Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Piotr Stachiewicz (1975), Akcja


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

[w:] Piotr Stachiewicz, Akcja Koppe, Wydawnictwo MON, Warszawa 1975



Nadszedł dzień 11 lipca 1944 r. O godzinie 8.40 zaczyna się koncentracja samochodów i ludzi. Przy wyjeździe z garażu nie chce jednak zapalić Mercedes-Diesel prowadzony przez „Wierzbę”, bierze go więc na hol Mercedes V 170 prowadzony przez „Storcha”. W końcu Mercedes zapala, ale zaklinowują się biegi. Czas ucieka. Mercedesa-Diesla trzeba zostawić. „Wierzba” przesiada się do „Storcha” i razem z nim przyjeżdża na pl. Kossaka, na którym wobec tego znajduje się dwóch kierowców zapasowych: „Rysiek” i „Wierzba” - i o jeden samochód mniej. Niweczy to cały plan jazdy ludzi w czasie odskoku z miejsca akcji. Jest to pierwsze niepowodzenie, jakie los spłatał przy trzecim wystawieniu akcji. „Pikuś”, który miał ewentualnie pomóc „Otwockiemu” przy zajechaniu samochodu Koppego, otrzymuje rozkaz oszczędzania wozu z uwagi na konieczność zabrania wszystkich członków zespołu. Jest to już drugie - choć pochodne niepowodzenie.

Koncentracja pozostałej części odbywa się według planu - i o godzinie 8.50 wszyscy są na swoich miejscach. Pełni napięcia, spotęgowanego trzecim już wystawieniem akcji, zdeprymowani brakiem samochodu - nie tyle jako braku jednego środka lokomocji, ile jako złowieszczym niepowodzeniem - czekają Znowu mijają sekundy i minuty i znowu Koppego nie widać. W niemieckim Kraftfahrpark (bazie samochodowej) mają jakieś trudności. Nie są one nam znane, ale powodują, że na Wawel nie przyjeżdża samochód z ochroną Koppego. Około godziny 9.10 wjeżdża tam motocykl z przyczepą, w której znajduje się oficer niemiecki. Prawdopodobnie miał on za zadanie poinformować gen. Koppego o przyczynach niestawienia się samochodu ochrony. O godzinie 9.17 w znanym już Mercedesie Koppe - siedząc przy kierowcy - wyjeżdża z Wawelu. Na tylnym siedzeniu usadził się oficer, który przyjechał motocyklem.

Wóz Koppego opuszcza Wawel bez samochodu ochrony. Jest to zapowiedź trzeciego najpoważniejszego niepowodzenia, jakie spłatał los. Będzie ono miało - mimo że pozornie ułatwia zadanie — podstawowe negatywne znaczenie w realizacji akcji.

Widząc zjeżdżający z podjazdu wawelskiego od strony ulicy Bernardyńskiej samochód i siedzącego w nim Koppego, „Rajski” zdejmuje czapkę, co jest sygnałem dla „Iny”, że generał opuścił Wawel. „Ina” przyjmuje sygnał i w napięciu czeka. Stojąc przy kościele św. Idziego po stronie uliczki, dzielącej kościół od wzgórza wawelskiego, ona pierwsza będzie wiedziała, czy Koppe nie pojedzie w ulicę Gertrudy lub Grodzką. Wóz Koppego skręca jednak w kierunku ulicy Podzamcze. „Ina” natychmiast poprawia sobie włosy, co jest sygnałem dla „Ady”, że Koppe zmierza w ulicę Podzamcze. Te same problemy, co poprzednio „Ina”, będzie miała teraz „Ada”. Wprawdzie Koppe wjeżdża w ulicę Podzamcze, ale może jeszcze skręcić w Straszewskiego. Koppe jedzie jednak ulicą Podzamcze. „Ada” również zaczyna poprawiać sobie włosy. Sygnał przejmuje „Dzidzia”, stojąca prawie przy narożniku ulicy Podzamcze ze Straszewskiego. Wóz Koppego nie przyhamowuje, wobec czego nie skręci w Straszewskiego. W tej sytuacji „Dzidzia” co prędzej zaczyna zapinać bucik, klękając na chodniku. Sygnał przejmuje „Kama”. Koppe, wiadomo już teraz na pewno, musi pojechać ulicą Powiśle przez plac Kossaka. „Kama” więc przekłada biały płaszcz z jednej ręki na drugą, a następnie przechodzi przed przejazdem samochodu na drugą stronę ulicy. Jest to znak dla „Dewajtis”, że Koppe jedzie w kierunku miejsca akcji. „Dewajtis” schodzi z wału na chodnik ulicy Powiśle, a następnie - przed wozem jadącego - przechodzi na drugą stronę. Jest to ostatni znak w ciągu sygnalizacyjnym, który widoczny jest i obserwowany przez „Rafała” i drugą grupę uderzeniową, znajdującą się pod plandeką na skrzyni Chevroletu 3/4 t. „Rafał”, stojący na rogu ulicy Powiśle i placu Kossaka, widoczny jest przez wszystkich uczestników akcji - z wyjątkiem siedzącego w knajpce „Zeusa”, który czeka na znak „Dietricha”. „Rafał” zdejmuje czapkę - daje sygnał rozpoczęcia akcji.

Jest około godziny 9.20. Samochód Koppego znajduje się dwieście pięćdziesiąt metrów od narożnika ulicy Powiśle i placu Kossaka. Chłopcy wyciągają broń i szykują się do ostrzelania Koppego. Siedzący w knajpce „Zeus” widzi przez okno wystawowe, że „Dietrich” rozrywa - zszyty, by nie wystawał pistolet maszynowy - płaszcz i wyszarpuje stena. Jest to znak gotowości bojowej dla niego. Wyciąga więc z pudła na skrzypce pistolet maszynowy, zakłada magazynek i kieruje się do wyjścia. Od drzwi daje polecenie personelowi i gościom, by pochowali się pod stoły. W tym momencie do restauracji próbuje wejść oficer niemiecki. „Zeus” strzela, Niemiec pada koło niego. „Zeus” wybiega na ulicę, zajmując swoje stanowisko przy ulicy Zwierzynieckiej w kierunku śródmieścia i placu Kossaka. „Dietrich” - po wyciągnięciu pistoletu - przeszedł parę kroków z przystanku tramwajowego do znajdującej się opodal cembrowiny, stanowiącej przydatną osłonę. W tym momencie rusza „Otwocki” swoim wozem. Dostrzegł znak „Rafała”, ale w lewym kącie widzenia ma tylko mały skrawek ulicy Powiśle. Rusza więc bardzo nieśmiało i ostatecznie zmniejsza gaz, co powoduje, że ciężka, wyładowana kamieniami ciężarówka prawie staje. Stale jeszcze nie widzi, co się dzieje na ulicy Powiśle. W trakcie tych przygotowań wóz Koppego zbliża się do stanowisk drugiej grupy uderzeniowej. Grupa ta jednak nie ostrzeliwuje samochodu. Dlaczego - do dziś na pewno nie wiadomo. Można jednak przypuszczać - z dużą dozą prawdopodobieństwa - że przyczyną tego była dezorientacja, wynikająca z braku samochodu osłony Koppego. Plan akcji nie przewidywał w ogóle wariantu jechania samego wozu Koppego, ponieważ - według przekazanego przez „Rajskiego” rozpoznania - nigdy sam nie jeździł. Teraz jednak druga grupa uderzeniowa widzi opisanego jej wcześniej Mercedesa Koppego, ale nie dostrzega samochodu, który dla niej stanowi cel główny. Ona to właśnie przecież po ostrzelaniu wozu Koppego ma się walnie rozprawić z ochroną, co jest zadaniem dla niej najtrudniejszym. Prawdopodobnie szukając wzrokiem głównego dla siebie celu w akcji, przeoczyła cel pierwszy, ale dla niej uboczny, to jest samochód Koppego. Wóz minął ją nie ostrzelany, czyli znalazł się w odległości dwudziestu - dwudziestu pięciu metrów od narożnika ulicy Powiśle z placem Kossaka. Tymczasem samochód „Otwockiego” dojechał do ulicy Powiśle; wtedy dopiero „Otwocki” dostrzegł wóz Koppego. Fakt, że wcześniej nie dodał gazu, można również zrozumieć. Znał przecież plan akcji i wiedział, że pierwsze strzały, które winien usłyszeć, nim zobaczy samochód, pochodzić będą z drugiej grupy uderzeniowej, w chwili gdy wóz Koppego będzie się znajdował dwadzieścia pięć - trzydzieści metrów od linii przecięcia z samochodem, prowadzonym przez niego. Strzałów tych jednak nie słyszy. Wobec tego, działając niemal automatycznie zwalnia bieg swego samochodu, czekając momentu, w którym zobaczy zbliżający się samochód Koppego, a nastąpi to wtedy, gdy szoferka dostatecznie wychyli się za narożnik kamienicy ulicy Powiśle 3. Wtedy dopiero dodaje gazu.

Trudno dziś jest bezspornie ustalić, czy samochód Koppego minął Chevrolet 4 t z przodu, jadąc już po trawniku, czy też z tyłu, zjeżdżając do prawego krawężnika ulicy Powiśle. Faktem jest, że ostrzeliwanie wozu Koppego rozpoczyna „Rafał” w chwili, gdy wóz ten jest już przy skrzyżowaniu ulicy Powiśle z placem Kossaka. Strzela „Rafał”, „Mietek” i inni chłopcy, ale jest również faktem, że Mercedes Koppego nie został zatrzymany przez Chevrolet 4 t. W momencie strzałów Koppe osunął się na podłogę samochodu, kierowca dodał gazu - a pamiętać należy, że był to samochód opancerzony i 12-cylindrowy - oficer zaś położył się na zrolowanej płóciennej budzie, na tylnym siedzeniu i zaczął się ostrzeliwać. „Pikuś” swoim Chevroletem 3/4 t rusza za Mercedesem; ze skrzyni prowadzi ogień w kierunku Koppego druga grupa uderzeniowa, ale - mimo wysiłków „Pikusia” - odległość między samochodami, która początkowo wynosić mogła około dwudziestu - dwudziestu pięciu metrów, znacznie i szybko się zwiększa. Wóz Koppego wjeżdża w Zwierzyniecką, zdążając w kierunku ulicy Kościuszki i mostu Dębnickiego. Za nim „Pikuś” ze strzelającą drugą grupą uderzeniową. Z samochodu Koppego nie padają już strzały. Oficer, kapitan Hoheisel z 557 wojskowego parku samochodowego, towarzyszący Koppemu w tej jeździe zamiast samochodu ochrony, zostaje śmiertelnie ranny. Odległość między wozami zwiększa się jednak na tyle, że dalsza pogoń „Pikusia” jest bezcelowa. Samochód zawraca na ulicę Zwierzyniecką i powraca na plac Kossaka.

W czasie strzelaniny plac wyludnił się. Dorożkarz porzucił pojazd i ukrył się za żywopłotem. Jadący rowerzysta cisnął rower i położył się przy krawężniku. „Storch”, „Wierzba” i „Zeus” ostrzelali wychylających się Niemców. Ci z kolei ranili w rękę, na szczęście niegroźnie, „Mietka”.

Cała akcja trwa sekundy.

Może być około godziny 9.22- 9.23, gdy „Rafał” gwizdkiem daje znak do zwinięcia akcji. Akcji, której przebieg już zrodził pretensje do drugiej grupy uderzeniowej - za nieostrzelanie wozu Koppego - i do „Otwockiego” za niezajechanie mu drogi; mimo to wydawało się, że akcja udała się. Uważano bowiem, że jedynie kierowca samochodu Koppego wyszedł z akcji żywy. Dokumentów osobistych Koppego jednak nie zdobyto.

Samochody podjeżdżają na środek placu Kossaka. BMW z „Bartkiem” przodem, „Storch” cofa Mercedesa V 170 tyłem. Chevrolet 4 t, prowadzony przez „Otwockiego”, zakręca na skrzyżowaniu placu Kossaka z ulicą Powiśle i wyjeżdża naprzód. Do kolumny dołącza powracający z pościgu „Pikuś” na Chevrolecie 3/4 t.

Opuszcza stanowiska pierwsza grupa ubezpieczająca z ulicy Powiśle, dalej pierwsza grupa uderzeniowa i druga grupa ubezpieczająca. Druga grupa uderzeniowa powraca w samochodzie, prowadzonym przez „Pikusia”. Z uwagi na brak piątego samochodu - zajmowanie miejsc odbywa się według rozkazu „Rafała”.

Kolumna rusza. Pierwszy jedzie BMW z „Bartkiem”, a w nim „Jeremi” i „Rafał” z „Mietkiem”. Potem Mercedes V 170 prowadzony przez „Storcha”", a w nim „Dietrich”, „Warski” i „Rek”. Trzeci z kolei jedzie „Otwocki” Chevroletem 4 t. W szoferce obok niego siada w mundurze oficera niemieckiego „Korczak", a na skrzyni „Zeus", „Ziutek", „Rysiek" i „Wierzba". Wo żem zamykającym kolumnę jest Chevrolet 3/4 t, prowadzony przez „Pikusia", a w nim druga grupa ubezpieczeniowa, tj. „Ali", „Akszak" i „Orlik", a także „Kruszynka", który dołączył do pościgu za Koppem z pierwszej grupy uderzeniowej.

Kolumna rusza z placu Kossaka w ulicę Retoryka. Jedynie „Otwocki” myli drogę i dojeżdża na ulicę Retoryka nie wprost, a przez ulicę Felicjanek i Małą. Przez to psuje się szyk kolumny, bo „Otwocki” dołączył na koniec, a to spowodowało, że samochód - przystosowany do ochrony kolumny od tyłu - czyli opancerzony Chevrolet 3/4 t - znalazł się w środku. Bez przeszkód, z szybkością nie przekraczającą czterdziestu km na godzinę, kolumna posuwała się ulicami Krakowa: Retoryka, Garncarską, Dolnych Młynów, Batorego, Łobzowską, Szlak, Długą, Śląską i Łokietka, do przejazdu kolejowego. Zaraz za przejazdem samochody zatrzymały się w celu zabrania oczekujących. „Dr Maks” wsiadł do samochodu „Bartka”, BMW, by opatrzyć rannego „Mietka”, „Zeta” do Mercedesa V 170, „Jacek” i „Tadeusz” wsiedli na skrzynię Chevroletu 4 t, „Korczak” zamienił się miejscami z „Rekiem”, wobec czego jechał w Mercedesie V 170. W sumie więc w samochodach znalazło się 23 ludzi.

Akcja odbyła się bez strat własnych, a więc zapasowych żołnierzy nie było potrzeby wykorzystywać.

Kolumna ruszyła w szyku planowanym, tzn. „Otwocki” dołączył na swoje miejsce; ostatnim samochodem był Chevrolet 3/4 t. Kolumna skręciła w boczną drogę do Bronowic, z których wyjechała na, główną szosę Kraków - Katowice, by po paru kilometrach skręcić na drogę wiodącą do Ojcowa.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi