Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Jerzy Marszałek, Jeszcze o zamachu na Koppego


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Gazeta Południowa, lipiec 1979 [?]


Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem opublikowany w dniu 11. 07. Br. w Waszym paśmie artykuł pt. „Strzały na placu Kossaka”.

Chciałbym do powyższego artykułu dorzucić garść wspomnień, które dotyczą trzech uczestników zamachu na gen. Koppego, a mianowicie pobytu i śmierci w więzieniu na Montelupich: Haliny Grabowskiej, Bogusława Niepokoja i Tadeusza Ulankiewicza. W tamtym okresie przebywałem od 10 miesięcy jako więzień na Montelupich i pracowałem jako sprzątacz dziedzińca więziennego.

Późnym popołudniem, kiedy akurat zamiatałem chodnik przed wejściem, zajechał na dziedziniec więzienia samochód ciężarowy, z którego wysiadło dwóch gestapowców i dwóch lub trzech żandarmów. Kiedy otwarto tylną klapę samochodu jeden z gestapowców zawołał mnie i polecił pomóc przy wysiadaniu znajdującym się wewnątrz więźniom. Było to dwóch młodych chłopców, z których jeden, jak zauważyłem, był ranny w ramię. Wewnątrz samochodu znajdowały się też nosze, na których leżała młoda dziewczyna, cała skrwawiona. Lewa część jej twarzy była zmiażdżona, od uderzania kolbą lub silnego kopnięcia, a ramię jej krwawiło. Nosze, które wyciągnęliśmy z samochodu wspólnie z jednym z żandarmów złożyliśmy obok samochodu.

Przywiezionych więźniów umieszczano w jednej z cel parteru. Mimo iż wszyscy przywiezieni byli ranni nie przywołano do nich lekarza więziennego, ani też nie pozwolono mi wnieść do celi dzbanka wody.

Tej samej nocy służbę w korytarzu parteru pełnił funkcjonariusz SD nazwiskiem Woźniak, pochodzący ze Śląska Opolskiego, mówiący bardzo dobrze po polsku i sprzyjający więźniom Polakom (jak słyszałem już w obozie koncentracyjnym Gross Rosen od więźniów Montelupich przywiezionych do obozu w styczniu 1945 r. został on rozstrzelany przez gestapo za wynoszenie grypsów).

Strażnik ten na naszą prośbę sprowadził z celi l piętra lekarza więziennego dra Marcinkowskiego, który obmył i dezynfekował rany więźniów. My podrzuciliśmy im wodę i trochę jedzenia.

Z kilku fragmentarycznych zdań, które pozwolił nam strażnik zamienić z więźniami dowiedzieliśmy się, że brali udział w zamachu na gen. Koppego, nie znając zresztą wyniku zamachu, że pochodzą z Warszawy, że zamachu dokonali na rozkaz Kedywu i że w drodze powrotnej zostali otoczeni przez dużą grupę żandarmerii i ranni zostali ujęci. Losów pozostałych uczestników zamachu nie znali. Ranna dziewczyna dodała, że była wcześniej współuczestniczką zamachu na gen. Kutscherę. Mimo cierpień spowodowanych ranami oraz świadomości tego, co ich czeka, cala trójka zachowywała się bardzo dzielnie. Do przesłuchań na ul. Pomorską żaden z więźniów nie był zabrany, a jedynie dwukrotnie przychodził młody gestapowiec, który kolejno rozmawiał z obydwoma chłopcami.

Po 5 do 6 dniach cała trójka została wyprowadzona z celi, sprowadzona do piwnicy budynku i tam na końcu korytarza zastrzelona. Egzekucji dokonał funkcjonariusz gestapo w Zakopanem, pełniący tam funkcję tłumacza Kurpanek, którego inż. Budyń rozpoznał obserwując egzekucję przez uchylone drzwi odwszalni.

Przesyłając tę garść wspomnień pragnę przyczynić się do utrwalenia wiedzy o losach tych młodych ludzi, zasługujących za swój bohaterski czyn i bohaterską postawę w obliczu śmierci na pamięć potomnych.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi