Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Ks. Andrzej Fidelus, (Po zamachu na Franka)


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Opis tego zdarzenia w Kronice parafialnej umieścił śp. ks. Andrzej Fidelus w 21 rocznicę[1]


Narody, które tracą pamięć przestają istnieć. Ta prawda wyrażana w różnych słowach nie jest przez nikogo kwestionowana. Brzmi jak przestroga i wezwanie o zachowanie pamięci przez żyjących.

Dla zachowania pamięci ludzkość stosowała różne formy. Były to kurhany, pomniki pod różnymi postaciami, zapisy kronikarskie. Dziś dzięki nowym technikom pamięć o zdarzeniach utrwalana jest bardziej szczegółowo. W naszej kulturze ważnym sposobem utrwalania w pamięci i świadomości pokoleń była modlitwa. Intencje były różne, było to dziękczynienie, a także wspomnienie ludzi, którzy w danym okresie historycznym, w danym wydarzeniu w sposób szczególny uczestniczyli. Modlitwa w rodzinach, we wspólnotach parafialnych w określonej intencji przyczyniała się do utrwalenia w pamięci zdarzeń lokalnych będących często fragmentem wielkich historycznych przeżyć narodu.

Przez lata w naszej parafialnej rodzinie na wezwanie śp. Ks. Andrzeja Fidelusa wspominaliśmy tragiczne wydarzenie, które miało miejsce 2 lutego 1944 roku. Co rocznie właśnie w święto Matki Boskiej Gromnicznej przez wezwanie do modlitwy i kilka słów wspomnień parafianie dowiadywali się i utrwalali w swoje pamięci opisaną niżej historię:

„Dnia 29 stycznia 1944 r. w sobotę o godzinie 23:10 pomiędzy Staniątkami a Szarowem – koło stawu w Puszczy Niepołomickiej wykonany został zamach na gen. gubernatora Franka w czasie okupacji hitlerowskiej. Zamach na pociąg, w którym jechał Frank wykonała Armia Krajowa – AK – okręgu krakowskiego, zwana „Kedyw”. Kierownikiem zamachu był Nuszkiewicz Ryszard zamieszkały w Krakowie, pseudonim „Powolny”. Było to w 4 rocznicę istnienia tzw. Generalnego Gubernatorstwa.

Generał Frank jechał pociągiem do Lwowa. Mina uszkodziła szyny, pociąg wykoleił się z toru, wagony targały progi kolejowe. Niestety po krótkiej przerwie pociąg z kilkoma wagonami odjechał do Lwowa. Niemcy ściągnęli posiłki żandarmerii niemieckiej z Krakowa i Bochni, ale sprawców zamachu niedosięgli. Rano 30 stycznia w niedzielę, kilka aut z żandarmerią hitlerowską zajechało na plebanię w Niepołomicach. Zażądali gorącej herbaty i jeden z nich „Bogusz” ślązak opowiedział przebieg zamachu.

Represją za zamach było rozstrzelanie w Podłęż u koło wiaduktu kolejowego, przy szosie Niepołomice – Wieliczka 50-ciu osób we środę 2 lutego 1944 roku, w Matki Boskiej. Trzema autami ciężarnymi hitlerowcy przywieźli z więzień krakowskich 50 Polaków w pasiakach. Ręce mieli związane z tyłu drutem kolczastym. Kazali klęknąć we fosie, twarzą do szosy. Z tyłu za każdym stanął z automatem gestapowiec i na komendę zostali zastrzeleni wystrzałami tył głowy. Zaraz przyprowadzili kilku Polaków w pobliżu złapanych, pomiędzy innymi Bilskiego Gustawa i Feliksiaka Andrzeja ze Staniątek i nakazali im wrzucić trupy na samochody. Na gościńcu zostały cząstki mózgów i wylanej krwi. Samochody odjechały w stronę Krakowa. Było to około godziny 15-tej, wierni ze Staniątek i Podłęża, oraz z Niepołomic tłumnie wyruszyli z gromnicami do kościoła parafialnego w Niepołomicach, gdzie o godzinie 17-tej była Msza święta i poświęcenie gromnic. Kościół był wypełniony po brzegi, reszta stała na dziedzińcu przykościelnym i z braku miejsca na rynku. Gdy pod koniec nabożeństwa ks. wik. Fidelus Andrzej odmawiał przed ołtarzem „Akt poświecenie Niepokalanemu Sercu Marii” i z naciskiem wymawiał słowa: „niech Cię wzruszy tyle bólu , tyle ucisku ojców i matek, małżonków, braci i niewinnych dzieci, … tyle ciał rozszarpanych w okrutnej rzezi, tyle serc umęczonych i konajcych” – w kościele i przed kościołem nastał istny szloch i płacz i jęk – chyba nie było nikogo, który by nie płakał – sam ksiądz wikary zalał się łzami – i długo nie mógł dalej kontynuować zaczętej modlitwy. Po skończonym nabożeństwie wierni skupieni wracali do domów z gromnicami, przekonani, że ta krew niewinnych ludzi musi sprowadzić karę i klęskę na oprawców hitlerowskich. Według gróżb gestapowców, którzy zjechali niedziele 3 stycznia na plebanię i według relacji Jana Ratajczaka komendanta policji polskiej – w Niepołomicach, w Staniątkach i w Podłężu miała być przeprowadzona największa „pacyfikacja”. Z miejscowości nie pozostałby ani ślad – wszystko miało być wypalone, a ludzie wymordowani. Do pacyfikacji nie doszło, podobno w/w Ratajczak miał wyperswadować oficerowi gestapo na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Niepołomicach, że zna on dokładnie swój rejon, że na jego terenie nie ma dywersantów, i że zamachu na tak wielką figurę Generalnego Gubernatora musieli dokonać dywersanci z Krakowa.”


Opis tego zdarzenia w Kronice parafialnej umieścił śp. ks. Andrzej Fidelus w 21 rocznicę. W Kronice Niepołomickiej autorstwa Anny i Antoniego Siwka jako osobę przymuszona do ładowania zwłok rozstrzelanych wymieniony jest Franciszek Pilch i w oparciu od uzyskane od niego informacje autorzy zapisali, Że wśród zabitych byli Czesław Cebula, Józef Gałat, Julian Habas i Kazimierz Kępa. Osoby te znalazły się na obwieszczeniu SS und Poizeiführer im Distrikt Krakau z dnia 11 grudnia 1943 roku.


W latach 60-tych uczestnicząca w spotkaniu z młodzieżą w Szkole Podstawowej numer 2, dziś już nieżyjąca śp. Zofia Knych, z domu Gałat – siostra wymienionego Józefa prezentowała uczniom oryginalne obwieszczenie, które dziś zachowała się tylko w postaci niniejszej fotokopii, co stało się z oryginałem nie udało się piszącemu ustalić.


Wśród wymienionych obywateli Niepołomic znaleźli się dwaj harcerze niepołomickiej drużyny męskiej im. Zawiszy Czarnego. Dzięki pracy ich kolegi śp. Stanisława Kasiny, który napisał pracę pod tytułem „Harcerstwo Męskie Niepołomic w latach 1931-1939”, możemy spojrzeć na ich fotografię, a także dowiedzieć się więcej o nich samych.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi