Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Stanisław Dąbrowa-Kostka, Czy w "stolicy GG" powstanie miało szanse powodzenia?


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

[w:] Zeszyty Historyczne Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej, nr 9/2007



Nie wybuchło takie powstanie, choć przecież krakowskie podziemie ZWZ-AK - podobnie zresztą jak w całym okupowanym kraju - nastawione było od samego początku przede wszystkim na przygotowanie w tym kierunku. Tworzono i szkolono jednostki liniowe, gromadzono, a nawet produkowano broń.

A więc dlaczego w Krakowie nie doszło do powstania i - gdyby wybuchło - czy mogło zakończyć się sukcesem? By odpowiedzieć na te pytania, trzeba najogólniej chociażby zarysować sprawę przygotowań powstańczych. Istotnie działalność ZWZ-AK kierowana została od samego początku na dwa podstawowe kierunki - walkę bieżącą i przygotowania powstańcze. Opracowywano i aktualizowano kolejne warianty planu powstania powszechnego, do którego dojść miało w warunkach korzystnych zarówno pod względem militarnym, jak i politycznym.

Opracowany w Komendzie Głównej ZWZ na przełomie lat 1940/41 plan powstańczy mieści taką oto ocenę przeciwnika:

„...w ostatecznej rozgrywce będziemy mieli do czynienia z dwoma zupełnie odmiennymi, zarówno pod względem morale, jak i wartości bojowej, przeciwnikami:

  1. z policją, administracją i organami partyjnymi,
  2. z wojskiem.

Ad. 1. Policja, Gestapo, SS itp. będą zapewne do ostatka stanowić zwarte, zaciekle walczące o swe głowy, swoje łupy i drogę odwrotu oddziały. Toteż będzie to przeciwnik wartościowy i wysoce niebezpieczny, który nie pójdzie na żadne układy i pertraktacje. Można go zgnieść tylko siłą.

(...)

ad. 2. Wojsko z chwilą załamania się wewnętrznego będzie w przeważnej swej większości składało się z ludzi, których jedynym pragnieniem będzie znaleźć się cało i zdrowo w domu. Rzecz prosta, zarówno solidarność narodowa, jak i resztki dyscypliny, jak wreszcie pragnienie zachowania zagrabionych bogactw będą ich skłaniały do podejmowania prób wydostania się z Polski z pełnym uzbrojeniem i ekwipunkiem. Szereg oddziałów będzie o to z pewnością walczyło, gros jednak po paru próbach walki wybierze zapewne jedynie chęć odejścia do domu. Tylko zupełnie nieliczne jednostki i dowodzone przez pierwszorzędnych dowódców będą się uporczywie przebijały do granic Reichu, podobnie jak to uczyni policja (...) Przeciwnika ad l. musimy zniszczyć, łącząc z tym odwet narodu za doznane krzywdy. Przeciwnika ad 2. rozbroić i jak najszybciej spowodować opuszczenie przezeń naszego terenu drogami i szlakami przez nas oznaczonymi, zatrzymując jedynie część ich jako zakładników w zamian za Polaków będących w Niemczech..."

Jest to również bardzo trafna ocena możliwości własnych i metod działania z uwzględnieniem różnicy położenia w rozmaitych regionach okupowanego kraju. Są marzenia o desancie regularnych jednostek wojska polskiego i współdziałaniu polskiego lotnictwa.

W roku 1942 - po wznowieniu stosunków dyplomatycznych między Polską a ZSRR i podpisaniu deklaracji „o przyjaźni i wzajemnej pomocy" - plan powstania powszechnego uległ poważnej modernizacji. Wiosną tego roku - w przesłanej drogą lotniczą „Instrukcji osobistej i tajnej dla Dowódcy Krajowego" - gen. Władysław Sikorski ukazał całkowitą nierealność wszelkich rachub na współdziałanie z powstaniem ze strony regularnych jednostek wojska polskiego, w tym również lotnictwa i oddziałów desantowych. Jest tam jednak obietnica dostarczenia drogą lotniczą uzbrojenia dla 40-tu batalionów piechoty - a więc mniej więcej zaledwie czterech dywizji. W rezultacie - chociaż wersja planu powstania powszechnego z 1942 roku zakładała konieczność działania w oparciu o siły i środki krajowe - gen. „Grot" nie ustąpił. Tekst planu przesłanego 23 września 1942 roku drogą kurierską do Sztabu Naczelnego Wodza mieści taką uwagę:

„...Jakkolwiek w momencie wybuchu powstania zmuszony byłbym obecnie liczyć z pewnością na własne siły, to jednak zdaję sobie sprawę z ogromu trudności, które trzeba by pokonać bez wsparcia naszego lotnictwa, oddziałów spadochronowych i piechoty powietrznej z Anglii. Toteż przyjmuję, że dalszy rozwój organizacyjny Wojska Polskiego w Anglii oraz dalszy rozwój położenia wojennego w Europie, pozwoli liczyć na konkretne możliwości intensywnego wsparcia powstania przez nasze wojsko w Anglii..."

Tekst ten precyzuje określenie bazy powstańczej na obszarze wieloboku Warszawa-Łódź-Kraków-Rzeszów-Lublin i formę uruchomienia powstania: okres czujności, stan pogotowia, walkę. Jest tam też pierwsza wzmianka o uruchomieniu akcji nazwanej później kryptonimem „Wachlarz".

Kolejna wersja planu powstania - już nie powszechnego, lecz przeprowadzonego strefami przy użyciu części sił - to plan akcji „Burza". Gen. „Grot" wystąpił z nią w depeszy do Naczelnego Wodza z dnia 26 lutego 1943, wracając znowu do sprawy uzbrojenia i wsparcia oddziałami desantowymi. Oceniając realnie sytuację polityczną podkreślił także:

„Podstawą do ułożenia stosunków z wkraczającymi wojskami rosyjskimi powinna być umowa polsko-rosyjska, precyzująca warunki współpracy wojskowej i cywilnej..."

Być może taka doszłaby do skutku, gdyby nie tragiczny splot wydarzeń. 19 lutego 1943 aresztowany został Jan Piekałkiewicz, Delegat Rządu na Kraj. 25 kwietnia nastąpiło zerwanie stosunków dyplomatycznych między rządami ZSRR i polskim na emigracji w Londynie. 30 czerwca tegoż roku Niemcy aresztowali w Warszawie gen. „Grota". Kilka dni potem - 5 lipca 1943 - w katastrofie gibraltarskiej zginął gen. Władysław Sikorski. Nowa sytuacja polityczna - wynikająca z braku stosunków dyplomatycznych między rządami ZSRR i Polski niesłychanie komplikowała warunki walki powstańczej, zaś po konferencji w Teheranie - 28 listopada do l grudnia 1943 - pomoc aliantów zachodnich dla Armii Krajowej ograniczyła się już tylko do symbolicznych gestów.

Nowy komendant AK gen. „Bór" w datowanej 19 listopada 1943 szyfrowanej depeszy powiadamiał Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego o decyzjach dotyczących ostatecznej rozprawy z wrogiem:

„Działania zbrojne przeciw Niemcom mogą mieć formę:

  1. powszechnego i równoczesnego powstania na bazie z osłoną na wschodzie, albo
  2. wzmożonej akcji dywersyjnej na wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej. Jedna z tych dwóch form działań obronnych będzie zrealizowana.

Zarządzenia wydane na wypadek powstania przeciw Niemcom pozostają wszystkie nadal w mocy.

  1. Określone dotychczasowymi rozkazami cele powstania i zadania poszczególnych okręgów są nadal ważne.
  2. Jeśli powstanie miałoby miejsce, to będzie ono zarządzone przeze mnie na podstawie decyzji najwyższych władz Rzeczypospolitej trzema rozkazami, jak to było dotychczas ustalone, nakazującymi kolejno:
  3. wzmożony nasłuch,
  4. stan czujności,
  5. pogotowie, które automatycznie przechodzi w walkę powstańczą.

Zarządzenia do wzmożonej akcji dywersyjnej wydaję następujące:

l. Wzmożona akcja dywersyjna otrzymuje kryptonim „Burza".

2. Cel i zadania „Burzy":

Podkreślenie naszej woli bicia Niemców, i to nawet w wypadku niekorzystnego dla nas stosunku sił, czyli wśród okoliczności nie zezwalających na podjęcie powszechnego powstania oraz samoobrona przed wyniszczeniem nas przez cofających się Niemców.

3. Wykonanie „Burzy".

Działania będą polegały na zaciętym nękaniu cofających się straży tylnych niemieckich /ew. nawet oddziałów tylnych straży tylnej na silnej dywersji na całej głębokości terenu, w szczególności na komunikację.

4. Siły i środki, które należy wprowadzić w grą przy wykonaniu „Burzy":

  1. na terenie osłony - całość uzbrojonych sił i posiadanych środków.
  2. Na terenie bazy - wszelkie oddziały partyzanckie i dyspozycyjne - potrzebna ilość plutonów powstańczych posiadających uzbrojenie - wszelkie środki walki w granicach stanu posiadania".


W styczniu 1944 rozpoczęły ”Burzę" oddziały Wołyńskiej 27 Dywizji Piechoty AK, potem akcja ogarnęła tereny całego Obszaru Lwów i trwała tam do końca tegoż roku. Z początkiem lipca weszły do „Burzy" okręgi Lublin, Wilno i Białystok oraz Obszar Warszawa. 19 lipca 1944 gen. „Bór" nakazał wzmożony nasłuch do powstania powszechnego, zaś na noc z 25/26 lipca zarządził stan czujności. Dowódca Armii Krajowej 21 lipca 1944 depeszował do Sztabu Naczelnego Wodza:

„Oceniam, że na froncie wschodnim Niemcy ponieśli klęskę. Trzy armie frontu środkowego zostały rozbite, a na ich miejsce OKW nie wprowadziło świeżych sił w ilości wystarczającej do zatrzymania armii sowieckiej. Zwolnienie tempa posuwania się Sowietów na tym odcinku spowodowane jest prawdopodobnie nie wzmożoną siłą obronną Niemców, lecz chwilowym zmęczeniem sił sowieckich. Przewiduję, że gdy tylko zmęczenie to zostanie pokonane, ruch sowiecki na tym kierunku stanie się szybszy.

Rozpoczęta przed tygodniem ofensywa sowiecka na południe od Prypeci wybiła sobie szerokie wrota dla dalszego ruchu na zachód. Niemcy nie posiadali dostatecznych odwodów ani też przygotowanych pozycji obronnych dla zatrzymania ruchu sowieckiego. Przewiduję, że ruch sowiecki na zachód, na tym odcinku będzie szybki i dojdzie bez większych, skutecznych przeciwdziałań niemieckich do Wisły i przejdzie Wisłę w dalszym ciągu na zachód.

Trzymanie się północnego frontu niemieckiego nie kryje w sobie głębszej myśli przeciwdziałań operacyjnych z ich strony, jest raczej położeniem przymusowym, które narzuciła Niemcom ofensywa sowiecka na środkowym froncie.

Ogólnie wydaje się pewnym, że na froncie wschodnim Niemcy nie są już w stanie odebrać inicjatywy z rąk sowieckich, ani też przeciwstawić się skutecznie. W ostatnim czasie coraz częściej widzimy objawy wewnętrznego rozkładania się armii niemieckiej, która jest bardzo zmęczona i bez chęci do walki.

Ostatni fakt zamachu na Hitlera, łącznie z położeniem wojennym Niemiec, doprowadzić może do ich załamania się w każdej chwili. Zmusza nas to do stałej i pełnej gotowości do powstania.

Z tego względu wydałem rozkaz stanu czujności do powstania z dniem 25 lipca godzina 001, nie wstrzymując przez to dotąd wykonywanej «Burzy»".


***

Struktura organizacyjna krakowskiego okręgu Armii Krajowej ustaliła się ostatecznie latem 1943 roku. W poprzedzającym akcję „Burza" okresie obejmował on 28 obwodów i 2 podobwody samodzielne w składzie 8-miu inspektoratów rejonowych. 4 inspektoraty wschodnie dowodzone były za pośrednictwem komendy podokręgu, 4 zachodnie bezpośrednio przez komendę okręgu. Latem 1944 roku stan osobowy krakowskiego okręgu AK wynosił około 90 tysięcy zakonspirowanych żołnierzy. Działały tam liczne oddziały partyzanckie i dywersyjne, funkcjonowały dobrze zorganizowane służby.

Przygotowania powstańcze - jak zresztą w całym okupowanym kraju - czyniono tutaj od pierwszych miesięcy wojny. Polegały one przede wszystkim na formowaniu odpowiednio przysposobionych oddziałów bojowych, gromadzeniu broni, amunicji i koniecznego sprzętu wojennego oraz aktualizowaniu planów dotyczących ognisk walki, w oparciu o systematyczne rozpoznanie obiektów nieprzyjaciela i bieżące korekty bilansu sił. Decyzja w sprawie „Burzy" sprawiła, że ogromny wysiłek długotrwałych przygotowań powstańczych wykorzystany został całkowicie jedynie w zakresie kadr i uzbrojenia. Założenia „Burzy" wykluczały właściwie możliwość tworzenia ognisk walki.

Siłami powstańczymi okręgów Kraków, Kielce i Śląsk dowodzić miał gen. dr Stanisław Rostworowski „Odra". Od początku 1944 roku, usytuowany z niewielkim sztabem w Krakowie, nadzorował on przygotowania powstańcze tych okręgów. W charakterze inspektora Komendy Głównej AK kontrolował pracę komend okręgowych, wizytował inspektoraty i dokonywał wnikliwych lustracji. Dowództwo to jednak nie objęło przewidzianych planem funkcji. W czerwcu 1944 roku aresztowany został przez Gestapo w nieznanych dotąd okolicznościach cichociemny mjr Jan Górski, szef związkowego sztabu gen. „Odry". Wkrótce potem - 11 sierpnia - uwięzili Niemcy gen. „Odrę". Po obu zaginął wszelki ślad. Sądzić należy, że zamordowano ich podczas śledztwa.

Krótko przed akcją „Burza" - 24 marca 1944 roku - zdołali Niemcy ująć komendanta krakowskiego okręgu płka Józefa Spychalskiego „Lutego" i kilku innych oficerów zajmujących ważne stanowiska sztabowe. Po „Lutym" czasowo obowiązki komendanta pełnił dowodzący inspektoratem krakowskim ppłk dypl. Wojciech Wayda „Odwet", a w czerwcu stanowisko to objął płk Edward Godlewski „Garda" - aresztowany przez Niemców w dniu 20 października 1944 roku. Po nim do końca hitlerowskiej okupacji - komendantem był zrzucony do kraju w nocy z 21/22 września 1944 płk Przemysław Nakonecznikoff-Klukowski „Kruk II".

13 lipca z rubieży Buczacz-Brody ruszyło natarcie radzieckiego l Frontu Ukraińskiego, skutkiem którego w ciągu paru tygodni front wschodni przesunął się na odległość zaledwie kilkudziesięciu kilometrów od Krakowa. W dniach od 14 do 20 lipca wojska radzieckie okrążyły w rejonie Brodów i całkowicie zniszczyły potężne zgrupowanie nieprzyjacielskie, zadając Niemcom straty w liczbie około 30-tu tysięcy zabitych i biorąc do niewoli 17 tysięcy jeńców. 22 lipca czołówki radzieckie wkroczyły na teren krakowskiego okręgu, trafiając na gotowe do współdziałania placówki i oddziały partyzanckie AK, od których wszędzie otrzymywały przewodników i najświeższe informacje o nieprzyjacielu.

W połowie lipca znalazły się nad Sanem liczne niemieckie jednostki wojskowe spośród tych, którym na razie udało się ujść z okrążenia. Dotarły tam również rozmaite formacje ściągane pospiesznie z różnych stron, przede wszystkim zaś z głębokiego zaplecza. Sporo było broni pancernej i artylerii. Mimo to na fortyfikowanej długo przedtem rubieży rzeki San nie udało się Niemcom zatrzymać nawet na krótko radzieckiego natarcia. Nocą z 22/23 lipca oddziały rozpoznawcze Armii Czerwonej sforsowały San w rejonie Jarosławia. Rzeszowski podokręg Armii Krajowej - tereny położone między Sanem a Wisłoka - ogarnęła „Burza", do której weszły zgrupowanie 22 i 24 dywizji piechoty oraz 5 pułku strzelców konnych AK w łącznej liczbie około trzech tysięcy żołnierzy - gdyż początkowo na tyle tylko starczyło broni. W pierwszych dniach walki liczba podwoiła się. Po stronie niemieckiej zapanował chaos. W odosobnieniu broniły się pojedyncze kompanie, bataliony, czy też improwizowane zgrupowania piechoty i broni pancernej, wspomagane niezbyt skoordynowanymi nalotami myśliwców, penetrujących z rzadka teren i dość dowolnie wybierających cele ataku. Całkowicie szwankowało zaopatrzenie, gdyż linie kolejowe i część dróg partyzanci zupełnie wyłączyli z ruchu, pozostałe zaś nieustannie niepokoili zasadzkami i napadami. Na zachód ciągnęły rozmaitej wielkości oddziały różnych rozbitych i niezdolnych do walki formacji wojskowych i policyjnych oraz spóźnione nie wojskowe kolumny ewakuacyjne, konwojowane przez uzbrojonych Niemców i kolaborantów, starających się ujść z rodzinami i dobytkiem, a przeważnie też z cennymi łupami zagrabionymi w czasie okupacji lub w ostatniej chwili.

Realną linię obrony na zachód od Sanu - organizowaną przez pospiesznie ulokowane w rejonie Dębicy dowództwo niemieckiej 17 Armii - stanowić miała rubież Wisłoki i Wisły. Jednak w dniu 30 lipca wojska radzieckie w rejonie Baranowa Sandomierskiego sforsowały Wisłę i na jej lewym brzegu uchwyciły przyczółek, który ostatecznie powiększył się do 70-ciu kilometrów wzdłuż i do 40-tu kilometrów w głąb frontu. W trakcie zaciętych walk na przyczółku baranowskim radzieckie oddziały zwiadowcze i rozpoznawcze docierały do rzeki Nidy, na odległość około 50-ciu kilometrów od granic dzisiejszego Krakowa.

21 lipca przystąpili Niemcy do pacyfikacji osiedli w rejonie Lasów Chroberskich na południe od Pińczowa. Następnego dnia wezwane przez miejscową ludność oddziały partyzanckie zaatakowały i przepędziły ekspedycję pacyfikacyjną, zlikwidowały posterunek policji w Czarnocinie i odbiły aresztowanych. Nocą z 24/25 lipca rozbrojono załogę policyjnego posterunku w Racławicach, a następnego dnia po kilkunastogodzinnej zaciekłej walce zdobyto silnie umocniony Stützpunkt w Nowym Korczynie oraz zaatakowano i rozbrojono policjantów z Brzeska Nowego, usiłujących zbiec z porzuconego posterunku do Miechowa. Tegoż dnia z zasadzki w pobliżu wsi Zielona dokonano skutecznego napadu na kolumnę samochodową Wehrmachtu. W nocy z 25/26 lipca oddziały partyzanckie zajęły Działoszyce i zlikwidowały tamtejszy Stützpunkt policyjny. Akcje te zapoczątkowały w inspektoracie miechowskim „Burzę" i pod koniec lipca doprowadziły tam do utworzenia „Rzeczypospolitej Kazimiersko-Proszowickiej" - zwanej zresztą także „Republiką Pińczowską" - na przestrzeni ponad tysiąca kilometrów całkowicie oczyszczonej z okupacyjnych sił i władz, sięgającej swym południowo-zachodnim krańcem tuż pod Kraków i wykraczającej wschodnią granicą poza Nidę, na styku z penetrującymi te okolice radzieckimi oddziałami zwiadowczymi z przyczółka baranowskiego. Sytuację tę znakomicie ilustruje mapka, zamieszczona na stronie 272 pracy dra Władysława Ważniewskiego, zatytułowanej „Walki partyzanckie nad Nidą", 1969 r.

„Stolicę GG" ogarnęła panika. Oto fragmenty meldunków wywiadu z ostatnich dni lipca: „25.07.1944

  1. Kripo wstrzymało pracę, zwolniło więźniów, których miało w dochodzeniu. Szef Kripo oświadczył pracownikom polskim, że wyjadą do Rzeszy. W tej sprawie mieli się pracownicy wypowiadać. Na razie celem uniknięcia niespodzianki, wyrazili zgodę.
  2. Zwolniony został Baudienst w Prokocimiu. Wszyscy zabrali ze sobą koce i drugie garnitury.
  3. Rozwiązany został obóz Liban i częściowo Płaszów, również zwolniono znaczną ilość więźniów z Montelupich.
  4. Z Pomorskiej wyjechało potajemnie szereg pracowników. Wstrzymano łapanki.
  5. Zwinięto szereg jednostek wartowniczych ukraińskich i wysłano do Rzeszy.

27.7.1944. Odwrót. Z dniem 30.7.1944 następuje likwidacja zarządu cywilnego w dystrykcie krakowskim i objęcie terenu przez Wehrmacht. W związku z tym likwiduje się i ewakuuje wszystkie instancje administracji cywilnej, wywożąc urządzenia i niszcząc akta. Kontrolę i porządek obejmuje na razie SS z dodaniem policji niemieckiej i granatowej. Gestapo do ostatniej chwili miało na dworcu krakowskim punkt obserwacyjny; legitymuje osobników śmiejących się i cieszących z ewakuacji. Były wypadki aresztowania. Na prowincji jednostki wojskowe wydały rozkazy chodzenia z bronią i strzelania po godzinie policyjnej bez ostrzeżenia. Czynna jest jeszcze policja przemysłowa zwalczająca zwyżkę cen. Kontrole kart rozpoznawczych na liniach kolejowych przeprowadza już Wehrmacht (nawet oficerowie), kieruje również ruchem ulicznym. Szczegóły: Pomorska wywiozła komplet kart rozpoznawczych (fotokopie i trzecie egzemplarze), pali akta. Gestapo częściowo opuściło Kraków. Montelupich: po zwolnieniu osób, którym jeszcze nic nie udowodniono, względnie nie udowodniono obciążeń natury politycznej, wywieziono resztę 30-oma wagonami w dniu 27.7.1944 wieczorem w okolice Wrocławia. Według ostatnich wiadomości rozstrzelano przed więzieniem około 10 osób. Sprawdzono, że niektórych zwolnionych odwożono do domu autami, oddając na miejscu klucze od zaplombowanych mieszkań i przepraszając za wszystko. Koppe widziany do 26.7.1944 jeździ z ochroną 4-ch SS-manów w towarzyszącym wozie, uzbrojonych w empi i granaty. Frank wywiózł urządzenie swoich apartamentów. 27.7. oddano klucze od Wawelu Szyszko Bohuszowi. Kripo z rewirami spaliło akta. Pracownicy mają wyjechać do Rzeszy w komplecie. Również Arbeitsamt zniszczył akta. Palą akta Wehrkriskommando, Haus I i II, nadto wszystkie komendy i oddziały policji niemieckiej oraz wszystkie wydziały, oddziały i urzędy rządu GG, które są w tej chwili w likwidacji. Policja granatowa: roczniki młode skoszarowano, wydano krótką broń, użycie tych oddziałów nastąpi w razie zamieszek. Cała policja granatowa ma również jechać do Rzeszy. Volksdeutsche mają być skoncentrowani w obozach, nie mogą jechać na teren Rzeszy. Według twierdzenia Reichsdeutschów dojdzie do likwidacji tego elementu niepewnego i koniunkturalnego. Prawa wyjazdu na teren Rzeszy nie mają również Ukraińcy. Niektóre instytucje przejęli Polacy (np. Solvay, Urząd Statystyczny, część biblioteki UJ, również zbiory warszawskie, które w tej chwili zabezpiecza pewna kierowniczka Polka). Pracownicy administracji niemieckiej Polacy otrzymują trzymiesięczne pobory tytułem odprawy i rozwiązują stosunki pracy. Na ogół mają być wywiezieni do Rzeszy pracownicy Polacy z zakładów przetwórczych, względnie warsztatów o charakterze wojskowym.


***

Na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku wojska Armii Czerwonej po przekroczeniu Sanu szerokim frontem parły nieprzyjaciela w kierunku Wisły i Wisłoki. Niemcy cofali się bezładnie i wszystko wskazywało na to, że nie zdołają stawić skutecznego oporu, póki ofensywa radziecka nie ustanie na zamierzonej rubieży. Oddziały radzieckie sforsowały Wisłę, na jej lewym brzegu uchwyciły przyczółek i ostro nacierając, pogłębiły go w kierunku Nidy. Na styku między Krakowem a przyczółkiem baranowskim powstała partyzancka „Rzeczpospolita Kazimiersko-Proszowicka". Przez Kraków - ze wschodu na zachód - ciągnęły kolumny najrozmaitszych pojazdów mechanicznych i wozów konnych, wyładowane niemieckimi uciekinierami cywilnymi i żołnierzami z rozbitych oddziałów Wehrmachtu. W popłochu likwidowały się wszystkie okupacyjne instytucje i urzędy z policją włącznie. Wszechmocna dotąd hitlerowska władza nagle straciła moc... Po prostu prysła... I wtedy właśnie - przez kilka dni - zaistniały warunki sprzyjające powstaniu w Krakowie.

Dlaczego więc powstanie nie wybuchło, skoro sytuacja militarna umożliwiała realizację zamierzeń, do których tysiące żołnierzy ZWZ-AK sposobiło się ogromnym wysiłkiem i kosztem ciężkich strat w setkach więzionych i pomordowanych przez pięć lat okrutnej niemieckiej okupacji? Jak ocenić brak powstania w Krakowie, chociażby na tle bohaterskiego zrywu Warszawy?

Przy obliczaniu sił, które podczas ostatniej dekady lipca 1944 roku mogłyby przystąpić do powstania w Krakowie, w rachubę wchodzi tylko połowa spośród 90-ciu tysięcy żołnierzy krakowskiego okręgu AK, gdyż reszta - cały podokręg rzeszowski - znajdowała się wtedy na terenach objętych działaniami frontowymi i akcją „Burza". Brak pełnych źródeł zmusza niestety do wyliczeń szacunkowych. Z wspomnianej już wcześniej książki dra Władysława Ważniewskiego - tabelka stanu organizacyjnego oraz O. de B. 106 DP AK na s. 238-241 - wynika, że inspektorat miechowski dysponował ponad 15-toma tysiącami żołnierzy zorganizowanych w 19-tu batalionach terenowych, co stanowi równowartość 375-ciu plutonów po 40-tu żołnierzy. Inne materiały pozwalają na ustalenia - ścisłe lub szacunkowe - iż w pozostałych 3-ch inspektoratach zachodnich - krakowskim, tarnowskim i nowosądeckim - zakonspirowano w około 750-ciu plutonach mniej więcej około 30 tysięcy ludzi. Sądzić należy - choćby w oparciu o wyniki badań nad powstaniem warszawskim opublikowane przez płka Jerzego Kirchmayera na s. 136-138 książki pt. Powstanie Warszawskie - że w akcji powstańczej uczestniczyłoby nie więcej niż 50% ogólnych stanów osobowych. Pierwszy rzut stanowiłyby oczywiście jednostki obwodów Kraków-Miasto i Kraków-Powiat w liczbie około 5-ciu tysięcy ludzi w 125-ciu plutonach. Drugi rzut - wsparcie ze strony obwodu Myślenice i podobwodu Krzeszowice inspektoratu krakowskiego, obwodów Miechów i Olkusz oraz batalionów „Ponara" i „Swarożyca" z inspektoratu miechowskiego - liczyć mógł 7 tysięcy w 175-ciu plutonach. Trzeci rzut - oddziały obwodu Bochnia i podobwodu Kalwaria inspektoratu krakowskiego oraz obwód pińczowski inspektoratu miechowskiego - mógłby liczyć 3 tysiące w 75-ciu plutonach. Rzut ostatni - siły inspektoratów Tarnów i Nowy Sącz - liczyłyby 8 tysięcy w 200-tu plutonach. Wydaje się, że bezpośredni udział w powstaniu na terenie miasta Krakowa mogłyby wziąć tylko oddziały I i II rzutu, a więc około 12 tysięcy ludzi. III rzut byłby w stanie wspierać powstanie z zewnątrz. Wątpliwe, żeby jednostki rzutu IV-go zdołały dotrzeć do Krakowa z odległości około 80-ciu kilometrów. Tak więc w najlepszym razie - podczas realizacji pierwszej fazy zadań powstańczych wystąpić mogło w Krakowie około 15 tysięcy żołnierzy w 375-ciu plutonach.

Inspektorat miechowski do lata 1944 odebrał najwięcej zrzutów i - słusznie chyba - uchodził w krakowskim okręgu za najlepiej uzbrojony. Dr Ważniewski na s. 240-241 swojej książki pisze, iż na nieco ponad 13 tysięcy żołnierzy w oddziałach bojowych zgromadzono tam łącznie półtora tysiąca jednostek broni - 2 piaty, 2 ciężkie karabiny maszynowe, 37 różnego typu lekkich i ręcznych karabinów maszynowych, 397 różnych pistoletów maszynowych, 894 rozmaitych karabinów i 206 sztuk różnej broni krótkiej - oraz 3101 granatów. W tabelce odnotowano zapasy amunicji. Po przeliczeniu okazuje się, że starczyłoby tego może na kilkanaście minut walki - po kilka serii na karabin maszynowy, 4 magazynki na peem, 2 ładowania na jedną sztukę broni krótkiej. Bardzo dużo dla dywersji - prawie nic w otwartej walce. W innych inspektoratach było jeszcze gorzej. Nieco ponad 10% uzbrojonych z ogólnego stanu osobowego czterech inspektoratów zachodnich - to 4 i pół tysiąca w składzie oddziałów wszystkich rzutów, o ile oczywiście uzbrojeniem nazwać można rewolwer czy pistolet z kilkunastoma nabojami. Reszta walczyć miała granatami ręcznymi i butelkami z benzyną. 26 listopada 1944 - a więc wówczas, gdy liczne oddziały partyzanckie dozbroiły się już na nieprzyjacielu - komendant krakowskiego okręgu depeszował do bazy zaopatrzenia lotniczego w kraju we Włoszech: „...Na stan żołnierzy posiadam zaledwie 5% broni..." - i żądał zrzutów. Świadczy to najlepiej o stanie uzbrojenia...

Brakuje danych dotyczących sił nieprzyjacielskich w Krakowie pod koniec lipca 1944. Raport wywiadu z końca listopada tego roku zawiera informacje o ponad 31 tysiącach policjantów i żołnierzy uzbrojonych 92-ma ciężkimi karabinami maszynowymi, 376-ma ręcznymi karabinami maszynowymi, 1245-ma pistoletami maszynowymi, prawie 28 tysiącami karabinów i 8490-ma sztukami broni krótkiej - z praktycznie nieograniczonym zapasem amunicji i 48-ma tysiącami granatów ręcznych - wyposażonych wystarczająco w środki łączności i lokomocji oraz 20-kilka różnych dział, 10 samolotów, 91 samochodów pancernych i czołgów. Komunikat „Iskry" z dnia 15 lipca określa liczbę Niemców w Krakowie - bez wojska i policji - na 70 tysięcy. Co najmniej czwarta część z nich - to uzbrojeni mężczyźni. Podczas ostatniej dekady lipca sytuacja pod tym względem musiała być inna, lecz niekoniecznie lepsza. Zajęte były wszystkie koszary, pododdziały policyjne i wojskowe kwaterowały we wszystkich szkołach i najróżniejszych gmachach użyteczności publicznej, a nawet w domach mieszkalnych. Przez miasto przeciągały - z frontu i na front - masy wojsk. Sądzić należy, że w tym czasie przebywało w Krakowie co najmniej 45 tysięcy dobrze uzbrojonych Niemców oraz Ukraińców i innych kolaborantów.

Bilans sił był więc niekorzystny. 15 tysięcy - w połowie wyposażonych tylko w broń krótką albo granaty i butelki z benzyną - powstańców, przeciw w trzykroć liczebniejszym i znakomicie zaopatrzonemu przeciwnikowi. Jedynym atutem mógł być czynnik zaskoczenia w dniach paniki - to znaczy między 25 lipca a 5 sierpnia. Potem Niemcy w Krakowie wrócili do równowagi.

O tym, że podziemny Kraków sposobił się do powstania, świadczą dokumenty. Oto treść rozkazu bojowego podpisanego przez NN „Dunina" - ówczesnego komendanta określanego wtedy kryptonimem „Kuropatwa" obwodu ZWZ Kraków-Miasto - z początkiem 1941 roku.

I. Zadanie.

Faza I.

A. Zdobyć i utrzymać rejon obwodu „Kuropatwa" w granicach jak oleat 112.

B. Bronić kierunków: Kraków-Skawina, Kraków-Myślenice, Kraków-Wieliczka, Kraków-Niepołomice, Kraków-Mogiła, Kraków-Proszowice, Kraków-Ojców, Kraków-Zabierzów (Katowice), Kraków-Olszanica i Kraków-Przegorzały.

Faza II.

A. Bronić kierunków jak pkt. B w I fazie.

B. Zorganizowanymi jednostkami bojowymi zachowywać gotowość do działania na rozkaz Głównego Dowódcy.

II. Położenie.

Własne: znane.

Npla: znane.

Sąsiedzi: równocześnie z naszą akcją współdziałają oddziały powiatów.

III. Plan działania.

Faza I.

A. Przez jednoczesne zaskoczenie całością sił zdobyć rejon „Kuropatwa" izolując własne działania przez zniszczenie połączeń wewnętrznych i zewnętrznych npla.

B. Bronić nakazane kierunki na zewnątrz m. Kraków, względnie na peryferiach m. Kraków.

C. Wyznaczając konieczne minimum sił do zabezpieczenia zdobytych obiektów, przeznaczyć większość do obrony m. Kraków i organizacji jednostek bojowych.

Faza II.

A. Przez rozpoznanie i obronę nakazanych kierunków umożliwić szybką i spokojną organizację jednostek bojowych, które w razie niebezpieczeństwa mają być w każdej chwili gotowe do działania na rzecz dowódców broniących kierunków zagrożonych.

B. Zorganizowanymi jednostkami jak najszybciej stanąć do dyspozycji dowódcy wyższego.

IV. Wykonanie.

A.

Odcinek „Dzięcioł" - dca obywatel.

Skład: 10 plutonów własnych, 3 plutony przydzielone z odcinka „Kruk", 2 plutony przydzielone z odcinka „Bocian" - razem 15 plutonów.

Zadanie:

  1. zdobyć i utrzymać rejon w granicach jak oleat nr 2,
  2. izolować m. Kraków, zwłaszcza przez obsadzenie, względnie uszkodzenie poczty głównej i unieruchomienie elektrowni i gazowni miejskiej,
  3. zorganizować I baon, który podczas organizacji stanowi własny obwód,

Odcinek „Paw" - dca obywatel.

Skład: 35 plutonów własnych, 2 plutony przydzielone z odcinka „Bocian", 5 plutonów zorganizowanych na zewnątrz m. Kraków - razem 42 plutony.

Zadanie:

a. zdobyć i utrzymać rejon w granicach jak oleaty nr l i 2,

b. bronić kierunków: Kraków-Zabierzów (Katowice), Kraków-Ojców, Kraków-Olszanica i Kraków- Przegorzały,

c. izolować działania własne przez zniszczenie połączeń zewnętrznych i wewnętrznych npla, pamiętając o opanowaniu względnie zniszczeniu stacji radio-nadawczej,

d. zorganizować baony II i III.

Odcinek „Kruk" - dca obywatel.

Skład: 23 plutony własne, 4 plutony zorganizowane na zewnątrz m. Kraków - razem 27 plutonów. Zadanie:

a. zdobyć i utrzymać rejon w granicach jak oleaty nr l i 2,

b. bronić kierunków: Kraków-Miechów, Kraków-Mogiła, Kraków-Proszowice,

c. izolować działania własne przez zniszczenie połączeń zewnętrznych i wewnętrznych npla, pamiętając o stacji radionadawczej na lotnisku,

d. zorganizować baon IV i pododdziały Baonu V, w myśl otrzymanych rozkazów.

Odcinek „Bocian" - dca obywatel.

Skład: 20 plutonów zorganizowanych w m. Kraków i na zewnątrz m. Kraków.

Zadanie:

a. zdobyć i utrzymać rejon w granicach jak oleaty nr l i 2,

b. bronić kierunków: Kraków-Wieliczka, Kraków-Myślenice, Kraków-Skawina, Kraków-Kostrze i Kraków-Niepołomice,

c. izolować działania własne przez zniszczenie połączeń zewnętrznych i wewnętrznych npla, pamiętając o stacji radionadawczej na Dębnikach,

d. zorganizować baon VI i pododdziały baonu V w myśl otrzymanych rozkazów.

B.

Odwód mój.

a. dcy „Kruk" i „Bocian" wyznaczą dwa plutony jako mój odwód, stanowisko odwodu na początku akcji w tychże odcinkach, potem na mój rozkaz plutony odwodowe zostaną przesunięte,

b. po opanowaniu rejonu odcinka „Dzięcioł", wszystkie oddziały odcinka „Dzięcioł" – razem stan odwodu około 19 plutonów.

C.

Przydział środków.

a. Dca odcinka „Kruk" przydzieli dcy odcinka „Paw" 3 plutony, zaś dca odcinka „Bocian" przydzieli dcom odcinków „Dzięcioł" i „Paw" po 2 plutony: prócz tego dcy odcinków „Kruk" i „Bocian" wydzielą jako swój odwód po 2 plutony. Przydział ten jest już wyeliminowany ze składów dców odcinków „Kruk" i ,3ocian", zaś uwidoczniony w siłach dców odcinków „Dzięcioł" i „Paw",

b. dalszy przydział oddziałów i sprzętu staraniem moim i dców odcinków - w trakcie akcji zbrojnej.

D.

Zarządzenia ogólne.

a. Rozpoznanie bojowe staraniem wszystkich dców, zaś rozpoznanie bliskie staraniem dców odcinków i pododcinków, przy wykorzystaniu środków zdobytych na nplu, jak: czołgi, samochody, motocykle, rowery.

b. Bezpośrednie ubezpieczenie obowiązuje wszystkich dców działających samodzielnie.

V. Łączność

Wytyczne po opracowaniu przesłane będą dodatkowo.

VI. Obrona.

A. Opl. czynna staraniem dców odcinków środkami zdobytymi na nplu, przy wykorzystaniu zwłaszcza działek plotn. i ckm. W II fazie walki przewiduję skoordynowanie opl. przez jednego wspólnego dcę.

Opl. bierna przez natychmiastowe zorganizowanie służby obserwacyjno-alarmowej, ograniczenie ruchów do koniecznego minimum, ukrycie i maskowanie oraz budowę rowów przeciwlotniczych.

B. Oppanc. Czynna środkami ogniowymi zdobytymi na nplu, przygotowanymi butelkami z benzyną i naftą, granatami ręcznymi.

Oppanc. Bierna przez natychmiastowe uruchomienie służby obserwacyjno-alarmowej, budowę przeszkód (barykad), przygotowanie dołów i ewentualne zaminowanie.

C. Opgaz. Przez natychmiastowe zorganizowanie służby obserwacyjno-alarmowej i wykorzystanie zdobytych na nplu masek.

VII. Zarządzenia.

A. Zaopatrzenie w broń, amunicję i inny sprzęt wzgl. materiał bojowy, w obecnym stanie staraniem wszystkich dców i podległych im żołnierzy, zaś podczas akcji staraniem dców pododcinków i plutonów; zbędną broń, amunicję i sprzęt natychmiast meldować. Przewiezienie broni i amunicji w rejony organizacji baonów, staraniem dców odcinków.

B. Zaopatrzenie w żywność na pierwsze dwie doby staraniem każdego żołnierza (zabrać z domu), zaś dalsze wyżywienie z kotła i pobliskich restauracji, staraniem dców pododcinków i plutonów. Pasza dla koni ze zdobytych zapasów, ewentualnie eksploatacji lokalnej.

C. Ewakuacja rannych do punktów opatrunkowo-rozdzielczych dców odcinków, staraniem dców plutonów. Lekarze punktów opatrunkowo-rozdzielczych ewakuują ciężko rannych do szpitala chirurgicznego, lekko rannych do przewidzianych skrytek dla rannych. M. p. szpitala i skrytek podano do wiadomości lekarzy punktów opatrunkowo-rozdzielczych. M. p. punktów opatrunkowo-rozdzielczych przewidzą i podadzą dcy odcinków w swych rozkazach bojowych. Zaopatrzenie w opatrunki osobiste w obecnym stanie staraniem dców, lekarzy i żołnierzy. Zaopatrzenie szpitala i punktów opatrunkowo-rozdzielczych przez wykorzystanie zapasów miejscowych aptek w czasie akcji. Po zdobyciu obiektów npla, zaopatrzyć się w opatrunki i materiał sanitarny npla.

VIII. Rozdzielnik:

dca „Krokodyl" - l egz.

dcy „Dzięcioł", „Paw", „Kruk", „Bocian" - po l egz.

a.a. - 2 egz.

archiwum - l egz.

razem - 8 egz.

Uwaga: oleat l : 1000000 stanowi załącznik nr l dołączony do wszystkich rozkazów bojowych, oleat l : 15000 stanowi załącznik nr 2, którego nie dołączam - w swoim czasie otrzymali go wszyscy dcy wymienieni w rozdzielniku...

Autor tego rozkazu „Dunin" aresztowany został przez Niemców 4 czerwca 1941 roku i wszelki ślad po nim zaginął. Dotąd nie udało się ustalić jego nazwiska.

Inny tego rodzaju dokument, to podpisany przez Wojciecha Kiełkowicza „Orlika" plan uderzenia kompanii 7/II batalionu odcinka „Żelbet" z 1944 roku:

„...Kompania 7 uderza dwoma plutonami (plut. XIX i XX) od czoła na budynek główny i oba budynki skrzydłowe, przylegające do budynku głównego. Pluton XXI uderza poprzez prawe skrzydło budynku prawoskrzydłowego na budynek zewnętrzny, przylegający do mundurówki.

Punkty alarmowe plutonów:

plutony XIX i XX, punkt alarmowy - zabudowania Saatgutstelle;

pluton XXI, punkt alarmowy - magazyn starych rzeczy przy ul. Kątowej, za budynkiem Kątowa nr 3.

Podstawy wyjściowe plutonów:

pluton XIX - na 10 minut przed uderzeniem przejdzie przez parkan do przylegających bezpośrednio zabudowań Ostbau Hochbau Inspektion i zajmie podstawę wyjściową na wprost głównego budynku koszar;

pluton XX - dla plutonu XX punkt alarmowy jest równocześnie podstawą wyjściową;

pluton XXI - na 15 minut przed uderzeniem przejdzie przez tory kolejowe do budynku drewnianego, leżącego przy moście na wprost ulicy Montelupich.

Doprowadzenie plutonu XIX do punktu alarmowego.

Ze względu na odległość (rejon plutonu XIX - Prokocim-Wola Duchacka) doprowadzenie plutonu XIX do punktu alarmowego zostało przemyślane w dwojaki sposób:

A. Dca plutonu zamierza stworzyć dwa pomocnicze punkty alarmowe - jeden w Prokocimiu dla drużyny 1-szej, drugi w Woli Duchackiej dla drużyn 2-giej i 3-ciej, po czym zastępca uda się do punktu alarmowego Saatgutstelle, a dca wysyłał będzie żołnierzy grupami co parę minut.

B. Ze względu na to, że w czasie alarmu mosty na Wiśle mogą być silnie strzeżone i grupowe przejście może być niemożliwe, przewiduje dca plutonu przerzucenie żołnierzy pojedynczo (lub po dwóch) już w końcowym okresie pogotowia do miasta i zgrupowanie ich w rejonie cmentarza Rakowickiego, a następnie przejście do właściwego punktu alarmowego. Ze względu na to, że w zabudowaniach Saatgutstelle będą punkty alarmowe dwóch plutonów, przewiduje się odrębne dojście obu plutonów. Pluton XX wejście przez bramę główną przy ul. Warszawskiej, natomiast pluton XIX od ulicy Ogrodowej nr 4 przez ogrody poza budynkiem pocztowym, znajdującym się przy ul. Warszawskiej i Ogrodowej.

M. p. dcy i zcy dcy kompanii.

Moje m. p. na podstawie wyjściowej - Warszawska nr 21, budynek przy zabudowaniach Saatgutstelle.

Punkt opatrunkowy.

Jako punkt opatrunkowy przewiduję jeden z baraków Saatgutstelle.

Wykonanie uderzenia.

Pluton XX - drużyna 1-sza wydzieli z siebie jedną sekcję, która na dwie minuty przed uderzeniem likwiduje wartowników i watrę, po czym cała drużyna uderza przez bramę główną w głąb budynku głównego. Drużyny 2-ga i 3-cia przechodzą przez płot i uderzają na budynek lewoboczny, przylegający do budynku głównego. Drużyna 3-cia uderza wprost na okna i wdziera się w głąb budynku, drużyna 2-ga - jedna sekcja wdziera się przez okna, dwie sekcje przechodzą obok budynku głównego i uderzają od tyłu przez wejście do budynku lewobocznego. Pluton XIX - 1-sza drużyna uderza przez parkan obok baraku drewnianego na prawą część budynku głównego, atakując przez okna; 2-ga drużyna likwiduje załogę baraku drewnianego, a następnie przez okna uderza na budynek prawoskrzydłowy; 3-cia drużyna uderza na prawe skrzydło budynku prawobocznego również przez okna.

Pluton XXI - ponieważ pluton ten ma nadetatowo dwie sekcje, więc przewiduje się je do uderzenia od tyłu, na budynek prawoskrzydłowy. Trzy drużyny tego plutonu, przez dziedziniec koło budynku więziennego, uderzają na budynek wewnętrzny przylegający do mundurówki, przy czym drużyna 1-sza uderza na wejście, dwie pozostałe przez okna w prawo i w lewo od wejścia.

Przewiduję użycie dwóch ckm. Jeden - stanowisko między budynkiem głównym a lewo-skrzydłowym, drugi - na prawym skrzydle budynku prawobocznego, oba - kierunek ognia na budynek wewnętrzny przylegający do mundurówki, celem wsparcia ruchu plutonu XXI. Pluton XXI podchodzi bokiem koło budynku aresztanckiego..."

Plan uderzenia kompanii 7/II batalionu „Żelbet" dotyczył koszar przy ulicy Warszawskiej nr 24 - obecnie kompleks budynków Politechniki Krakowskiej - zajmowanych wtedy przez półtora tysiąca doskonale wyposażonych w broń maszynową żołnierzy Luftwaffe i ukraińskich policjantów. Kompania ta w planie powstańczym wchodziła w skład grupy „Jagra I", przewidzianej do działania w rejonie obejmującym ulice - Warszawską, Szlak, Pijarską, ś w. Marka, Kopernika i Rakowicką oraz dworzec główny i Plac Matejki.


*

W powstaniu na terenie Krakowa wystąpić miało zgrupowanie „Odwet" w składzie grup „Orion I" i „Orion II", „Dzik I", „Dzik II", „Dzik III" i „Dzik IV", „Pik I" i „Pik II", Jagra I", „Jagra II" i „Jagra III", „Pobóg I" i „Pobóg II", „Tomasz I" i „Tomasz II" oraz „Paweł" i „Bohdan". Prócz jednostek AK z sąsiednich inspektoratów i obwodów, powstanie w Krakowie wesprzeć mogła Krakowska Brygada Armii Ludowej im. „Bartosza Głowackiego", sformowana na przełomie lipca i sierpnia 1944 koło Pińczowa w liczbie ponad 400-tu partyzantów dobrze zaopatrzonych bronią i amunicją ze zrzutów radzieckich.

Dla całego zgrupowania „Odwet", wszystkich grup, ognisk walki i pododdziałów - do sekcji włącznie - przygotowano szczegółowe plany działania. Rozpoznanie nieprzyjaciela prowadzone było na bieżąco. Opracowano system łączności. Dozbrojenie nastąpić miało w trakcie walki, zdobyczą na nieprzyjacielu. Atuty w starciu z wielokroć silniejszym przeciwnikiem, to czynnik pełnego zaskoczenia i sprawność w wykonaniu starannie przygotowanego napadu. Szansa na dłuższe utrzymanie opanowanych rejonów i obiektów nie istniała. Powstańcy liczyć mogli jedynie na postępy trwającej z powodzeniem ofensywy radzieckiej i szybkie wkroczenie do Krakowa wojsk Armii Czerwonej.


*

Mimo długoletnich przygotowań nie wybuchło w Krakowie powstanie, na które z wszelką pewnością oczekiwała niecierpliwie większość tutejszej akowskiej młodzieży. Dlaczego? Na to pytanie nie potrafię sformułować jednoznacznej odpowiedzi. W dniach między 25 lipca a 5 sierpnia sprawnie przeprowadzony napad musiałby się udać! Czemu więc nie uderzono, skoro zaistniały korzystne warunki militarne? Skoro zdawało się, że opanowanie Krakowa przez wojska radzieckie - to kwestia godzin?

Być może komendant krakowskiego okręgu AK płk Edward Godlewski „Garda" - który dopiero w czerwcu 1944 objął tę funkcję po aresztowanym płku Józefie Spychalskim „Lutym" - nie miał jeszcze pełnego rozeznania w możliwościach swoich nowych podkomendnych? Ostateczna decyzja w tak poważnej sprawie nie leżała zresztą w jego kompetencjach, zaś Komenda Główna AK i Sztab Naczelnego Wodza w Londynie zaabsorbowane były wówczas całkowicie problemem Powstania Warszawskiego. Wiadomo, że istniał silny nacisk ze strony przeciwnych Powstaniu czynników konspiracyjnych stronnictw politycznych i Delegatury Rządu. Mógł nastąpić - podobnie zresztą jak w wielu miejscach na terenie Warszawy - „samozapłon" powstańczy...Przecież rozkazy o „stanie czujności" poruszyły niecierpliwie oczekujących żołnierzy podziemia... Tu i ówdzie - na przykład w Miechowskim i Myślenickim - powstały oczyszczone z nieprzyjaciela enklawy, zwane partyzanckimi „rzeczpospolitymi". W mieście Krakowie taki „samozapłon" nie nastąpił. Może - między innymi - spowodowała to fala trwających od początku lipca masowych aresztowań, które jednak dotknęły konspiracyjnych jednostek i sztabów. Może wreszcie - tak, jak i Niemców - zaskoczyły tu polskie podziemie sukcesy radzieckiej ofensywy?

Wybuch Powstania Warszawskiego zszokował Niemców - mimo że od początku okupacji liczyli się oni z taką ewentualnością nie tylko w stolicy, ale również w całej Polsce. 2 sierpnia hitlerowski dygnitarz partyjny Triessler depeszował z Krakowa do Reichsleitera Bormanna:

„...Podczas omawiania sytuacji na posiedzeniu rządu sekretarz stanu dr Bühler naszkicował, co potwierdzili także i inni współpracownicy włącznie z Obergruppenführerem Koppe, położenie w Warszawie w sposób następujący:

Wczoraj o godz. 17 nastąpił w wielu miejscach początek spontanicznych rozruchów. Strzelanina z domów do niemieckich przechodniów. Nadzwyczaj silne ostrzeliwanie budynków służbowych. Dobre uzbrojenie buntowników w broń wszelkiego rodzaju. Rzuca się w oczy ogromnie wielka ilość pistoletów maszynowych. Poza tym także użycie granatów i środków przeciwpancernych do walki z bliska. W nocy osłabło natężenie walki. Dzisiaj przed południem znowu silne rozruchy. W jakim stopniu budynki służbowe znajdują się w rękach buntowników - nie jest jeszcze w pełni wyjaśnione. Dowódca policji bezpieczeństwa i SD Oberführer Bierkamp zażądał jak najsilniejszego użycia najskuteczniejszych środków bojowych łącznie ze stukasami. Uderza szczególnie to, że Polaków ogarnęło podniecenie, które udzieliło się nawet tym, których uważano dotychczas za bezwarunkowo lojalnych.

Odnośnie do Krakowa, będą zarządzone odpowiednie środki zapobiegawcze. Co do przeprowadzenia robót fortyfikacyjnych w Krakowie generał Oppenländer był zdania, że słuszniejsze byłoby wycofanie z tych robót Niemców i oddanie ich do dyspozycji władz, celem zgniecenia powstania w Krakowie. Sądził on, że te prace będzie mógł kontynuować przy pomocy swoich Polaków. Ten punkt widzenia stoi w sprzeczności z poglądem podległym mu organów wykonawczych, które ustawicznie żądają ode mnie nowych sił. Z poprzednich wywodów generała Oppenländera byłoby nadzwyczaj ułatwione, gdyby w swoim działaniu otrzymał jeszcze raz i to odwrotnie szczególne zarządzenie OKW.

Za groźne niebezpieczeństwo należy uważać tworzenie się silnych grup bandyckich na północ od Krakowa w powiecie Miechów, o czym właśnie wczoraj meldowałem, a których siła ma dochodzić do dziesiątków tysięcy ludzi i które otrzymały duże posiłki także z Krakowa. Przeciwko nim wysłano dzisiaj ukraińską policję w sile 650 ludzi. Ogólna sytuacja pogorszyła się więc niezwykle w porównaniu do położenia, które ustalono jeszcze wczoraj na posiedzeniu rządu. O ile zostaną ściągnięte silniejsze oddziały wojska, to według mniemania wszystkich, a także i mojego, groźba rozszerzenia się powstania zostanie usunięta..."

Pierwsze kroki w celu opanowania paniki i chaosu podjęło wojsko. 5 sierpnia pojawił się „rozkaz nr l" generała Kittela:

„...la Br.B.Nr 1479/44 geh. /.../

  1. Na rozkaz Naczelnej Komendy Wojsk „Północna Ukraina" objąłem z natychmiastowym skutkiem funkcję Komendanta Wojennego w Krakowie. Pozostaje w mocy nakazana niniejszym najwyższa gotowość bojowa: Stosownie do rozkazu Führera nr 11 zarządzam, że bez zezwolenia Komendanta Wojennego Okręgu Kraków nie wolno opuszczać żadnych stanowisk wojskowych i policyjnych, bądź podległych Wehrmachtowi. Zmiany w stanowiskach cywilnych winne być meldowane odpowiednio wcześniej.
  2. Każda zmiana dotycząca stanów powyżej 10% w jednostkach wojska i policji, powinna być niezwłocznie meldowana Komendantowi Wojennemu.
  3. Obecna sytuacja wymaga natychmiastowego podjęcia szeroko zakrojonych prac fortyfikacyjnych w Krakowie. Wszystkie jednostki i stanowiska służbowe zobowiązane są do likwidacji nie najpilniejszych zajęć i przekazania zbędnego personelu Komendantowi Wojennemu do robót przy szańcach.
  4. W obecnej sytuacji wymagana jest najwyższa dyscyplina ruchu na ulicach miasta. Żandarmeria polowa i inne organa przewidziane do strzeżenia porządku ruchu, powinny występować energicznie i natychmiast przeciwko wszystkim zakłócającym porządek, bez względu na ich osobę i stopień służbowy.
  5. Dla osłony miasta tworzy się alarmowe formacje cywilne, formowane ze wspomnianych jednostek i stanowisk służbowych. Od przebywających w Krakowie cywili - Reichsdeutschów członków NSDAP, oczekuję narodowosocjalistycznej gotowości i zaangażowania w te sprawy.
  6. Punkt dyspozycyjny znajduje się w Komendanturze Miejskiej przy Wohlgemutstrasse (Koletekstr. 12)..."


Tego samego dnia 5 sierpnia zaatakowali Niemcy partyzancką „Rzeczpospolitą Kazimiersko-Proszowicką" - doszło tam do zaciętych walk w Jaksicach i Skalbmierzu. Następnego dnia - 6 sierpnia zarządzono totalny pobór Polaków do prac fortyfikacyjnych i dokonano w Krakowie - zwanej potem „czarną niedzielą" - gigantycznej obławy, aresztując około 8 tysięcy osób.

Później już nie zaistniała sytuacja sprzyjająca powstaniu w Krakowie. Specjaliści ze sztabu Komendanta Wojennego sporządzili na tę okoliczność szczegółowe instrukcje - „Przygotowanie przeciw wewnętrznym niepokojom...", „Likwidacja powstania w Krakowie...", „Plan obrony i alarm...", „Do Stützpunktu Grupy Bojowej nr 5...", „podsumowanie doświadczeń z powstania w Warszawie..." i tym podobne - zgromadzili siły i środki, prowadzili specjalne szkolenia, fortyfikowali miasto. Nie wykluczone, że przysposobieni do walki Niemcy chcieli nawet jesienią 1944 sprowokować zryw powstańczy, by potem - jak w Warszawie - stłumić go krwawo.

To bardzo dobrze, że w Krakowie nie wybuchło powstanie, po którym można by było jeszcze raz zapisać na kartach naszej historii o tym, jak to „poszli nasi w bój bez broni" i ronić łzy na zabytkowych gruzach.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi