Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Czesław Skrobecki, Podgórski Pluton Dywersyjny "Alicja" Szarych Szeregów w Krakowie


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Komisja Historyczna ZBoWiD.Oddział Kraków-Podgórze, Kraków 1983


Spis treści

(Krakowska Chorągiew Szarych Szeregów)

W październiku 1939 r. instruktorzy Krakowskiej Chorągwi Harcerzy, którzy nie opuścili Krakowa przed wkroczeniem Niemców do miasta w dniu 6 września 1939 r., utworzyli konspiracyjną Komendę Chorągwi Krakowskiej Harcerzy podporządkowując się wojskowej Organizacji Orła Białego (OOB) działającej w kraju w porozumieniu z władzami polskimi na emigracji. Z końcem listopada 1939 r. na zebraniu Komendy Chorągwi - funkcję komendanta powierzono hm. Stanisławowi Rączkowskiemu ps. „Stach".

W styczniu 1940 r. przybył z Warszawy do Krakowa pierwszy naczelnik „Szarych Szeregów" hm. Florian Marciniak ps. „Szary" i nawiązał kontakt z Krakowską Komendą Chorągwi Harcerzy. On właśnie nadał konspiracyjnemu harcerstwu kryptonim „Szare Szeregi" i polecił podporządkowanie tej organizacji Związkowi Walki Zbrojnej (ZWZ), do którego przystąpiła także OOB. Szare Szeregi stanowiły autonomiczną część organizacji wojskowej ZWZ, a później AK (Armii Krajowej).

Przy końcu czerwca 1940 r. na skutek zagrożenia aresztowaniem, komendant Chorągwi „Stach" wyjechał do Warszawy i tam objął funkcję w Kwaterze Głównej Szarych Szeregów, noszącej kryptonim „Pasieka". Komendantem Chorągwi Krakowskiej został dotychczasowy zastępca „Stacha", hm. Seweryn Udziela ps. „Jus".

W dniu 24 kwietnia 1941 roku Seweryn Udziela został aresztowany. Nowym komendantem Chorągwi mianowano Stanisława Okonia ps. „Sumak".[1] Rozwinięto działalność organizacyjną i szkoleniową. Szkolenie młodszych harcerzy prowadzone było według programu harcerskiego, dostosowanego do warunków okupacyjnych. Szkolenie obejmowało: zbiórki, wycieczki, obo-zowanie, musztrę, marsze, wyrabianie spostrzegawczości i inne. Oprócz szkolenia harcerze wykonywali mały sabotaż: wy-pisywali kredą lub farbą na murach, domach, płotach i słupach hasła, rysowali symbole oporu: żółwia (symbol powolnej pracy), kotwicę „PW" (Polska Walcząca, nadzieja na wyzwolenie), szubienice ze swastyką jako przypomnienie Niemcom, co ich czeka, przekreślali niemiecki symbol zwycięstwa V (Victoria), pisano „Oktober", „Hitler Kaput" i inne hasła podnoszące Polaków na duchu. Także oznaczano domy i mieszkania zajmowane przez Niemców i ludzi współpracujących z nimi, rozrzucano i rozklejano ulotki propagandowe w języku polskim i niemieckim, kolportowali prasę konspiracyjną oraz prowadzili punkty rozdziału tej prasy.

Starsi harcerze przechodzili podstawowe przeszkolenie wojskowe, a w późniejszym okresie szkolenia na kursach podoficerskich.

Akcje te miały duże znaczenie wychowawcze młodzieży w duchu patriotyzmu i przygotowywały ją do poważniejszych zadań bojowych w szeregach konspiracyjnych ugrupowań wojskowych, do których przechodzili po osiągnięciu odpowiedniego wieku.

W marcu 1942 roku, po aresztowaniu przez Gestapo Komendanta Chorągwi Stanisława Okonia („Sumak"), naczelnik Szarych Szeregów Florian Marciniak („Szary") mianował komendantem Chorągwi Krakowskiej Eugeniusza Fika (ps. „Osk"). Jego zastępcą do spraw szkolenia wojskowego został Franciszek Baraniuk (ps. „Szulce-Franek"). „Szulce" przy pomocy oficerów szkoleniowych z Komendy Miasta AK zorganizował kursy podchorążówki dla starszych harcerzy, którzy ukończyli kurs podoficerski. Pierwszy kurs podchorążówki ukończył między innymi organizator tego kursu Franciszek Baraniuk („Szulce").

Na skutek aresztowania Ignacego Fika w jesieni 1942 roku, brata Eugeniusza Fika („Osk"), naczelnik Szarych Szeregów Florian Marciniak („Szary") mianował w marcu 1943 roku następcą „Oska" hm. Edwarda Heila (ps. „Jerzy"), dotychczasowego zastępcę szefa Biura Informacji i Propagandy (BIP) przy Komendzie Okręgu Krakowskiego AK, który tę funkcję zatrzymał nadal. Do organizacji Szarych Szeregów wprowadził nowego komendanta Chorągwi Fr. Baraniuk („Szulce"), jako dobrze zorientowany w sprawach tej organizacji, który został jego najbliższym współpracownikiem. [2] „Szulce" jeszcze przed wojną pracował w harcerstwie jako instruktor.

Nowy komendant Chorągwi „Jerzy" przeprowadził reorganizację Szarych Szeregów. Utworzył: „Zawiszę", do której należeli harcerze w wieku 11-14 lat, „Bojowe Szkoły" dla harcerzy w wieku 15 -18 lat oraz „Grupy Szturmowe", która obejmowały harcerzy ponad 18 lat. Każda z tych grup otrzymała przydział odpowiednich zadań i zróżnicowany program szkoleniowy.

W 1943 r. „Szulce" ukończył tzw. „Szkołę za lasem" obejmującą historię skautingu i harcerstwa, metodykę wychowania harcerskiego, ideologię i ćwiczenia praktyczne i otrzymał stopień podharcmistrza.

Na polecenie „Jerzego" „Szulce" zajął się organizacją Grup Szturmowych. W kwietniu 1943 r. utworzono z najstarszych harcerzy kompanię harcerską o kryptonimie „Bartek", w skład której wchodziły 3 plutony. Organizatorem tej kompanii był „Szulce". W maju 1943 r. dowództwo tej kompanii z ramienia Armii Krajowej objął por. Tomczyk (ps. „Grała"). W lipcu 1943 r., po por. Tomczyku dowództwo objął por. Alfred Łaskawski (ps. „Jastrzębiec") i dowodził nią do końca wojny. Kompania „Bartek" wchodziła w skład batalionu ochrony sztabu Komendy Okręgu Krakowskiego AK. [3]


Utworzenie plutonu dywersyjnego „Alicja"

„Szulce" równolegle z organizowaniem kompanii „Bartek organizował także trzy plutony o kryptonimach: „Alicja", „Barbara" i „Cecylia", Pluton „Cecylia" pozostawił do swojej dyspozycji, a dowództwo plutonem „Alicja", utworzonym na bazie Roju Podgórskiego, przekazano Mieczysławowi Baryczowi, ps. „Lis", „Jacek"). Pluton „Barbara" dowodzony przez Jerzego Kielskiego (ps. „Mik") pozostał w dyspozycji komendanta Chorągwi „Jerzego".

Podgórski Rój Szarych Szeregów powstał w latach 1941- 1942. W początkach 1943 r. hufcowym tego Roju został mianowany przez ówczesnego komendanta Chorągwi Mieczysław Barycz („Lis", „Jacek"). Wiosną 1943 r. ze starszych harcerzy tego Roju Franciszek Baraniuk („Szulce") zorganizował pluton Grup Szturmowych pod kryptonimem „Alicja". Dowódcą został Mieczysław Barycz („Lis"), dotychczasowy hufcowy Roju.

„Lis" nie mógł utrzymać w nieodzownej dyscyplinie i w zasadach konspiracji znających się nawzajem chłopców i dziewcząt, rwących się żywiołowo do różnych akcji sabotażowych i dywersyjnych. Aby zmienić ten niepokojący stan, który mógł w każdej chwili spowodować nieobliczalne skutki, komendant Chorągwi „Jerzy" w maju 1943 r. powierzył dowództwo tego plutonu Franciszkowi Baraniukowi („Szulcemu"), a dotychczasowy dowódca „Lis" został jego zastępcą, pełniąc równocześnie j funkcję hufcowego podgórskiego Roju. „Jerzy" polecił „Szulcemu" odcięcie plutonu od kontaktów z młodszymi chłopcami i dziewczętami, ograniczenie akcji dywersyjnych do czasu przeszkolenia dywersyjnego i wojskowego całej grupy, wprowadzenie i przestrzeganie systemu piątkowego, zlikwidowanie niebezpiecznego gadulstwa, zaangażowanie ich w akcjach małego sabotażu i akcjach propagandowych.

Polecenia „Jerzego" jednak nie mogły być wykonane z następujących przyczyn: wszyscy znali się nawzajem, a także kontaktowali się z młodszymi chłopcami z Roju podgórskiego poprzez młodszych braci tam należących, a niektórzy z plutonu pełnili w Roju funkcje drużynowych i zastępowych. Konspiracyjne „piątki" były fikcją. Nie można także było ograniczyć samowolnych działań dywersyjnych zapalczywych chłopców.


Pluton „Alicja" przechodzi do dyspozycji Kedywu

W tej sytuacji w lipcu 1943 r. „Jerzy" postanowił cały pluton oddać do dyspozycji „Kedywu" AK, mając nadzieję, że „Kedyw" upora się z wszystkimi kłopotami i zaprowadzi w plutonie ład i dyscyplinę.

Na spotkaniu pomiędzy szefem Kierownictwa Dywersji (w skrócie „Kedyw") Krakowskiego Okręgu Armii Krajowej majorem Stefanem Tarnawskim (ps. „Jarema", „Kmicic"), a komendantem Krakowskiej Chorągwi Szarych Szeregów Edwardem Heilem ps. „Jerzy" uzgodniono, że podgórski pluton „Alicja", którego dowódcą był „Szulce", przechodzi do dyspozycji bojowej Kedywu z zachowaniem dotychczasowej przynależności organizacyjnej do Szarych Szeregów, które nadal sprawują nad plutonem pieczę wychowawczą.

W spotkaniu tym brał udział oficer sztabu Kedywu por. Ryszard Nuszkiewicz (ps. „Powolny"), cichociemny czyli komandos przerzucony do Polski z Anglii w lutym 1943 r. Po zaklimatyzowaniu się w Warszawie, w połowie czerwca 1943 r. został przydzielony do sztabu Kedywu w Krakowie. Pluton „Alicja" został oddany pod rozkazy „Powolnego". Następnie „Szulce" spotkał się z „Powolnym", aby formalnie przekazać pluton. W rozmowie z „Powolnym" „Szulce" zastrzegł się, że on nadal w myśl umowy pozostaje dowódcą plutonu i przedstawił „Powolnemu" swego zastępcę Mieczysława Barycza („Lisa-Jacka"). Oświadczył, że jego pluton liczy około pięćdziesiąt chłopców i 12 dziewcząt. Broni nie posiadają, ponieważ dotychczas uprawiali mały sabotaż, kolportaż prasy i szkolenie.


Wojskowe szkolenie młodych żołnierzy

„Powolny" zaczął pracę z plutonem od szkolenia młodzieży harcerskiej, które obejmowało zasady konspiracyjne, zapoznanie z pistoletem, naukę noszenia broni i strzelania, minerkę i sabotaż. Pierwsze szkolenie odbyło się w domu przy Rynku Podgórskim 9 u Jagusiów, na które przybył „Szulce" (Fr. Baraniuk) i „Szatan" (Władysław Szczurek). Lokal ubezpieczał dozorca domu. Drugim punktem szkoleniowym było mieszkanie na Olszy przy ul. Pięknej, należące do „Urszuli" (NN), pielęgniarki pracującej w szpitalu przy ul. Kopernika.

Pluton nie dysponował bronią przydatną do walki w mieście w warunkach konspiracyjnych. Trzeba było ją zdobyć na Niemcach. Wprawdzie „piątka" Bogusława Folwarka ps. „Mściwój", do której należał najmłodszy żołnierz plutonu Czesław Sułek ps. „Cenio", dysponowała dwoma krótkimi karabinami i jednym rewolwerem bez naboi, znalezionymi jeszcze w 1942 roku na strychu stajni stojącej na podwórzu przy ul. Legionów 6, lecz o tym „Powolny" nie został poinformowany.

„Powolny" nauczył zdobywać broń najpierw „Szatana" (Władysław Szczurek) z patrolu „Żelaznego" (Zbigniew Jaguś). Pierwszego oficera niemieckiego rozbroili w dwójkę przy murze cmentarnym na Salwatorze, zdobywając pistolet „siódemkę" typu Walter, a w kilka dni później zabrali SS-manowi „Parabellum" dziewiątkę, przy moście na Rudawie koło kościoła Norbertanek.

Zdobywanie broni odbywało się w następujący sposób: „Powolny" przechodząc koło Niemca nagle wyciągał zza pasa pistolet i mierzył nim z okrzykiem „Hände hoch", paraliżując Niemca. „Szatan" w tym momencie ostrym nożem odcinał od pasa Niemca kaburę z pistoletem. Trwało to kilka sekund. Osłupiałego Niemca zostawiali, oddalając się szybko. Zdobyte „parabellum" „Powolny" oddał „Szatanowi" z poleceniem przeszkolenia dalszych swoich kolegów z plutonu w zdobywaniu w ten sposób broni. „Powolny" przeszkolił także w zdobywaniu broni dowódcę plutonu harcerzy „Lisa-Jacka" (Mieczysław Barycz), który faktycznie sprawował tę funkcję i za takiego był uważany przez członków plutonu, ponieważ „Szulce-Franek" (Franciszek Baraniuk) miał wiele innych obowiązków pełnionych z ramienia komendanta Chorągwi „Jerzego" (Edwarda Heila). „Powolny" z „Lisem" na stokach północnych kopca Kościuszki zdobyli na niemieckim żołnierzu czternastostrzałową „dziewiątkę" typu FN.

Gdy „Powolny" uznał, że pluton może już samodzielnie zdobywać broń więcej już nie brał z nimi udziału w tych akcjach. [4]

Żołnierze plutonu „Alicja" byli bardzo młodzi, w granicach wieku 17-20 lat. Byli także młodsi, jak „Pirat" (Sławomir Mądrala), „Pikuś" (Zdzisław Czarny) liczący 16 lat, a nawet piętnastolatek „Cenio" (Czesław Sutek). Wszyscy jednakowo byli patriotyczni, rwali się do pracy konspiracyjnej, do walki z bronią w ręku z okupantem. Młodzi, rozentuzjazmowani gotowi byli w każdej chwili na największe ryzyko i poświęcenie. Konspiracja była fikcją. Znali się ze szkoły, z harcerskich drużyn, spotykali się i chodzili grupami, wiedzieli o sobie niemal wszystko. Często w lecie przebywali nad Wisłą, opalali się, kąpali, pływali na pontonie i kajakach własnej roboty. Do nich „należał" odcinek Wisły od Podgórza po Płaszów. Tu przeżywali wspólnie, chłopcy i dziewczęta, swoje piękne dni, cieszyli się z udanych akcji sabotażowych i później dywersyjnych. Wierzyli w nieśmiertelność ideałów, za które gotowi byli umierać. Chłopcy założyli klub sportowy pod nazwą „Burza" i namiętnie kopali w piłkę, rozgrywali wiele meczów, a kibicami były m.in. dziewczęta z plutonu. Zaprowadzenie zasad konspiracyjnych i dyscypliny wśród tej młodzieży było wprost niemożliwe. Zdobywanie i posiadanie broni rodziły zarozumiałość, zawadia-ctwo i pewność siebie, rozluźniały konieczne zasady ostrożności i instynkt samozachowawczy do tego stopnia, że wbrew instrukcjom i rozkazom, bez żadnej potrzeby nosili broń przy sobie. Zdolni do największych poświęceń zapomnieli, że oprócz odwagi, w walce z wrogiem niezbędny jest rozsądek, że największą cnotą jest nie tylko męstwo, ale także roztropność.

W poważnym stopniu wpływała na ten stan dwutorowość służbowa - podwójne dowództwo. Z ramienia harcerstwa komendantem ich był „Szulce", „Lis" i „Jerzy", a z ramienia Kedywu „Powolny" i „Jarema". Harcerstwo prowadziło szkolenie wojskowe i sanitarne, czuwało nad stroną wychowawczą, zaopatrywało ich we własną prasę łatwo dostępną, gdyż „Jerzy" był równocześnie zastępcą szefa BIP. Kolportowali prasę nielegalną, uprawiali mały sabotaż. Dziewczęta ponadto przepisywały i powielały wojskowe skrypty, ubezpieczały szkolenie, sporządzały spisy Niemców, przeprowadzały wywiady o ludziach współpracujących z Niemcami, pisały zastraszające listy do niemieckich rodzin. W dniu 4 VII 1943 kilka patroli chłopców i dziewcząt wzięło udział w rozsprzedaży na ulicach Krakowa fałszywego „Gońca Krakowskiego" (dziennik wydawany przez Niemców dla Polaków, zwany przez Polaków „podogońcem") wydrukowanego przez BIP w Tajnych Zakładach Wydawniczych Wojskowych AK.


Zdobywanie broni

Kedyw stawiał trudniejsze i poważniejsze zadania. „Powolny" chciał stworzyć z plutonu oddział dywersyjny do walk ulicznych oraz akcji sabotażowych i minerskich. W tym kierunku prowadził z nimi szkolenie oraz po wstępnym przeszkoleniu ogólnym, nauczył ich zdobywać broń. Gdy tę sztukę opanowali, przeprowadzał taką akcję w jednym czasie kilkoma patrolami w różnych punktach miasta, aby nie dać Niemcom możliwości zorganizowania obławy. Akcje te nasiliły się do tego stopnia, że Niemcy wydali zalecenie noszenia w kaburach atrap, a pistolety w kieszeniach spodni. „Lis" ze swoim patrolem zdobył na zakopiańskiej szosie za Borkiem Fałęckim pistolet maszynowy na przejeżdżającym Niemcu, którego z rowerem przewrócono do rowu. [5]

Magazyn zdobycznej broni znajdował się u „Bunkra" (Józef Świstak), który mieszkał w budynku Gimnazjum przy ul. Zamojskiego. Budynek ten zajmowała niemiecka jednostka wojskowa. Przez główną bramę wchodziło się na podwórze, na końcu którego znajdowało się wejście do mieszkania matki „Bunkra" i „Przepiórki" (Zbigniew Świstak). Z maleńkiego korytarza prowadziły drzwi do magazynu dawnej drużyny harcerskiej, z którego przez zamaskowane drzwi wchodziło się do zupełnie ciemnego pomieszczenia, gdzie urządzono magazyn broni i różnych dokumentów oddziału. [6]


Sabotaż kolejowy

Prowadzono także sabotaż kolejowy. Chłopcy wsypywali piasek do maźnic, co powodowało zacieranie się osi, a nawet zapalanie się wagonów przy dłuższych przebiegach. Dokonywano tego na podmiejskich stacjach kolejowych, a „Bunkier" i „Bezimienny" (Bolesław Podbiera) operowali najczęściej na stacji w Płaszowie. Przy ulicy Zabłocie przez dłuższy czas wypuszczali do ziemi materiały pędne przez sporządzone otwory w zbiornikach dużego magazynu paliw płynnych urządzonego tu przez Niemców. Chłopcy wykorzystywali do tego celu mieszkanie „Przemka" (Jerzy Kraus), znajdujące się w budynku w pobliżu zbiorników.


Akcja: „Kino"

W akcji niszczenia aparatów wyświetlających w pięciu kinach przeznaczonych dla Polaków filmy propagandowe i demoralizujące przede wszystkim młodzież polską, zorganizowanej przez Kedyw, brał także udział patrol plutonu „Alicja" na kino „Atlantic" przy ul. Stradom. [7]


Kolportaż „Gońca Krakowskiego"

W dniu 4 lipca 1943 roku duża grupa chłopców i dziewcząt z plutonu oczekiwała na podwórzu przy ul. Legionów 6 na nieznaną jeszcze akcję. „Bunkier" odebrał od kogoś w bramie przy Rynku Podgórskim 8 pokaźną paczkę. Były to fałszywe „Gońce Krakowskie". Nastąpiło rozdzielenie gazet, szybko znikających pod ubraniami członków oddziału. Każdy otrzymał inny rejon sprzedaży. Rozpoczęcie miało nastąpić punktualnie o godz. 15.55 i nie mogło trwać dłużej niż 5 minut.

Opowiada Czesław Sułek („Cenio"): Najtrudniej dla mnie było punktualnie rozpocząć sprzedaż. Nie miałem zegarka. Ustawiłem się opodal zegarmistrza na ul. Krakowskiej, gdyż tam na wystawie był zegar. Gdy dobiegała wyznaczona go-dzina przebiegłem na drugą stronę ulicy, wyciągnąłem plik gazet i zawołałem: ,,Go-oo-niec Krakowski"!

Przechodnie zaczęli kupować gazetę. Zdenerwowany nie potrafiłem dobrze wydawać reszty. Powstało zbiegowisko. Kupujący jeszcze nie zdawali sobie sprawy, że to nie „podogoniec". Oblężony przez ludzi - rozdawałem tylko gazety nie pobierając pieniędzy, by w pewnym momencie wyrwać się z tłoku. Czas sprzedaży minął. Wbiegłem szybko do najbliższej bramy i pozostałe kilka egzemplarzy wrzuciłem do skrzynek na listy.

„Cenio" wspomina także, że „Bunkier" sprzedawał gazety w Rynku Głównym, opodal budynku NSDAP (przy obstawie ubezpieczających). W akcji sprzedaży gazet brał udział także „niezorganizowany", 13-letni Mietek Sułek - młodszy brat „Cenia".

Cała akcja przebiegała sprawnie, bez wpadki i w czasie wyprzedzającym o kilkanaście minut kolportaż normalnego „Gońca Krakowskiego".


Likwidowanie konfidentów

Następnym ważnym zadaniem było likwidowanie konfidentów. We wrześniu 1943 r. patrol „Pioruna" (Tadeusz Barycz), brata „Lisa", wykonał z rozkazu szefa Kedywu wyrok na konfidentce mieszkającej przy ul. Dietla. Bliższe rozpoznanie konfidentki, niezbędne do wykonania akcji przeprowadziła „Telimena" (Janina Potoczek) z drużyny dziewcząt wchodzącej w skład plutonu „Alicja".

W innym wypadku, po przeprowadzeniu przygotowań i wejścia patrolu „Lubego" (Antoni Gaweł) do akcji, konfidentka mieszkająca przy ul. Sebastiana nie otworzyła drzwi i akcja nie powiodła się. Przy końcu października 1943 r. patrol „Bunkra" wykonał wyrok na konfidentce E. W. zamieszkałej przy ul. Radziwiłłowskiej 23 (obecnie ul. Mikołaja Reja).

Michał Pańkow mieszkający w Krakowie przy ul. Długiej 28, nacjonalista ukraiński, międzynarodowy agent hitlerowski ucze-stniczący w zamordowaniu kanclerza Austrii Dollfussa w 1934 r. był w czasie okupacji niebezpiecznym pomocnikiem Gestapo w Krakowie. Pracował w Arbeitsamcie przy ul. Lubelskiej. W 1940 r. wsypał 40 oficerów polskich pod pretekstem przeprowadzenia ich na Węgry, aby stamtąd mogli się udać na Zachód do armii polskiej. Sąd Polski Podziemnej skazał go na karę śmierci. „Powolny" otrzymał rozkaz zlikwidowania go. Dokładne rozpoznanie Pańkowa przeprowadziły dziewczęta z drużyny wywiadu plutonu „Alicja": „Żywia" (Anna Surowiec), „Olga" (Barbara Zawisza), „Grażyna" (Barbara Uhma) i „Ali-na" (Halina Dziedzic). Wyrok wykonał „Powolny" w październiku 1943 r. przez zastrzelenie Pańkowa na ul. Długiej po wyjściu agenta z domu. Ubezpieczał go „Spokojny" (Henryk Januszkiewicz), kolega „Powolnego", również cichociemny. [8]

Drużyna dziewcząt plutonu „Alicja" pod dowództwem „Żywii" (Anna Surowiec) miała głównie zadania wywiadowcze, ubezpieczające różne akcje i łącznościowe. Najpierw rozpoznawały bramy przejściowe. Następnie rozpoznawały grupę Żydów rumuńskich mieszkających w Bieńczycach i przyjeżdżających codziennie do Krakowa pociągiem na stację Grzegórzki. Każdy z nich otrzymał swoją „opiekunkę", która cały czas pobytu w Krakowie pilnie go obserwowała. Ustalono, że niektórzy z nich chodzą do kwatery głównej najgroźniejszego konfidenta żydowskiego Krakowa, Józefa Diamanda przy ul. Sławkowskiej 6. „Powolny" złożył o tym meldunek szefowi Kedywu, który ostrzegł grupę PPR przez lokal kontaktowy u szewca Maciejki przy Starym Kleparzu. [9]


Pierwsze aresztowania

Pierwsze aresztowania w plutonie „Alicja" zaczęły się z końcem sierpnia 1943 r. W tym czasie posiadane karabiny chłopcy przenieśli ze strychu stajni przy ul. Legionów 6 do piwnicy Stefana Wytyśnika ps. „Baca". Jego matka zauważyła wystający karabin ze sterty węgla i zrobiła o to swojemu synowi głośną awanturę, co posłyszał ich sublokator Ukrainiec, który spowodował, że w nocy Gestapo aresztowało Stefana Wytyśnika „Bacę" i jego ojca. Gestapo nie znalazło jednak karabinów, ponieważ zaraz po awanturze matki, Józef Świstak (ps. „Bunkier") i Zdzisław Czarny (ps. „Pikuś") zabrali je z piwnicy i przenieśli do innego schowka poza budynek. Aresztowani nie przyznali się do niczego i tłumaczyli się urojeniami matki „Bacy", chorej umysłowo. Ona sama potwierdziła także wobec Gestapo, że żadnych karabinów nie było w piwnicy. Aresztowanych zwolniono. [10]

Z początkiem września 1943 r. został aresztowany przez Gestapo w nieznanych okolicznościach dowódca plutonu „Alicja" Baraniuk („Szulce-Franek"). Przypuszczano, że jego aresztowanie pozostawało w związku z wcześniejszym aresztowa niem działacza komunistycznego Mieczysława Lewińskiego mieszkającego w sąsiedztwie „Szulcego" przy. ul. Mazowieckiej. Po aresztowaniu „Szulcego", na dowódcę plutonu „Alicja" został wyznaczony Wiesław Zapałowicz („Miś").

Niedługo po tych wydarzeniach, z rozkazu komendanta Chorągwi „Jerzego", lecz bez uzgodnienia z Kedywem, wyjechał do Warszawy na przeszkolenie patrol w składzie: „Szatan" (Władysław Szczurek), „Żelazny" (Zbigniew Jaguś) i „Kadek" (Arkadiusz Jaguś). W drodze powrotnej cała trójka wstąpiła do ciotki „Żelaznego" w Częstochowie, gdzie zostali zatrzymani przez Niemców, lecz udało im się zbiec. Jednak na stacji w Krakowie czekało na nich Gestapo i aresztowało ich. Wkrótce „Żelazny" i „Szatan" przesłali grypsy z Montelupich, zawiadamiając o swoim aresztowaniu. Następnie Niemcy aresztowali brata „Żelaznego", Arkadiusza Jagusia (ps. „Kadek"), a później jego kuzyna Wiesława Jagusia (ps. „Arkadiusz").

Przy końcu września 1943 r. doszło do strzelaniny na Krzemionkach przy rozbrajaniu niemieckiego oficera. Wkrótce po tym Gestapo aresztowało „Mściwoja" (Bogusław Folwark), „Sulibora" (Stanisław Pławecki), Feliksa Woźniczka (pseudo nieznane) i „Lasotę" (Andrzej Niziński).

Po pierwszych aresztowaniach, „Powolny" proponował „Lisowi" przerzucenie do kedywowskiego Oddziału Partyzanckiego „Błyskawica" bardziej zagrożonych harcerzy, lecz „Lis" zwlekał i nie mógł się na to zdecydować twierdząc, że w Krakowie jest dużo do zrobienia. [11]

Wrześniowe aresztowania i cisza jaka po nich nastąpiła, utwierdziła harcerzy w przekonaniu, że wsypa nie będzie się dalej rozszerzała. Ci którzy ukrywali się, zaczęli powracać do rodzinnych domów. Z dotychczasowych aresztowań nie wyciągnęli żadnych wniosków, zachowywali się nadal po dawnemu, nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa.


Porwanie na Kalwaryjskiej

Następne aresztowanie nastąpiło w dniu 14 XI 1943 r. Była niedziela. Chłopcy z klubu „Burza" wyszli z kościoła w Rynku Podgórskim i postanowili udać się na Krzemionki i tam pograć w piłkę. Poszli okrężną drogą przez ul. Kalwaryjską (obecnie Pstrowskiego), by po drodze pobrać piłkę u Franciszka Undasa. Przez ul. Kalwaryjską szli gęsiego, w pewnych odstępach jeden od drugiego, by dla żartu, każdy osobno ukłonił się znajomym dziewczynom idącym naprzeciw. Pierwszy szedł Zbigniew Świstak („Przepiórka"), za nim Zdzisław Czarny („Pikuś") i inni. Gdy znajdowali się obok domu nr 14, niespodziewanie podjechało auto, z którego wyskoczyli gestapowcy, złapali pierwszych dwóch chłopców, wepchnęli ich do samochodu i odjechali. Pozostali chłopcy szybko się rozbiegli.

Władysław Skwarczowski pobiegł ul. Stromą i u jej wylotu spotkał Bolesława Podbierę (ps. „Bezimienny" później „Sęp"), który szedł z kościoła przy ul. Zamojskiego. Skwarczowski opowiedział Podbierze co się przed chwilą zdarzyło na ul. Kalwaryjskiej.


Wielkie aresztowania

Po tej niedzieli niemal codziennie następowały aresztowania w domach, zakładach pracy, z Baudienstu. W ciągu tygodnia aresztowano między innymi: Władysława Skwarczowskiego, Mariana Drapicha, Sławomira Mądralę (ps. „Pirat") i Franciszka Undasa, który był członkiem drużyny sportowej „Burza".

W następną niedzielę, gdy ludzie wychodzili z kościoła w Rynku Podgórskim, podjechało Gestapo autem, w którym rozpoznano Sławomira Mądralę. Dokonano aresztowań, ale Józefowi Świstakowi (ps. „Bunkier"), Stefanowi Wytyśnikowi (ps. „Baca"), Władysławowi Sutkowi (ps. „Mahomet") i Józefowi Drapichowi (ps. „Lawina") udało się zbiec.


Ucieczka na roboty do Niemiec

„Baca", „Mahomet" i „Lawina", chcąc zatrzeć za sobą ślady, wyjechali dobrowolnie na roboty do Niemiec. Pracowali w fabryce porcelany w miejscowości Schoenwald. Najwcześniej aresztowano w Niemczech „Lawinę", a na wiosnę 1944 r. „Bacę" i „Mahometa", których przewieziono do Krakowa. Władysław Sułek („Mahomet") przesłał z Niemiec do domu drogą pośrednią kilka listów i swoje zdjęcie na tle fabryki. Spotkał się także ze swym ojcem, który również przebywał w Niemczech. W ostatnim liście podał wiadomość, że jednego z kolegów aresztowano i prosił o przysłanie plecaka, z czego można wnioskować, że przygotowywał się do ucieczki. Listu z odpowiedzią z domu już nie otrzymał. Jego znajoma przesłała wiadomość, że został aresztowany przez Gestapo. Po niedługim czasie jeden ze strażników więzienia przy ul. Czarnieckiego w Krakowie powiadomił matkę Władysława Sutka, że znajduje się on w tamtejszym więzieniu i prosi o bandaże i coś do jedzenia. Paczka nie została przyjęta, gdyż odpowiedziano, że go już w tym więzieniu nie ma. Jego nazwisko zostało umieszczone na afiszu skazanych na śmierć w dniu 28 V 1944 r. Stefan Wytyśnik („Baca") i Józef Drapich („Lawina") figurowali na liście śmierci z dnia 8 V 1944 r. [12]


Gryps

„Pikuś" (Zdzisław Czarny) grypsem przesłanym z Montelupich zawiadomił, że Mądrala sypie. Trzymający się początkowo dobrze w śledztwie 16-letni „Pirat", podobno za namową interweniującej matki, załamał się i przyjął ofertę współpracy z Gestapo. Ratując swoje życie, nie oszczędzał nikogo z niedawnych kolegów i przyjaciół. „Śpiewał" wszystko, co tylko wiedział. Policyjne samochody kursowały po mieście i przywoziły na Pomorską coraz to nowe ofiary. Mądrala staje się postrachem dla pozostałych na wolności.


Uliczne egzekucje

W dniu 21 X 1943 Niemcy rozstrzelali w egzekucji publicznej przy ul. Wąsowicza (obecnie Smoleńsk) 12 więźniów. Dnia 22 X 1943 przy ul. Mazowieckiej zamordowali 20 więźniów. Wśród nich zginął „Szulce-Franek" (Franciszek Baraniuk), dowódca plutonu „Alicja" Szarych Szeregów i niezastąpiony organizator Grup Szturmowych i harcerstwa na terenie Krakowa, doświadczony działacz harcerski jeszcze sprzed wojny, instruktor i członek Komendy Chorągwi Krakowskiej Harcerzy.

W dniu 28 X 1943 przy ul. Szerokiej 24 w Krakowie pod Starą Bożnicą Niemcy rozstrzelali 30 osób, między nimi „Szatana" (Władysława Szczurka), „Żelaznego" (Zbigniewa Jagusia), „Kadeka" (Arkadiusza Jagusia) i „Marysia" (Mariana Glogera). „Szatan" na miejscu egzekucji poderwał się do ucieczki. Jego zryw do wolności dał mu tylko ostatnie emocje przed śmiercią. Wolność trwała zaledwie sekundy. Dosięgły go kule gestapowców w ślepej uliczce Kazimierza.

Pozostali na wolności harcerze byli wstrząśnięci męczeńską śmiercią ich kolegów. W następnym dniu po egzekucji złożyli na tym miejscu wiązankę czerwonych goździków. Czerwonych jak męczeńska krew pomordowanych, rozlana na bruku Kazimierza.


Aresztowanie zastępcy dowódcy plutonu

W dniu 16 listopada 1943 roku „Lis-Jacek" (Mieczysław Barycz) zastępca dowódcy plutonu „Alicja", idąc na spotkanie przy ul. Dietla z „Telimeną" (Janiną Potoczek), został aresztowany przez Gestapo koło kina „Uciecha" na ul. Starowiślnej (obecnie Boh. Stalingradu). Zapewne został wskazany przez Mądralę, który jeździł po mieście samochodem z gestapowcami i wskazywał im swoich znajomych.

„Lis" miał wręczyć „Telimenie" teczkę z planami gmachu „Luftgaukommando" przy ul. Basztowej, sporządzone przez „Alinę" (Halinę Dziedzic), która tam pracowała jako urzędniczka. Chłopcy z plutonu mieli te plany rozpracować i dokonać sabotażu w tym gmachu przez spalenie ważnych dokumentów tam znajdujących się. Gdy „Telimena" przyszła na miejsce spotkania (róg Dietla i Starowiślnej) dowiedziała się od ludzi, że młody człowiek z teczką został przez Gestapo porwany do samochodu. Domyśliła się, że chodzi tu o „Lisa".

Wkrótce aresztowano także jego brata „Pioruna" (Tadeusza Barycza), „Alinę" (Halinę Dziedzic), „Lawinę" (Józefa Drapicha), Romana Gardyłę i wielu innych harcerzy nie tylko z plutonu „Alicja".


Męczeńska śmierć „Lisa"

„Alina", aresztowana w dniu 19 XI 1943, została przewieziona na ul. Pomorską i tu była świadkiem strasznej śmierci „Lisa" pod butami gestapowca Körnera. Körner prowadzący sprawę harcerzy z Podgórza, potraktował „Lisa" jako dowódcę oddziału dywersyjnego, bo za takiego był przez chłopców uważany i o tym wiedział Mądrala. Körner znęcał się nad nim bestialsko i w czasie przesłuchania zatratował go na śmierć swoimi butami. Jego męczeńska śmierć posłużyła za parawan dla jego aresztowanych kolegów. W czasie przesłuchań całą winę składali na niego, jako na dowódcę i Körner nie mógł dokonywać konfrontacji, wściekając się, że go za wcześnie zamordował.

Mieczysław Barycz, liczący w chwili śmierci 22 lata, wychował się na Podgórzu. Od najmłodszych lat należał do Związku Harcerstwa Polskiego. Od pierwszych dni okupacji niemieckiej pracował wśród harcerzy, był organizatorem i dowódcą Roju Podgórskiego, z którego wielu chłopców i dziewcząt należało do plutonu dywersyjnego „Alicja".

„Alina" (Halina Dziedzic) była konfrontowana z „Lisem" i widziała jak umierał rozdeptany przez Körnera. Przerażona tym widokiem załamała się psychicznie i wsypała „Telimenę" (Janinę Potoczek). W kilka dni później w grypsie przesłanym z Montelupich zawiadamiała w jaki sposób zginął „Lis" i o tym, że wsypała „Telimenę", prosząc o przebaczenie.


Przygnębienie ocalałych

Makabryczna śmierć „Lisa" i tak liczne aresztowania, bardzo przygnębiająco podziałały na pozostałych na wolności. Jeżeli ktoś miał gdzie wyjechać, ulatniał się z Krakowa. Chłopców zresztą niewielu już pozostało na wolności. Dziewczęta spotykały się codziennie, przeżywały okropne dni oczekiwania w niepewności swojego losu. Powoli dziewczęta i reszta chłopców poznikali z Krakowa. Pozostali m.in. „Telimena" (Janina Potoczek), „Przemka" (Jerzy Kraus) i „Luby" (Antoni Gaweł) wałęsali się po ulicach Krakowa w chłodzie i o głodzie. Swoich domów musieli unikać, bo tam groziło im aresztowanie. Po pierwszych większych aresztowaniach, „Telimena" wyniosła część broni, ale nie udało jej się całkowicie zlikwidować magazynu broni znajdującego się w szkole przy ul. Zamojskiego. Wreszcie i „Przemko" gdzieś wyjechał. „Telimena" i „Luby" trzymali się razem. Na Podgórzu wiało pustką, nie spotykało się znajomych twarzy. Przechodzili obok miejsc nad Wisłą, gdzie jeszcze nie tak dawno spędzali gromadnie wesołe, szczęśliwe chwile, gdzie wspólnie śpiewali partyzancką piosenkę:

Deszcz, jesienny smutny deszcz

bębni w hełmu stal

przemoczone pod plecakiem

osiemnaście lat.


Deszcz, jesienny smutny deszcz

bębni w hełmu stal

mokną na nim karabiny

hełmy kryje rdza.


W dzień chodzili razem po ulicach w deszczu i szarudze. Czasem podchodzili pod rodzinny dom „Lubego" przy ul. Stromej, gdzie czekała na niego ukochana matka, ale której nie mógł zobaczyć:


Znam Twoje oczy, przedobre, troskliwe

Lata radosne w uśmiechu zamknięte

Noce przy moim wezgłowiu trwożliwe

Spędzone. Perły Twych fez przenajświętsze...


Bezradnych pleców ług wątły, zmęczony

W srebrnych osypach dziecięcej cansony

Twoja szczęśliwość zamknięta. Miliony

Słów prośby w niebo gwiazdami wmodlonych,


Postrzegam srebro we włosów koronie

Wiem jak się z Ojczyzną dzielisz swym sercem

Całuję snami umęczone skronie...


Dobroć - pieszczota - spracowane ręce

I znów mi z ust szept modlitewny wionie

Jak bardzo Cię kocham, a chciałbym więcej! [13]


Na dworze wiatr, ciemno i mży

Przy mamie ciepło... śpij dziecko, śpij...


Pod oknem szmer, los błądzi zły –

Przy matce dobrze, śpij, synu, śpij...


Zimno Ci, krwawo?... - Mijają dni –

Kolega czuwa, śpij - Bracie, śpij...


Lecz kiedy Polska chwyci za krtań

Wstań, Rany Boskie! Kolego, wstań!!!" [14]


Błądzących bez celu, ciągnęło na miejsce stracenia kolegów: „Szatana", „Żelaznego" „Stacha" i „Kadeka" na Kazimierzu, gdzie deszcz wypłukał ślady ich krwi i nie pozostało na po nich nic. Rozmyślając o tym i oczekując tego samego losu, przypominali sobie wiersze tych męczenników, oddających swoje młode życie za Ojczyznę:


NASZA ŚMIERĆ

Idziemy krokiem pielgrzyma

Z pochyloną głową

Z rękami zadrutowanymi.

Wczoraj nasze ręce były wolne —

Wczoraj nasze oczy patrzyły radośnie —

Wczoraj nasze serca śmiały się bezgłośnie.

Dzisiaj krok pielgrzyma,

Cień śmierci przed oczyma.

Salwa jedna ... trzecia...

Dzisiaj my młodzi

Samotnie umieramy[15]


Błąkanie się po mieście bez celu przez cały dzień w jesiennej szarudze i zimnie, powracanie przed godziną policyjną na nocleg udzielany z trwogą przez znajomych i znowu ranny wybieg na te mokre ulice, doprowadziły zagubionych wędrowców do krańcowego wyczerpania psychicznego i fizycznego.


NASZE MIASTO!

Kraków –

Tyś miastem mej młodości,

Tyś miastem moich snów.

Nie mogę patrzeć na to,

Jak ciebie niszczy wróg!


Idę roztańczonym krokiem,

Ty śpiewasz mi hymny pochwalne,

Chcesz mojej krwi!

Te szesnaście lat

Ofiaruję tobie.

By ofiara mej krwi

Z gniewu dawnych dni

Przyniosła tobie wolność. [16]


Dalsze aresztowania

Po miesięcznym takim tułaniu się, „Telimena" całkowicie wyczerpana, nie bacząc na niebezpieczeństwo, poszła do swojej matki, aby ją przynajmniej zobaczyć. Nie miała sił, aby przed nocą wyjść, opuszczając ciepło rodzinnego domu, w którym się wychowała i drogie sobie osoby. Pozostała na jedną noc.

Nie przespała całej nocy. Nad ranem o godz. 4, 10 grudnia 1943 roku do domu wtargnęło Gestapo, aresztowano ją i przewieziono na ul. Pomorską. Natychmiast zaczęło się przesłuchanie. Skonfrontowano ją z „Przemkiem" (Jerzym Krausem), który również miał dość ukrywania się, wrócił do domu aby odwiedzić rodzinę i w nocy został aresztowany. W aresztowaniach tych miał swój udział zapewne tak owocnie pracujący dla Gestapo nowopozyskany ich współpracownik - Sławomir Mądrala.

Konfrontowali ją z „Lawiną" (Józefem Drapichem), którego aresztowano w Niemczech na robotach i przywieziono do Krakowa. Gestapowcy wypytywali ją także o innych członków rozgromionego plutonu dywersyjnego, lecz „Telimena" nie wsypała nikogo. Wraz z „Przemkiem" (Jerzym Krausem) i „Lawiną" przewieziono ją do więzienia na Montelupich. Chłopcy byli skatowani.


„Sąd": wyroki śmierci

W dniu 17 grudnia 1943 r. odbyła się w więzieniu pseudo-rozprawa i wszystkich skazano na karę śmierci. „Telimena" tak opisuje tę farsę sądową:

„W dniu 17 grudnia 1943 roku na Montelupich, ze wszystkimi szykanami, prowadzono rozprawę sądową nad naszym oddziałem. Na salę wchodziło się pojedynczo. Umundurowani oficerowie otaczali w czarnej todze gestapowca. Był wysoki, chudy, uroczysty, wydawało się, że jego oczy nie widzą nikogo. Stał jakby był nieobecny, tylko głos jego terkotał jak karabin maszynowy. Oficerowie zapatrzeni w portret wodza Hitlera stali na baczność.

Kiedy na to wszystko patrzałam, zrobiło mi się gorąco. Zaczęłam się kręcić i przestawać z nogi na nogę. Szybko przywołano mnie do porządku. Nie rozumiałam po co to wszystko. Odczytanie zeznania nie były moimi zeznaniami. Zdumiałam się, że mogłam coś takiego podpisać. Wynikało jasno, że należę do bandy, która terroryzuje niewinnych mieszkańców Generalnej Guberni, że zamordowaliśmy niewinnych ludzi. Byłam tak mocno tym zdumiona, że wyrok przyjęłam jako karę Bożą. Wyrok był taki: Najwyższy Trybunał III Rzeszy skazuje na karę śmierci.

I pomyśleć, że akt oskarżenia i wyrok został uprawomocniony w Berlinie. A nam się zdawało, że jesteśmy tacy mało ważni.

Nas się Niemcy naprawdę bali. Skazali nas na karę śmierci! Kazali nam zupełnie świadomie umierać. Oficjalny wyrok miał nam udowodnić, że to my jesteśmy mordercami.

Kiedy oszołomiona wychodziłam ze sali, wprowadzano „Lawinę" (Józefa Drapicha). Reszta chłopców zwrócono twarzą do ściany stała w długim szeregu. Kilka kroków od nich kazano mi przystanąć. Gestapowiec zajęty dłubaniem w nosie, myślał o czym innym, a nie o nas. Zwróciłam wzrok na chłopców, wyglądali okropnie. Gestapowiec odszedł od nas. „Przemka"(Jerzy Kraus) pyta się, co tam jest? Robię ruch ręką po szyi, co ma oznaczać stryczek. Wyrok, mówię. „Przemko" podaje dalej wiadomość. Patrzę na długi szereg chłopców stojących pod ścianą, jest zima i trzeba umierać. A przecież nie tak dawno było lato, byliśmy wolni i krzyczeliśmy głośno, śmierć frajerom! A dzisiaj nasza śmierć. Czy to nie wszystko jedno jaką formę ona przybiera?

Żal mi jest chłopców. Nie wątpię, że pragnęliby jeszcze żyć, że z chwilą podpisania wyroku zmaleją do zera. Patrzę: „Przemko", „Pikuś", „Przepiórka", „Lasota", „Piorun". Zresztą nie poznaję wszystkich. Na korytarzu robi się szaro i długi szereg chłopców ginie w mrokach.

Gestapowiec otrzymuje jakąś karteczkę i zabiera mnie do celi. Chłopcy zginęli 31 XII 1943 r. Czekali na swoją śmierć 13 dni. Trzynaście dni i trzynaście nocy w dzikich, namiętnych rozmyślaniach - to okropne." [17]


Ostatnie aresztowania

W 1944 r. aresztowano w Niemczech „Bacę" i „Mahometa". W kwietniu 1944 r. został aresztowany „Luby" (Antoni Ga-weł). Po przesłuchaniach, wywieziono go do obozu koncentracyjnego w Neuengamme i tam zginął. Również w kwietniu 1944 r. zostali aresztowani „Bunkier" (Józef Świstak) i Stanisław Czarny (ps. NN), którzy niedługo potem zostali roz-strzelani. Matka Józefa i Zbigniewa Świstaka opowiadała, że po aresztowaniu Józefa sprowadzono ją do więzienia przy ul. Czarnieckiego w Krakowie, aby przyglądała się synowi torturowanemu w wannie z wodą. Mówiła także, że w jakiś czas po aresztowaniu jej syna Zbigniewa na ul. Kalwaryjskiej przyjechało do zajętego przez Wehrmacht liceum przy ul. Zamojskiego (gdzie mieszkała rodzina Świstaków), auto z gestapowcami, wśród których był Sławomir Mądrala i z konspiracyjnego magazynu zabrali dwa worki i jedną skrzynkę z bronią. [18]


W Ravensbrück

W czerwcu 1944 r. „Telimena" (Janina Potoczek) i „Alina" (Halina Dziedzic) zostały wywiezione do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. „Alina" jasna blondynka, zawsze uśmiechnięta, obdarzona cudnym głosem umilała śpiewem ponure chwile współwięźniarkom. W makabrycznym obozie załamana psychicznie umierała na rękach więźniarek. W koszmarnej gorączce opowiadała o niespełnionych marzeniach. Zmarła mając 16 lat. [19]

„Telimena" podciągnięta w obozie pod kategorię NN (powrót niepożądany) była szykanowana stale przez wydział polityczny. Zaznała posmaku bunkra i bloku karnego. Ucząc się trudnej sztuki życia w obozie, nie zaprzestała pracy konspiracyjnej. Wciągnęła się w tok pracy harcerskiej drużyny „Murów", która działała na terenie obozu. Unikając cudem śmierci, po 10 miesiącach terroru obozowego, wyzwolona przez aliantów, powróciła do Krakowa. [20]


Afisze śmierci

Żołnierze-harcerze z plutonu „Alicja" oddawali swe młode życie za Ojczyznę w publicznych egzekucjach na ulicach i placach Krakowa, w katowniach gestapowskich przy ul. Pomorskiej 2, w więzieniu na Montelupich, w obozach koncentracyjnych i w nieznanych bliżej miejscach i okolicznościach.

Dla sparaliżowania polskiego podziemia i zastraszenia Polaków, Niemcy dokonywali publicznych egzekucji na oczach rodzin i towarzyszy broni rozstrzeliwanych, a nazwiska skazanych na śmierć, począwszy od 29 X 1943 r., ogłaszano rozlepianymi na murach miasta dużymi kolorowymi afiszami.

Spośród podgórskiego plutonu Szarych Szeregów „Alicja" na afiszach śmierci znajdowały się następujące nazwiska:

z dnia 23 XI 1943:

- Zbigniew Świstak

- Władysław Skwarczowski

- Marian Drapich

- Zdzisław Czarny

- Tadeusz Grochala

- Władysław Niżnik

- Marian Niżnik

- Sławomir Mądrala

z dnia 11 XII 1943:

- Wiesław Jaguś

- Andrzej Niziński

z dnia 18 XII 1943:

- Marian Handzlik

- Jerzy Kraus

z dnia 29 I 1944:

- Aleksander Seidel

- Karol Seidel

- Władysław Latowiecki

- Ludwik Latowiecki

z dnia 6 IV 1944:

- Józef Świstak

- Antoni Gaweł

- Tadeusz Dąbrowski

- Mieczysław Stachura

z dnia 8 V 1944:

- Stefan Wytyśnik

- Józef Drapich

z dnia 28 V 1944:

- Stanisław Czarny

- Władysław Sułek

- Stanisław Karaś


Nie wszystkie nazwiska rozstrzeliwanych umieszczono na „listach śmierci". Zdarzało się również, choć niezmiernie rzadko, że figurujący na takiej liście nie został rozstrzelany, lecz wysłany do obozu koncentracyjnego i takiemu szczęściarzowi udało się przetrwać obóz i wrócić po wojnie do domu. Nie zaistniał jednak taki wypadek odnośnie harcerzy z plutonu „Alicja". O takim mówiło się, że przeżył własną śmierć.


Przeżyli kaźnie

Ze wszystkich aresztowanych przez Gestapo członków podgórskiego plutonu dywersyjnego „Alicja" Szarych Szeregów pozostali przy życiu jedynie „Telimena" (Janina Potoczek) i „Sulibor" (Stanisław Pławecki). Według posiadanego przez autora wykazu, zginęło ponad 40 harcerzy z tego plutonu.

Cierpieli męczarnie i umierali bohatersko młodzi ludzie, wychowani na ideałach harcerskich. Oddawali swe życie dla Ojczyzny, wierząc że ich ofiara nie pójdzie na marne, że naród polski przez walkę odzyska wolność.


Zdrajca

Jeden tylko spośród nich zdradził ideały, dla których oni umierali. Zdradził swoich najbliższych kolegów, z którymi wychowywał się od najmłodszych lat, brał z nimi udział w akcjach przeciwko okupantowi, był ich przyjacielem, druhem i powiernikiem, wyznawał te same ideały co oni. Był jednym spośród nich. To Sławomir Mądrala.

Gdy nadszedł czas próby, nie wytrzymał. Chciał ratować swoje życie kosztem ich życia. Stał się zdrajcą, współsprawcą tragedii plutonu. Bez skrupułów wydawał wszystkich w ręce oprawców gestapowskich. Patrzył na ich katowanie i śmierć. Złamał słowa przysięgi składanej w czasie przyjmowania do szeregów żołnierzy walczących z okupantem niemieckim. Słowa pouczenia wypowiadane przez przyjmującego przysięgę, które brzmią: „...Przyjmuję cię w szeregi żołnierzy Wolności. Obowiązkiem Twoim będzie walczyć o odzyskanie Niepodległości Polski. Zwycięstwo będzie Twoją nagrodą, zdrada będzie karana śmiercią".

Został gorliwym konfidentem Gestapo. Dla zamaskowania jego zdradzieckiej roli, Gestapo umieściło jego nazwisko na liście skazanych na śmierć, rozplakatowanej w dniu 23 XI 1943 r. Nie został jednak rozstrzelany, lecz wypuszczony na wolność. Kontynuował nadal swoją zdradziecką robotę. Stał się etatowym konfidentem, pewnym siebie, sądząc że pozostając pod opieką Gestapo, nic mu nie grozi. Mieszkał dalej ze swą matką inspiratorką i popleczniczką jego haniebnej roli przy ul. Limanowskiego.

Rozpowiadał, że uciekł w czasie transportu na przesłuchanie. Rozpytywał o ukrywających się kolegów. Za zdradę i działalność na rzecz Gestapo został skazany na śmierć przez podziemny Wojskowy Sąd Specjalny. Pierwsza próba wykonania wyroku w dniu 2 I 1944 r. w składzie Józef Bieniasz (ps. „Braun" później „Kat"), Józef Świstak (ps. „Bunkier") i Bolesław Podbiera (ps. „Bezimienny" później „Jastrząb") nie powiodła się. Został uderzony w głowę żelazną sztabą i wrzucony do Wisły. Jednak uderzenie nie było śmiertelne i wyratował go z rzeki nieznany przechodzień.20

Zdrajca nie zmienił jednak swego trybu życia i w dalszym ciągu węszył za dawnymi kolegami i wydawał ich w ręce Gestapo. Wyrok został wykonany przez zastrzelenie w jego mieszkaniu przy ul. Limanowskiego w dniu 31 III 1944 r. przez patrol w składzie: Józef Proficz (ps. „Duce"), Stefan Pawlik (ps. „Afrykańczyk") i Jan Filipowski (ps. „Morowa").


Aresztowania harcerskich poetów i redaktorów

W dniu 8 maja 1944 roku Gestapo aresztowało młodych poetów i zespół redakcyjny podziemnej prasy Szarych Szeregów: „Przegląd Polski", „Watra", „Bez Wędzidła", „Na Ucho" i „Czuwaj" oraz komendanta Krakowskiej Chorągwi Szarych Szeregów Edwarda Heila ps. „Jerzy".

W mieszkaniu Adama Kani przy ul. Grzegórzeckiej 14 zostali wówczas aresztowani oprócz Edwarda Heila („Jerzego"): Adam Kania („Akant"), Stanisław Szczerba („Linus"), Jerzy Wirth („Mox"), Jerzy Szewczyk („Szarzyński") i Eugeniusz Kolanko („Bard"). Wszyscy zostali rozstrzelani w publicznych egzekucjach ulicznych niektórzy z nich w dniu 27 V 1944 r. przy ul. Botanicznej.

A oto wiersz „Barda" opiewający wykonanie wyroku na konfidencie gestapowskim przez jego druhów z Szarych Szeregów:


WYROK WYKONANY

Dla Polski byłem w konspiracji

Zabili Niemcy ojca, siostrę.

Wskazał mnie Edmund Półtoraczek,

Koledzy, proszę Was o pomstę.


Jak zawsze w popielatym trenczu,

W ładnym zielonym kapeluszu

Przywitał z Braunem się Strzemieńczyk,

Za chwilę tamtych pomścić ruszą!


Godzina siódma minut dziesięć

Ulica Dolnych Młynów sześć.

Wiatr im od przyjaciół niesie

Żołnierskie, pożegnalne „cześć".


Ta brama zdrajcy jest nieduża,

Uwaga! Drzwi na piętrze trzasły.

Strzemieńczyk staje w drzwiach podwórza

Braun na spis lokatorów patrzy.


Nie, jeszcze nie on. Jakaś pani.

Przechodzi dalej, nie przystaje,

Lecz patrzy dziwnie podejrzliwie,

A może im się tylko zdaje...


I znowu drzwi trzasły. Słychać kroki

Ktoś powoli na dół schodzi.

Mężczyzna tęgi i wysoki.

Po dwóch młodzieńcach wzrokiem wodzi


„Tu nie ma przecież oficyny"

A Braun zaś z ming winowajcy:

„Na pewno nie wiem który numer".

Odchodzi, robiąc miejsce zdrajcy.


„No to chodź dalej". Mała chwilka.

Tak strasznie cicho, głucho w sieni.

Strzemieńczyk robi kroków kilka

Wyciąga nagle broń z kieszeni.


Konfident, zdrajca ciężko kroczy,

Spojrzał. Zbladł strasznie. Twarz z papieru.

Hipnotyzuje zdrajcy oczy

Stalowe oko rewolweru.


Zatrzęsły się od huku ściany

Broń przemówiła swoją mową.

Wraz z hukiem upadł denuncjator

Z krwawiącą, przestrzeloną głową.


W podziemnej prasie komunikat

Donosi czarny druku maczek:

- wyrokiem sądu specjalnego

padł zdrajca Półtoraczek.


Przypisy:

  1. Magdalena Kurowska, Szare Szeregi w Krakowie 1939-1945. Krzysztofory nr 3 z 1978 r.
  2. Magdalena Kurowska, Szare Szeregi w Krakowie 1939-1945. Krzysztofory nr 3 z 1978 r.
  3. Magdalena Kurowska, Szare Szeregi w Krakowie 1939-1945. Krzysztofory nr 3 z 1978 r.
  4. Relacja Ryszarda Nuszkiewicza ps. „Powolny" w jego posiadaniu
  5. Relacja Ryszarda Nuszkiewicza ps. „Powolny" w jego posiadaniu
  6. Relacja Janiny Potoczek-Pałasińskiej ps. „Telimena" w posiadaniu autora
  7. Relacja Ryszarda Nuszkiewicza ps. „Powolny w jego posiadaniu
  8. Relacja Ryszarda Nuszkiewicza ps. „Powolny" w jego posiadaniu
  9. Relacja Ryszarda Nuszkiewicza ps. „Powolny" w jego posiadaniu
  10. Relacja Czesława Sutka ps. ,,Cenio" w posiadaniu autora
  11. Relacja Ryszarda Nuszkiewicza ps. „Powolny" w jego posiadaniu
  12. Relacja Czesława Sutka ps. „Cenio" w posiadaniu autora
  13. Autor Eugeniusz Kolanko ps. „Bard"
  14. Autor BG (kryptonim konspiracyjny)
  15. Autor nieznany
  16. Autor nieznany
  17. Relacja Janiny Potoczek-Pałasińskiej ps. „Telimena" w posiadaniu autora
  18. Relacja Czesława Sułka ps. „Cenio" w posiadaniu autora
  19. Relacja Janiny Potoczek-Pałasińskiej ps. „Telimena" w posiadaniu autora
  20. Relacja Józefa Bieniasza ps. „Braun" „Kat" w posiadaniu Ryszarda Nuszkiewicza ps. „Powolny".

Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi