i "Jędrka". Najmłodsi uczestnicy akcji są podenerwowani przedłużającym się oczekiwaniem na samochód Krügera. "Stanisław" przed wojną był zawodowym oficerem straży kolejowej. Jego doświadczenie i zimna krew imponują najmłodszym żołnierzom jego grupy; nazywają go ciepło "wujciem" i ufają mu bezgranicznie. Widząc ich zdenerwowanie, "Stanisław" łamie zasady konspiracji i wdaje się z nimi w długą pogawędkę o sprawach jak najdalszych od czekającej ich akcji. Po półgodzinie "wujcio" wraca na swoje stanowisko.

A odkrytego mercedesa z rejestracją "Ost 31" jak nie ma, tak nie ma.

Dochodzi 9.30. Zamachowcy tkwią na swoich stanowiskach już ponad półtorej godziny. To zaczyna być niebezpieczne.

Nagle "Jędrek" dostrzega, że stojący z przodu, na czatach, "Stanisław" sięga do kieszeni i wyciąga chusteczkę. Machnięcie białą chustką to znak, że nadjeżdża mercedes Krügera.

"Stanisław" dostrzega wzrok "Jędrka". Kręci przecząco głową, odwraca się plecami i czyści nos. Po chwili obaj ryczą ze śmiechu.

Ale za kwadrans dziesiąta "Stanisław" ostentacyjnie macha chusteczką. "Jędrek" zapomina o konspiracji i woła do Battka: "Tadek!". Obaj podchodzą do płotu i podnoszą bardzo ciężkie bukiety. "Jędrek" staje tuż przy rogu szkoły św. Jana Kantego, "Góral" 15 metrów dalej. I właśnie w tym momencie na chodniku pojawia się dwóch umundurowanych Niemców. "Góral" wstrzymuje oddech, ale oni tylko ciekawie przyglądają się wielkiemu bukietowi i idą dalej. "Stanisław" szybkim krokiem wraca w stronę obu bezpośrednich wykonawców zamachu. Mija ich bez słowa, gdyż z budynku szkoły akurat ktoś wychodzi. Staje za "Góralem" i "Jędrkiem".

Jest 9.49, gdy ich oczom ukazuje się wielki czarny mercedes. Gdy samochód jest w odległości mniejszej niż 100 metrów, "Góral" i "Jędrek" rozpoznają siedzącego w nim Krügera. Kat Generalnego Gubernatorstwa siedzi wyprostowany, siodlastą czapkę ma nasuniętą głęboko na oczy. "Stanisław" krzyczy: "Rzucać!".

"Jędrek" miota swój bukiet jako pierwszy. W powietrzu fruwają odpadające odeń kwiaty. "Jędrek" chybia. Miał rzucić bombę pod silnik samochodu, tymczasem jego pocisk uderza w bagażnik. Potworny huk, jezdnia w mgnieniu oka zasnuwa się kłębami dymu. "Góral" rzuca swój bukiet o sekundę później. Jego bomba miała eksplodować wewnątrz samochodu, ale ona też trafia w tył mercedesa. Następny straszliwy wybuch. "Jędrek" ogłuszony pada na chodnik.

Z okien szkoły sypie się szkło. Dekiel z tylnego koła mercedesa z gwizdem przelatuje nad głową leżącego "Jędrka" i rozbija się o mur. W jezdni widać niewielki lej. Mercedes toczy się wolno i zatrzymuje przy przeciwległym skraju jezdni. Z rozbitego baku cieknie benzyna.

Niemal natychmiast po eksplozjach w oknach zamienionej na magazyn SS szkoły pojawiają się umundurowani Niemcy. Strzelają chaotycznie, niecelnie, ale "Stanisław" wie, że jeszcze chwila i ich ogień zacznie być skuteczny. Nie ma już czasu, by podbiec do znieruchomiałego mercedesa, ewentualnie dobić esesmanów i zabrać Krügerowi dokumenty.

"Stanisław" woła: "Odwrót!". "Jędrek" przytomnieje, podnosi się i chwiejnie biegnie w stronę ul. Wygoda. "Góral" idzie za nim spokojny, spacerowym krokiem. "Stanisław" czeka, aż obaj miną go, i wycofuje się jako ostatni.

"Góral" zgodnie z planem skręca za mały murowany domek przy szkole. Domek chroni go przed niemieckim ostrzałem od strony alei Krasińskiego. "Jędrek" tymczasem biegnie dalej lewą stroną Wygody, doskonale widoczny dla strzelających Niemców.

"Góral" woła: "Do mnie! Na prawo!". Ale "Jędrek" ciągle jest w szoku po wybuchu. Nie zauważa, że zostawia za sobą wyraźny ślad krwi cieknącej z poranionej ręki. Pędzi Wygodą, krzycząc: "Wujciu, ratuj! Wujciu, ratuj!".

Ale "wujcio" "Stanisław" jest z tyłu, ubezpiecza odwrót.

Z bramy wyskakuje umundurowany Niemiec. Nie ma broni, podstawia nogę ciągle oszołomionemu "Jędrkowi". Ranny przewraca się, ale natychmiast zrywa się na równe nogi. Niemiec rzuca się na "Jędrka" i usiłuje go obezwładnić. Szamocą się, gdy dobiega wreszcie "Stanisław". "Wujcio" ratuje "Jędrka". Strzał z przyłożenia kładzie napastnika na bruku.

Zamachowcy przebiegają przez skwerek przy ul. Retoryka. "Jędrek" w końcu dochodzi do siebie. Zdejmuje płaszcz, obwiązuje krwawiącą rękę. Gwałtownie skręca w ulicę Felicjanek. Tam zwalnia, idzie spokojnym krokiem zwykłego przechodnia.

Gdy "Jędrek" skręca, "Stanisław" traci go z oczu. Przez chwilę szuka rannego na ulicy Smoleńsk, ale wycie syren samochodów gestapo uświadamia mu, że powinien natychmiast wycofać się. Przy uniwersytecie łapie tramwaj i dojeżdża do swego mieszkania na Pańskiej 7. Drzwi otwiera mu matka i szepce w progu: "Jędrek już jest!". Rana Jędrka krwawi mocno, ale nie jest groźna.

"Góral" bezpiecznie dociera do swego mieszkania na Komorowskiego.

"Felek" i "Jurek" tramwajem dojeżdżają do Bronowic, do konspiracyjnej meliny.

Wewnątrz ogromnego kordonu żandarmerii otaczającego miejsce zamachu po żołnierzach AK pozostał tylko lej w jezdni alei Krasińskiego i kilka łusek na ulicy Wygoda.

Ale "Stanisław" i "Jędrek" są w kiepskim nastroju. Wiedzą, że Krüger uszedł z życiem - w najlepszym razie jest tylko lekko ranny.

Źródło: Duży Format


Jedyny komentarz do 28.06.2009

krzysieknn 23.04.08, 10:25. Irakijczycy powini sobie poczytać JAK się robi zamachy na okupantów. bo jak na razie to wiecej swojej ludności wykańczają niż jankesów.»


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi