Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Bolesław Podbiera, Zasadzka ogniowa pod Turnawcem


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Bolesław Podbiera ps. "Jastrząb"
[w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy Kedywu i Baonu Partyzanckiego „Skała”, Tom I, Wyd. Skała, 1991



W rejonie Skalbmierz-Działoszyce-lasy chroberskie od maja 1944 roku działały 2 oddziały partyzanckie krakowskiego „Kedywu”. Były to: O.P. „Błyskawica”, pod dowództwem ppor. „Romana” – Władysława Korduli oraz O.P. „Grom” pod dowództwem ppor. „Sama”. O. P. „Błyskawica”, jako oddział bardziej doświadczony, działający w polu już od lipca 1943 r. sprawował opiekę i nadzór nad działalnością O.P. „Grom”. Obydwa oddziały liczyły razem około 50 ludzi, t j.: po ok. 25 ludzi w jednym oddziale. Oddziały te nie były nadzwyczajnie uzbrojone. O.P. „Błyskawica” posiadał w swym stanie uzbrojenie: 1 rkm typu Bren, kilka pistoletów szturmowych (ok. 3 Stenów i 3 lub 4 MPi), pozostali byli uzbrojeni w nowe niemieckie kb. Prócz tego niektórzy posiadali również pistolety ręczne. Stan uzbrojenia O.P. „Grom” wynosił 4 pistolety szturmowe ( 2 Steny i 2 MPi), 12 kb, 8 pistoletów ręcznych i ok. 40 granatów produkcji konspiracyjnej.

Obydwa oddziały przechodziły w tym terenie pełne przeszkolenie dywersyjne na poziomie przeszkolenia t.zw. „cichociemnych”. Instruktorami byli: „Roman” - Wł. Kordula jako instruktor stały, oraz „Powolny” i „Spokojny” jako instruktorzy dojeżdżający. Ci ostatni byli skoczkami spadochronowymi, którzy w Anglii przeszli pełne przeszkolenie dywersyjne „cichociemnych”. Tematyka szkolenia obejmowała walkę z zasadzki, walkę w zaskoczeniu przez n-pla, walkę w mieście, strzelanie szybkościowe (instynktowne) w zaskoczeniu bliskim, minerkę, szeroko traktowana naukę o broni, nabycie biegłości w obchodzeniu się z bronią.

Teren w okolicy był raczej spokojny. Niemcy w terenie się na ogół nie pokazywali, chyba wielkimi siłami, i oddziałom partyzanckim, mimo licznie organizowanych zasadzek oraz nader częstego patrolowania terenu nie udawało się Niemców przyłapać. Najbliższy garnizon niemiecko-ukraiński znajdował się w Skalbmierzu (o stanie zmiennym, okresami dochodzącym do ilości 500 ludzi), ponadto pewne garnizony, których stanu osobowego relacjonujący określić nie może, znajdowały się w Miechowie, Działoszycach, Kazimierzy Wielkiej, Pińczowie i Busku. Były to garnizony złożone z jednostek policji niemieckiej oraz ukraińskich wojsk posiłkowych. Wreszcie w okolicy znajdowało się szereg posterunków policji granatowej, których dyslokacji relacjonujący dzisiaj już podać nie może.

Mimo licznych przemarszów, zmian miejsc postoju oraz je jeszcze liczniejszych patroli obydwa oddziały partyzanckie w okresie czerwca-lipca 44 r. nie spotykały innych oddziałów partyzanckich. Nic też nie było słychać w okolicy o jakichś akcjach takich oddziałów partyzanckich.

W okresie czerwca i początków lipca 44 r. obydwa oddziały nie wykonały żadnych akcji bojowych przeciwko Niemcom. Wykonano natomiast szereg akcji rekwizycyjnych oraz kilka akcji przeciwko szerzącej się w tych stronach pladze bandytyzmu. Niektóre wsie były w tym terenie całkowicie obrabowane przez bandytów i ludność sama brała żywy udział w wykrywaniu melin bandyckich oraz ich samych oraz żądała wręcz od partyzantów, by położyli kres szerzącej się pladze. Akcje przeciwko bandytom były uzgadniane z miejscowymi władzami terenówek konspiracyjnych. Po kilku akcjach partyzanckich plaga ta w zasadzie została zlikwidowana. Natomiast akcje typu rekwizycyjnego przeprowadzono kilka razy w Liegenschaftach w Chrobrzu i w Złotej (bez najmniejszych trudności, gdyż polska administracja tych Liegenschaftów należała do konspiracji) oraz w kilku pobliskich mleczarniach.

Na około 7 dni przed akcją w Turnawcu O.P. „Błyskawica” stanął na kwaterach w zabudowaniach dworskich maj. Turnawiec. O.P. „Grom” w tym czasie kwaterował u ob. Rejdaka w m. Zagaje Dębiańskie.

Dnia ...07.44. d-ca O.P. „Błyskawica” wezwany specjalnym rozkazem, wczesnym rankiem opuścił mp oddziału i wyjechał kolejką do Krakowa.

Następnego dnia w czasie, gdy część oddziału kąpała się w stawach dworskich, ok. godz. 11.00 przed poł. oddział został zaalarmowany przez łącznika terenówki (chyba z Tunawca), że do m. Budziszowice przyjechali Niemcy z zamiarem spacyfikowania wsi. Zastępujący w tym dniu d-ce oddziału pchor. „Błyskawiczny” - Mieczysław Pogan natychmiast zarządził alarm oddziału. Kąpiący się partyzanci pośpiesznie się ubrali i porwali za broń. „Błyskawiczny” jednak wyznaczył patrol w sile 1+12 (w którym znalazł się także i relacjonujący) i na jego czele pobiegł w kierunku pobliskiego wąwozu, którego dnem przebiegała wąska droga wiejska. Jeszcze przed opuszczeniem własnego mp partyzanci słyszeli odgłosy serii z broni maszynowej z kierunku zabudowań dworskich w m. Budziszowice.

„Błyskawiczny” dość szybko zorientował się, że tu nie chodzi o zamiary pacyfikacyjne (gdyż wtedy do wsi przyjechałoby daleko więcej samochodów z Niemcami) i zakładał, że chodzi tu raczej o dokonanie większych aresztowań we wsi. Postanowił więc założyć zasadzkę ogniową na drodze prawdo¬podobnego powrotu Niemców, by odbić uwięzionych.

Biegnąc w kierunku miejsca zasadzki partyzanci jeszcze poprawiali swoje oporządzenie. Zaledwie dobiegli do krańców wąwozu, a już u jego wlotu ukazał się niemiecki samochód policyjny. Był to typowy zielony samochód policyjny, w formie dużego łazika terenowego, nakryty plandeką. Nie było już czasu na prawidłowe założenie zasadzki ogniowej. Partyzanci zajęli pierwsze lepsze stanowiska ogniowe i gdy samochód znalazł się w odległości paru metrów przed przednim skrajem zasadzki otwarli ogień. Strzelała cała broń maszynowa, w tym także i rkm „Bren”, którego obsługę w tym czasie stanowili „Puchacz” jako celowniczy, „Gołąb” jako amunicyjny. Strzelała broń szturmowa a nawet kb.

Natychmiast po pierwszych strzałach samochód się zatrzymał. Jak się później okazało kierowca samochodu został zabity. Pozostający pod plandeką (na skrzyni samochodu) żołnierze SS w pospiechu opuścili samochód. Jeden z nich został zabity, a dalszych 2 lub 3 uratowało się ucieczką w zboża.

W szoferce obok kierowcy znajdował sie oficer, jak się później okazało kapitan Waffen SS. Po pierwszych strzałach oficer ten żył i prawdopodobnie nie był trafiony. W małej przerwie ogniowej „Błyskawiczny”: doniosłym głosem wezwał go do poddania się. Jednak oficer ten otwarł ogień z pistoletu „Parabellum” i osłaniając się tym ogniem otwarł drzwi szoferki, a następnie – nadal strzelając – wyskoczył z auta i schronił się pod wóz. Znajdując częściowa osłonę za kołami wozu nadal prowadził, zresztą słaby, ogień pistoletowy. Jedna seria z pistoletu szturmowego spowodowała, że oficer przerwał ogień. Partyzanci z bronią gotowa do strzału zbliżyli się do samochodu. Część z nich podbiegła na górny brzeg wąwozu, celem odszukania w terenie uciekających SS-manów lub ostrzelania uciekających.

Po zbliżeniu się do samochodu okazało się, że kapitan SS już nie żył. Seria z Peemu podziurawiła mu hełm. Zabrano mu broń „Parabellum”, pas z kaburą i zapasowymi magazynkami do pistoletu, mapnik, dokumenty samochodowe, mapę tego terenu i inne drobiazgi oraz podziurawiony kulami hełm.

Na skrzyni samochodu u jej czoła (tuż za szoferką) a/, umieszczony na pionowej lawecie (do ognia p-lot) tkwił ciężki karabin maszynowy typu „Ceska Zbrojovka”. Broń tą natychmiast zdjęto z lawetki. Obok na podłodze skrzyni samochodu stały skrzynki z amunicją kal. 7.65. Skrzynki te również zabrano. Ponadto w samochodzie znaleziono kilka niemieckich granatów typu łyżkowego.

Na moment rozbrajania samochodu nadbiegli zdyszani partyzanci O.P. „Grom”, którzy byli świadkami dalszych zdarzeń. Jednocześnie próbowano uruchomić samochód, okazało się jednak, że silnik był tak ciężko uszkodzony, że zamiar ten porzucono. Natomiast znalezioną w jednym z kanistrów benzyną oblano cały samochód i podpalono. Przy widoku dużej chmury dymu unoszącej się z płonącego samochodu obydwa oddziały odeszły do akcji pościgowej za zbiegłymi hitlerowcami, a także na ew. odsiecz aresztowanym - jak przypuszczano - mieszkańcom dworu w Budziszowicach.

Tymczasem wypadki poprzedzające zasadzkę ogniowa w wąwozie pod m. Turnawiec przedstawiały się następująco:

Rankiem tego dnie na stacji kolejki wąskotorowej w Kocmyrzowie został zatrzymany przez patrol SS pchor. „Dąbrowa” – Zbigniew Gertych. Aresztowanego przywieziono do dworu w Budziszowicach, gdzie d-ca patrolu kapitan SS wydał rozkaz zastrzelenia „Dąbrowy”. Jeden z SS-manów zabrał go ze sobą do parku, wręczył mu łopatę i kazał sobie kopać grób. Wykorzystując moment nieuwagi SS-mana „Dąbrowa” zdzielił go łopatą w głowę i rzucił się do ucieczki, po chwili SS-man otworzył ogień z peemu za uciekającym „Dąbrowa”. Te właśnie serie usłyszeli partyzanci „Błyskawicy”. Tymczasem „Dąbrowa” klucząc pomiędzy drzewami parku mimo serii SS-mana, wydostał się w pole. SS-man rzucił się za nim w pogoń i ostrzeliwał uciekającego słabym już nieszkodliwym ogniem. „Dąbrowę” zdołał się jednak wydostać z zasięgu ognia i w ciągu dalszej ucieczki wpadł na jeden z wysłanych przez O.P. „grom” patroli partyzanckich. „Dąbrowa” jeszcze w tym samym dniu wstąpił do O.P. „Grom”.

Jak się okazało SS-man, który ścigał „Dąbrowę” nie wziął udziału w ostatnim przejeździe samochodu, ale na odgłos pobliskich strzałów w wąwozie pod Turnawcem rzucił się do panicznej ucieczki.

Pościg i długotrwałe przetrząsanie terenu nie przyniosły żadnych wyników. SS-mani przepadli jak kamień w wodzie. Stąd też w terenie poważnie liczono się z możliwością odwetu ze strony niemieckiej.

Komendant miejscowej terenówki postawił część swoich oddziałów pod broń. Postanowiono przeciwstawić się ew. kontrakcji niemieckiej. Ludność cywilna Budziszowic i Turnawca zbiegła na okres jednego tygodnia w lasy chroberskie.

O.P. „Błyskawica” i O.P. „Grom” otrzymały ścisłe polecenie pozostania w terenie i wykonywania zadań natury osłonowej (częstego patrolowania terenu, urządzenia zasadzek na głównych drogach dojścia do tego rejonu oraz bezzwłocznego wkroczenia w ew. akcję odwetową hitlerowców. M.in. w pierwszą noc po akcji pod Turnawcem O.P. „Błyskawica” pozostawał na nocnej zasadzce pod m. Budziszowice.

W trzeci dzień po akcji Niemcy posiłkowani przez silny odział Ukraińców (razem w sile ok. jednego batalionu) przyjechali do Turnawca. Już na dość dużej odległości od tej miejscowości wysiedli z samochodów i rozrzuceni, po polach w tyralierę szerokim pasem podchodzili do miejsca akcji. Tyralierę ta była ubezpieczona, patrole partyzanckie cały czas obserwowały ruchy Niemców. Min. jeden z patroli O.P. „Błyskawica” natknął się na ubezpieczenie ukraińskie z odległości ok, 200 m. Patrole te jednak przeszły obok siebie bez jednego strzału. Partyzantów obowiązywał zakaz otwierania ognia do niestrzelających Niemców. Ogień wolno było otworzyć tylko w wypadku wszczęcia przez Niemców aresztowań lub pacyfikacji wsi. Niemcy dobrze widzieli partyzantów, ale najwidoczniej nie mieli ochoty wszczynać walki.

Terenówka od dłuższego czasu rozpuszczała pogłoski, że w rejonie lasów chroberskich pozostaje siła ok. 4.000 partyzantów. Jak tego dowodzi zachowanie się Niemców oraz jak to potwierdził nasz wywiad Niemcy uwierzyli w fakt istnienia dużych sił partyzanckich w tym terenie. Toteż posuwali się bardzo ostrożnie. Od czasu do czasu z ich tyraliery padały pojedyncze strzały, oddawane na postrach, dla prowokacji czy też po prostu dla dodania sobie otuchy. Doszli główną kolumną do miejsca zasadzki w wąwozie pod Turnawcem. Tu też dojechały ich samochody. Przy ich pomocy Niemcy wywlekli wrak samochodu policyjnego i wycofali się z terenu.

Okolica odetchnęła. Na razie żadnych represji w okolicy nie było.

W kilka dni później rozeszła się po okolicy wiadomość, że w Kazimierzy Wielkiej rozstrzelano 10, uprzednio skazanych na śmierć Polaków.

Ppor. „Roman” wrócił do mp. oddziału dopiero na drugi dzień po akcji i wziął udział tylko w akcji pogotowia bojowego.

W dziesięć dni po akcji pod m. Turnawiec pogotowie bojowe odwołano. Oddziały partyzanckie i dywersyjne (terenówki) przeszły do wykonywania swych normalnych zadań.

Natychmiast po odwołaniu pogotowia bojowego O.P. „Błyskawica” – zgodnie z rozkazem d-twa „Kedywu” w Krakowie – wyruszył w marsz na południe za Wisłę, na Podhale.

Należy dodać, ze istnieje oficjalny pamiętnik O.P. „Błyskawica”. Prowadził go kpr. „Słowik”. Pamiętnik ten zawiera także dość szczegółowy opis akcji pod Turnawcem i zdarzeń dni następnych. Dość dokładny pamiętnik osobistych przeżyć prowadził także „Orzeł” z O.P. „Błyskawica”. Obydwa te źródła, spisywane bezpośrednio po akcjach, na gorąco, podają prawdopodobnie wiele dalszych szczegółów tych zdarzeń. Ponadto należałoby zasięgnąć opinii o tej akcji także i u innych jej uczestników oraz u żołnierzy miejscowej terenówki i naocznych świadków. Wtedy nin. Relacja zostałaby na pewno w swej głównej treści potwierdzona.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi