V. MÓWI ZIEMIA
Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK
ZAKONSPIROWANY PEJZAŻ
Słońce patrzy spod rzęs promieni
Złotą źrenicą
Czy Polskie Wojsko nie idzie w zieleni
Ulicą.
Wiatr pod więzienie wonie ziół zawiewa,
Słońce szyby ponure przeciera
Cień ramienia polskiego drzewa
Bramę niemieckiego więzienia otwiera.
A w zielonym studio ptaszek maleńki
Speaker leśnej radiostacji
Nadaje umęczone piosenki
I świergoce o konspiracji.
Anteny babiego lata
Na masztach topól
Wysyłają wieść wokół - -
Do świata.
Nocą słucham białowieskich walców
Podpływających pod mury miast,
Cedzę noc przez sitko palców
I na dłoniach zostają orzełki gwiazd.
Ach, Boże Dobry, Boże Wielki
Królujący nad nowiem sinym,
Umaj moje czoło orzełkiem,
Upij moje dłonie karabinem!!!
(Bard)
DALEKO ZA MIASTEM
Daleko za miastem dzwonią sianokosy
Gwiazdy czeszą lniane i zielone włosy.
Po ciśniętych miedzach – zapomnianych polach –
Chodzi babie lato – nitek srebrna dola.
I tylko pod ciszą, popod wrzosy blade
Siada fioletowy, czekający Adwent…
Aż nagle tę ziemię cierniowym okrakiem
Dosiadły, zasiekły kościoły-baraki – – – –
Daleko… za miastem… pięść się w pięść zamyka:
Niosą na STOS DZIEJÓW brata, Męczennika.
(Inn)
JESIEŃ
Na plaży świata w miedzianym chwil dzwonie
Leży lato słońca, spalone, czerwone.
A gdy się zaczerwieni, a gdy się wyjarzy
Śnieg je będzie biało śnił i błogosławił.
Przyjdzie szumna jesień na wichrów ramionach
Raz biała na piersi – raz w ustach czerwona.
I pójdą w procesji za księdzem wikarym
Cisi proboszczowie okryci w sztandary.
(BG)
NA OCEANY
Niech nas otęczy tysiąc szmaragdów
Nad bronzy ziemi, zielenie wzgórz–
Rwą się nam polskie ręce do startu
Na oceany! Na zdobycz mórz!
Nie Bałtyk jeno, Gdynia, Oksywie,
Nam atlantyckich potrzeba burz –
W pionierskich ramion potężnym zrywie
Na oceany! Na zdobycz mórz!
Płyń Marynarzu – w dalekie kraje,
Polskiej Poezji Kształt Żywy twórz!
Niechaj się Twoje Imię rozdaje
Na oceany! Na wolność mórz!
(Os–ka)
TATRY
Płuca przestrzeni powietrzne, olbrzymie… …
Bóg – Tatr różaniec trzyma w srebrnej ręce
Wieczorny pacierz – uciszony – szepce
I między granią a gwiazdami drzemie… …
Przede mną dzwonią srebrnolite wieże
W pionie ócz zastygł piorun Lodowego…
Organy wierchów grają sławę wiekom
Drżą w skroniach świata rozkuci rycerze – –
Coraz to bardziej rosną oczy w przestrzeń
Serce w pierś młotem jak zwycięstwem bije
I krwi żywicznej w krtań uderza deszczem… …
Dech pieśń w słońcu do sytości pije
Ust już w granicach dwu warg nie pomieszczę
Słyszycie – – ?? Polska, POLSKA ŻYJE! – – –
(Grot)
ODRA
Jakieś czcze urny, prochy, wspomnienia,
Coś w książkach szepce, mgławi, szarzeje –
W mapach – historia, wielka i chrobra…
Ale wciąż było – CO BYŁO – w cieniach –
A teraz huczy i grzmi i dnieje:
– Odra.
Słowiańskie bory, Lignice, gonty,
Bajki o zniczach, o Światowidzie –
Cudowne dzieje – i wyraz niemy…
A teraz – – baczność! Podpalić lonty!!
Ludzie z nad Odry! Hej – – tam! Słyszycie! –
IDZIEMY!!
(Smrek)
Zbigniew Mystkowski: „Godziny czekania”, Oficerski Obóz Jeńców Wojennych II–E–K–, Neunbrandenburg 1943. Odbito ręcznie z klocków drewnianych, wykonanych ręcznie przez Wacława Bubrackiego. Ilustracje przedstawiają fragmenty obozu.
MY
Bez nazwisk i bez imion, numerem znaczeni,
Jak sosny w porębie, bezwolni jak one,
Odcięci od wszystkiego, zawiśli w przestrzeni
Nie wiemy co, i w którą uniesie nas stronę.
(obrazek kapliczki)
NASTROJE
Wszystko jedno, przekwitły czy kwitną czereśnie,
Zboża złocą się jeszcze czy już żółkną liście,
Śnieg stulił świat cały i zmierzcha już wcześnie –
Gdy nam ciągle jesiennie, pochmurno i dżdżyście.
OTOCZENIE
Gdy czasem uciekamy byle gdzie, przed siebie,
By umęczoną duszę przenieść tam, gdzie lepiej –
Wzrok utyka na murze i na lasów krepie,
Zawiedzeni spojrzeniem błądzimy po niebie…
(obrazek: widok dalekiego otoczenia)
CHODNIK
Długa ścieżka niedoli brukowana łzami,
Ślepy zaułek życia, tchem westchnień drżący,
Kierat tłumu niewolnych, dalekich myślami,
Przeżywających wczoraj – i jutra łaknących.
GRYF
Pośród twarzy co kryje udrękę powstania
Jak wśród mogił przy których ktoś jeszcze boleje
Skamieniały wspomnieniem, smutkom dostęp wzbrania
Gryf wsparty o kotwicę – jak my o nadzieję.
(obrazek: gryf kamienny na tle budynku)
LISTY
Spowici w opar tęsknot jak w poranek mglisty
Gdy nam światło radości kryje obłok siny
Czekamy błysku słońca – codziennie na listy
Na serca które śpieszą do serc w odwiedziny.
SZEPT KRAKOWA
Słyszysz? To miasto gada… …
Słyszysz? To mówią kamienie zlane krwią i potem.
To mówią jęki zastygłe w głazach,
Krew, co na Wąsowicza gdzieś wsiąkła pod płotem.
Słyszysz? To szepty omszałych już kaźni
Których osądu nikt zlotem nie kupi.
Jak bólu synkopą bija znów wyraźniej
Schrypnięte głosy skargi na Montelupich.
Słyszysz jak szumią więdnące kasztany
Stopami w pożodze listnego kobierca - - ?
To płacze Kraków trupami zasłany… … …
To płacze miasto. A – jak płaczą serca - - ?!
(Szarzyński)
WILNO
Złociste Wilno słońcem, kwieciste zielenią,
Ścielesz się u stóp moich cudną panoramą.
I wiem, że cię zawieje wojenne nie zmienią,
bo będziesz w dostojeństwie zawsze takie samo.
O ty, miasto kresowe, miasto malownicze
przed twoim majestatem padam na kolana –
i widzę, jak goreje nad tobą oblicze
Jagiełłów i posępna twarz króla Stefana.
Po stromych twych ulicach snuje się w zadumie
duch Skargi rozświetlony srebrem siwych włosów –
i przyklęka przed Ostrą Bramą w ludzkim tłumie
i błaga Pannę Świętą o zmianę złych losów.
I Jasińskiego biją z twych murów porywy
i modli się za ciebie Kazimierz królewicz
i tuli się do serca twój patron prawdziwy
o sercu prometejskiej ofiary, Mickiewicz.
Z krzaczastych brwi stalowe Piłsudskiego oczy
patrzą twardo i groźnie na męki twych synów,
ich krew, co twoich ulic bruki twarde broczy
w szczodrym szafarstwie Niemców, Moskali, Litwinów.
Tuła się cichy smętek ulicami miasta
i owiewa przechodniów prawdziwą tęsknotą,
która troski codzienne wielkością przerasta
i przesnuwa niewolę swą wolnością złotą.
Wilno, smutną, sierocą dolą miasto smutne,
wydzierane tylekroć od piersi matczynej,
rozrzutne miłowaniem i krwią swą rozrzutne
czekające cierpliwie wyzwoleń godziny!...
Już bliskie jest spełnienie tych tęsknot gorących
bo z zamętów dziejowych wolność do nas świta!
Do piersi cię przytuli znowu miłujących
jasna a nieśmiertelna Rzeczpospolita.
Więc trwaj! I niech oporu twego nikt nie złamie!
Choć cię wróg ten lub inny w krwi męczeńskiej pławi
czuwa nad tobą Matka Boska w Ostrej Bramie
i rąk modlitwą twoim losom błogosławi - - -
(Ed)
SERCE ME BIEGNIE DO LWOWA
Nocą bezsenną, długą
Gdy strach się ukradkiem chowa –
Po cegłach zatęchłej celi
Serce me biegnie do Lwowa.
I modlę się wtedy o jedno,
Żeby mi chociaż we śnie
Zakwitły na Czereśniowej
Przepyszne kwieciem czereśnie.
Bym z Wysokiego zamku
W bzami pachnącym wieczorze
Mogła raz jeszcze ujrzeć
Świateł ruchliwe morze.
I żeby w nocnej ciszy
Po wielkomiejskim gwarze
Wybiła poważnie godzina
Na bernardyńskim zegarze.
Tu chciałbym jak dawniej
Pełczyńską biec ulicą
Z wielką pod pachą deską,
Trójkątem i przykładnicą.
Ażeby znów magnolia
Przed Techniką kwitła biało
By życie znów było tak pelne
A czasu było tak mało.
Lecz jużbym się zgodziła
Żeby mi chociaż we śnie
Zakwitły na Czereśniowej
Przepyszne kwieciem czereśnie.
Gdy nocą bezsenną, długą
Strach się ukradkiem chowa –
Po cegłach zatęchłej celi
Serce me biegnie do Lwowa - - -
(autorka nieznana w obozie dla kobiet w Ravensbrück)
OGRÓD ZOOLOGICZNY
Nie będzie już słonica Jasiem swym ryczała,
Ani król płowy zwierząt ogonem w boki bił,
Kiedy nad miastem wokół burza rozszalała,
Złowróżbny omen: szakal ponuro w klatce wył.
Strwożonych saren gromada przypadła do zagrody,
Gdy pękał pocisk w górze i umilkł małpi wrzask…
I tylko w szyję smukłą trafiony jeleń młody
Na oczach sióstr swych, płacząc, z minutą każdy gasł…
Flamingów białych stado, jak dymki szrapnelowe
Rozprysło się wokoło w misterny puchu wzór,
Kiedy z ogrodu począł dział odpowiadać wtór…
I tylko z jednej klatki – nad wszystkich zwierząt głową
Zwolna, majestatycznie, choć resztką swych sił –
Królewski orzeł biały w powietrze sam się wzbił…
(Świadek)
ROZKAZ DLA WARSZAWY
Dzieci barykad Warszawy!
Żołnierze rozbitych armij,
Słyszycie krzyk Nike znad Marny,
Czujecie wiew nowej sławy?
Wicher wiosny narodów
Ciągnie od ściernisk bitew:
Patrzcie! w krwawej pożodze Zachodu
Rosną nowe Rzeczypospolite!
Synowie zabitych w Wawrze!
Dawne sztandary na śmietnik!!
My po inny idziemy wawrzyn,
My po nową sięgniemy świętość!
Mężczyźni, kobiety, dzieci!
Wy jesteście tu żołnierzami,
Wasze domy żelbetonowe fortece,
Wasza duma – gaz i dynamit!
Zanim dla nas piorun uderzy,
Zanim przyjdzie ostatnia bitwa –
Jeszcze trzeba nam wielu żołnierzy.
Szeregowi!! Trzeba nam wytrwać!
Baczność!... chwila już bliska!
Uwaga, uwaga Warszawo!
Zewrzeć pięści! Zęby zacisnąć!
Jutro nową uwieńczym Cię sławą!!!
(Autor nieznany)
ZIEMIO
Dzisiaj milcz, Ziemio. Akumulatory
grobów ładuj i – krew traw.
Lecz – jutro – wysycz Żywioł z mściwej nory
upij nim Niemca i od życia go – zbaw!!!
(Sulima)
OŚWIĘCIM
Blask
bo palą ciała
czerwona Soła fale tułacze
przez Broszkowice, pod Bobrek, Gorzów
gna –
- przez nas –
Znowu się cisza stała
a pan Bóg stoi na drodze i płacze
bezradnie topi się w śmierci morzu
i w stalaktytach-łzach
trwa.
- a –
Smród
bo palą ciała
Bóg ojciec skurczył się, niemy,
Jezusa z Bethlejemu przyprowadzi kazał
Jezus idzie po skwierczących wałach
zakrywa twarz – sieje chryzantem
Idziemy
zapalić tytoń i patrzeć na żyjące drzewa.
A potem trzeba
Postawić tutaj wysoki nóż
na nożu nabijać bazylikę dziękczynną
z tłustych ciał
- niech chudną –
My, Bóg tego nie zrobił, ale chciał.
- i już –
(Smrek)