Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Andrzej Paczkowski, Państwo Podziemne – początki


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

[w:] Andrzej Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski, PWN 2005



Państwo Podziemne – początki (s.33-40)

Gdy od października 1939 r. polskie władze na obczyźnie, polscy wygnańcy i emigranci podejmowali niekończące się wysiłki - zarówno na płaszczyźnie politycznej, jak i wojskowej - dla obrony państwowej racji stanu, kraj przygnieciony okupacjami nie ustawał w pracach nad budową podziemnego państwa, ochroną godności i tożsamości narodowej. Gotował się też na dzień wyzwolenia.

W ciągu kilku miesięcy po wrześniowej klęsce, w podzielonym, okupowanym kraju, powstało - wedle niektórych szacunków - nie mniej niż 150 grup i organizacji konspiracyjnych. Małych, całkowicie nieformalnych, kilko- lub kilkunastoosobowych zespołów, „ludzi, którzy skupili się, aby podjąć konkretne działania lub po prostu wymieniać poglądy", było - jak pisze Tomasz Strzembosz - „tysiące". Grupki te najczęściej znajdowały, raczej prędzej niż później, drogę do istniejących już organizacji lub stawały się zaczątkiem nowych. Strzembosz z naciskiem zwraca uwagę nie tylko na ów stan nieomal gorączkowej aktywności, ale także na konstytutywną dla całej polskiej konspiracji rolę małych grup i spajających je więzów - koleżeńskich czy wręcz przyjacielskich, opartych na „wspólnocie życia i zainteresowań". Był to, jak się wydaje, rzeczywiście czynnik o wielkim, choć raczej psychologicznym niż politycznym znaczeniu. Trzeba, jak sądzę, wskazać także na charakterystyczną cechę pozwalającą lepiej zrozumieć pewne mechanizmy konspiracji, choć oczywiście nie była to cecha wyjątkowa. Wymogi konspiracji narzucały działalność w małych zespołach. Nawet największe organizacje skonstruowane były na zasadzie „trójek" czy „piątek", konspiratorzy znali niewielką liczbę najbliższych kolegów czy współpracowników. Spora część uchwał czy decyzji ciał kierowniczych różnych organizacji podejmowana była przez akceptowanie dokumentów krążących obiegiem. Dowódcy nie dokonywali inspekcji swoich oddziałów, a często nawet sztabów w pełnym składzie. Przywódcy polityczni nie mieli szans na spotkania ze zwolennikami swoich partii. Żołnierze i członkowie partii nie znali nazwisk wyższych dowódców czy liderów, a bezpośrednich przełożonych znali najczęściej z widzenia, pseudonimu lub fałszywego nazwiska. W tych warunkach lojalność i zaufanie były nieporównanie ważniejsze niż w czasie normalnej, jawnej działalności.

Konspiracja stwarzała też, zwłaszcza w pierwszym okresie okupacji, warunki do powstawania inicjatyw spontanicznych, lokalnych czy środowiskowych. Sprzyjała decentralizacji, a nawet „dekompozycji" istniejących partii i organizacji społecznych, pojawianiu się nowych przywódców i oczywiście dowódców. Nawet marginalne w stosunku do głównych podziałów politycznych grupy i środowiska, jeśli miały odważnych i rzutkich działaczy, mogły być równie widoczne (wydawać gazetki, broszury, ulotki) co tradycyjne ośrodki polityczne.

Aczkolwiek niektóre nurty polityczne od pewnego już czasu ostrzegały przed groźbą wojny, nikt w istocie nie był przygotowany na taki obrót wydarzeń, jaki nastąpił, a szybkość załamania się frontu i opuszczenie kraju przez sporą część elit politycznych i dowódców wojskowych, nie sprzyjały dostosowywaniu się do niespodziewanej sytuacji. Także pierwsze działania okupantów były pewnym zaskoczeniem, głównie ze względu na ich niesłychaną brutalność. Istota i metody totalitaryzmu - jakby się obie okupacje od siebie nie różniły, były wykonywane przez państwa totalitarne - nie były przecież znane ani nawet wyobrażane, choć wiedziano sporo i o państwie nazistowskim, i o stalinowskim bolszewizmie. Władze państwowe w istocie nie przygotowały ani zwartej koncepcji, ani odpowiedniej siatki. Zarówno istniejąca od 1923 r. Grupa Operacyjna Dywersji Sztabu Głównego, jak utworzony w 1934 r. tzw. Komitet Siedmiu (K-7), będący ciałem koordynacyjnym Oddziału II SG i MSZ, przygotowywały się do działalności na terenie przeciwnika. Dopiero po wybuchu wojny naprędce przystosowywano je do aktywności na ziemiach polskich ogarnianych przez wroga.

Na nastroje społeczne i zachowania bardzo silnie oddziaływały polityczne i psychologiczne reperkusje militarnej klęski i opuszczenia kraju - walczącego jeszcze, choć już w beznadziejnej sytuacji - przez najwyższe władze państwowe i wielu wysokich dowódców. Doprowadziło to nie tylko do gwałtownych i często emocjonalnych oskarżeń pod adresem całego obozu rządowego i ustroju „pomajowego". Obóz ten, stanowiący bardzo poważną siłę społeczną, znalazł się w stanie politycznej zapaści i właściwie już do końca wojny i okupacji nie zdołał z niej wyjść. Podobnie jak na emigracji także w kraju ośrodki wywodzące się sprzed wrześniowej opozycji dążyły do usunięcia na margines ludzi z dotychczasowego obozu rzą-dzącego. Przesunięcia w nastrojach i opiniach wpływały na różnicowanie się i swoistą „decentralizację" konspiracyjnego życia politycznego. A także wojskowego.

Pierwsze organizacje konspiracyjne powstały jeszcze przed, wspomnianą już, Służbą Zwycięstwu Polski. 17 września w Stanisławowie (a więc na terenach wolnych) na podstawie siatki dywersji pozafrontowej utworzono pod dowództwem ppłk. Jana Mazurkiewicza Pogotowie Obywatelskie (następnie jako Tajna Organizacja Wojskowa). 19 września powstała w Krakowie grupa „Silesia" wydająca pierwsze pismo konspiracyjne „Polska żyje", a kilka dni później, też w okupowanym Krakowie, utworzono Związek Orła Białego (następnie jako Organizacja Orła Białego) oparty na siatce dywersyjnej oraz na strukturach i działaczach Związku Strzeleckiego. 29 września w Warszawie, do której wkraczały dopiero wojska niemieckie, działacze Związku Powstańców Śląskich utworzyli Związek Powstańców Niepodległościowych. W końcu września powstała „Ojczyzna", organizacja utworzona przez poznańskich działaczy obozu narodowego. W ciągu października zorganizowały się - lub raczej zaczęły się organizować - m.in.: Komenda Obrońców Polski, utworzona na podstawie rozkazu (i środków) rozformowanego zgrupowania KOP gen. Wilhelma Orlika-Ruckernana, „Warszawianka" Jana Hoppego, Związek Obrony Rzeczypospolitej Tadeusza Źenczykowskiego, „Muszkieterzy" Stefana Witkowskiego, Miecz i Pług ks. Leona Peplau, Organizacja Wojskowa „Wilki" por. Józefa Brucknera, Tajna Armia Polska ppłk. Jana Włodarkiewicza, Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa (PLAN), Komenda Zbrojnego Wyzwolenia. Także w ciągu października środowiska przywódcze niemal wszystkich głównych partii politycznych podjęły decyzje o podjęciu działalności konspiracyjnej - 13 października uczyniło to Stronnictwo Narodowe, 16 października Polska Partia Socjalistyczna (która po formalnym rozwiązaniu partii występowała pod nazwą Wolność-Równość-Niepodległość - WRN), potem Stronnictwo Demokratyczne, Stronnictwo Pracy, ONR-ABC, które przyjęło nazwę „Szaniec" (od swego pisma), ONR-Falanga pod nazwą „Pobudka". Najpóźniej, bo dopiero w połowie lutego 1940 r., formalną decyzję o wznowieniu działalności podjęło Stronnictwo Ludowe (znane pod kryptonimem „Roch" - Ruch Oporu Chłopskiego), czynne w konspiracji od samych jej początków.

Do działalności konspiracyjnej włączyły się też niektóre organizacje społeczne. Obok Związku Strzeleckiego, który był główną bazą Organizacji Orła Białego czy Związku Powstańców Śląskich, podobne decyzje podjęły m.in. ZMW „Siew", występując pn. Chłopskiej Organizacji Wolności „Racławice", czy Strażacki Ruch Oporu „Skała". Niektóre reaktywujące się w podziemiu partie powoływały swoje organizacje wojskowe: Narodowa Organizacja Wojskowa (Stronnictwa Narodowego) powstała już w październiku, pepeesowska Gwardia Ludowa w listopadzie, grupa „Szańca" swoje oddziały zbrojne (Związek Jaszczurczy) utworzyła jednocześnie ze strukturą cywilną. Zdarzały się też sytuacje odwrotne: Tajna Armia Polska w grudniu 1939 r. utworzyła jako swoje polityczne zaplecze organizację „Znak".

Warunki konspiracyjne umożliwiły - czy ułatwiły - „skonsumowanie" niektórych rozbieżności wewnątrzpartyjnych. Obok poznańskiej „Ojczyzny" ze Stronnictwa Narodowego oddzieliła się grupa kierowana przez Karola Stojanowskiego pn. Narodowo-Ludowa Organizacja Wojskowa (NLOW). Lewicowe skrzydło PPS nie weszło do WRN, a Stanisław Dubois utworzył grupę „Barykada Wolności" (od nazwy pisma). W tworzeniu „Pobudki” nie brał udziału lider ONR Bolesław Piasecki, który z czasem stworzył własną organizację; opanowując koalicyjną zrazu Konfederację Narodu.

Już wymienione powyżej organizacje i grupy - wojskowe, polityczne i polityczno-wojskowe - wskazują, jak zróżnicowane, a zarazem rozproszone były początki konspiracji A przecież kolejne powstawały wiosną 1940 r., dochodziło zarówno do mniej lub bardzie trwałych fuzji, ale i do secesji, rozłamów, których tylko część wynikała z ciosów okupanta uderzających w kierownictwo i zmuszających do tworzenia się nowego, nieraz o odmiennych poglądach. Nader często bowiem, zwłaszcza w strukturach powstających „na świeżym pniu", bez uprzedniej wspólnoty środowiskowej czy politycznej, złożenie przysięgi w tej a nie innej organizacji było kwestią przypadku, a tajność poczynań zarówno wytwarzała silne więzy lojalności, jak i utrudniała dotarcie do grupy, która bardziej odpowiadałaby poglądom konspiratora. Dla większości zresztą najważniejsze było uczestniczenie w jakimkolwiek wysiłku konspiracyjnym, a nie szukanie możliwości dla wyrażania swoich poglądów. Stąd np. założony z inicjatywy czynników wojskowych KOP zbliżył się z czasem do współpracującej z komunistami lewicy. Podobna była też droga polityczna części Gwardii Obrony Narodowej (organizacji założonej jeszcze 12 X 1939) na czele z płk. Julianem Skokowskim, zawodowym wojskowym.

Istotnym czynnikiem owego zróżnicowania był - jak już pisałem - stan „wrześniowego szoku". Fakt, iż gen. Karaszewicz-Tokarzewski tworzył SZP z mandatu marsz. Rydza-Śmigłego nie tylko odstręczał wielu, ale przyczynił się do powstania koncepcji utworzenia ośrodka politycznej konsolidacji innych środowisk. Próbom takim nie zapobiegło nawet to, iż organizator SZP - uważany jeszcze przed wojną za „liberalnego piłsudczyka", teozof i człowiek dużej kultury - od samego początku skutecznie zabiegał o współpracę głównych stronnictw przedwrześniowej opozycji, już 10 października, krótko przed jego wyruszeniem w objazd południowej i wschodniej części przyszłego GG, powstała Główna Rada Polityczna, która miała być częścią składową organizacji pomyślanej na wzór POW z lat I wojny światowej. W formowaniu Rady brali udział czołowi przedstawiciele PPS (Mieczysław Niedziałkowski i Zygmunt Zaremba), SL (Maciej Rataj, Stefan Korboński), SD (Mieczysław Michałowicz), a uczestniczył w nich także działacz obozu narodowego Leon Nowodworski. W myśl koncepcji twórcy SZP miało to być ciało doradcze, a przewodniczący Rady (został nim Niedziałkowski) pełnić miał funkcję Komisarza Cywilnego i II Zastępcy Dowódcy SZP.

Można się dziwić, iż politycy zgadzali się na rolę subalterna przy dowództwie wojskowym, ale instytucję tę tworzono jeszcze pod bezpośrednim wrażeniem walk o Warszawę i z wyobrażeniem o tymczasowości sytuacji. Łatwo zauważyć, iż nie wszystkie ośrodki polityczne - pomijając już nawet „obóz rządzący", który był w sytuacji krytycznej także ze względu na opuszczenie kraju przez większość jego przywódców - brały udział w tworzeniu Rady. SN wnet zdezawuowało Nowodworskiego, brakło w Radzie przedstawicieli SP, nie było reprezentantów ani ONR-ABC, ani ONR-Falanga, nie uczestniczyli w rozmowach przedstawiciele NPR. Nieobecny był też „Front Morges", ośrodek wprawdzie nie zinstytucjonalizowany, ale wpływowy, zwłaszcza po objęciu stanowiska premiera przez gen. Sikorskiego. Nie było oczywiście także przedstawicieli różnych - niejednokrotnie bardzo silnych - organizacji społecznych, a niektóre z nich podejmowały właśnie decyzje o przystąpieniu do działalności konspiracyjnej. Swoją rolę odegrał też niewątpliwie fakt tajności tych wszystkich działań, trudności komunikacyjne, trwający wciąż ruch: jedni wracali ze wschodu, inni podążali na południe, aby przedostać się na Węgry czy do Rumunii, jeszcze inni ukrywali się.

Jedyną poważniejszą próbę konsolidacji poza sferą partii wiążących się z SZP podjął i to już w październiku - Ryszard Świętochowski, znany publicysta związany z „Frontem Morges" i ruchem ludowym. Powołał on Centralny Komitet Organizacji Niepodległościowych (CKON), do którego zgłaszały akces niektóre z tradycyjnych partii (SP, NPR, ONR-ABC), organizacji społecznych (ZMW „Siew") i nowo utworzonych struktur konspiracyjnych „Muszkieterowie", TĄP, Gwardia Obrony Narodowej, Związek Czynu Zbrojnego). Sytuację ułatwiał mu nie tylko fakt, iż był osobą politycznie bliską gen. Sikorskiemu, ale także powstałe w Paryżu koncepcje działalności konspiracyjnej, które nie uwzględniały w ogóle partii politycznych. Świętochowski uzyskał nieformalne, ale wyraźne poparcie od premiera wyrażające się m.in. w przekazaniu mu przez kurierów środków pieniężnych. Wobec lego, że SZP było dopiero in statu nascendi, nie uznawał jej wyłączności na organizowanie podziemnego wojska, a tym bardziej prawa do nadrzędności wobec partii politycznych.

Premier potrzebował własnego zaplecza politycznego, „ekskluzywizm" Głównej lady Politycznej oraz „sanacyjność" SZP stworzyły zapotrzebowanie na jego powstanie, brak szybkiego i systematycznego kontaktu między krajem a emigracją pogłębiał zamieszanie. Po aresztowaniu - na Słowacji, w drodze do Francji - Świętochowskiego (kwiecień 1940) CKON wprawdzie zniknął, ale znaczna część tworzących go organizacji utworzyła, Komitet Porozumiewawczy Organizacji Niepodległościowych (w czerwcu 1940 należało doń ok. 25 grup), a we wrześniu niektóre z nich utworzyły Konfederację Narodu, którą przejął - po ustąpieniu większości organizacji - Bolesław Piasecki. Jeszcze w październiku 1942 r. kilkanaście mniejszych organizacji - w tym także niektóre należące swego czasu do CKON - utworzyło Społeczną Organizację Samoobrony (SOS), tym razem bez ambicji konkurowania z dużymi partiami, ale zapewne z poczuciem, że są odsuwane od głównego nurtu ruchu oporu.

Twórca SZP okazał się osobą energiczną, a wielką rolę w tworzeniu struktury wojskowej odegrał płk Stefan Rowecki, mianowany szefem sztabu i I Zastępcą Głównego Dowódcy. Już na początku grudnia powstały zalążki dowództw siedmiu okręgów (województw) i wszystkich oddziałów sztabu, przecierano też drogi kurierskie. Tymczasem w Paryżu Komitet Ministrów ds. Kraju (KMK) przygotował własną koncepcję ruchu oporu i powołał Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), którego Komendantem Głównym mianowany został gen. Kazimierz Sosnkowski. 4 grudnia 1939 r. podpisana została Instrukcja nr 1, w myśl której ZWZ składać się miał z sześciu obszarów podporządkowanych bezpośrednio KG. ZWZ miał być organizacją ściśle wojskową, będącą integralną częścią polskich sił zbrojnych. Nie przewidywano w niej reprezentacji żadnych sił politycznych. Rowecki mianowany został dowódcą Obszaru 1 (Warszawa), Karaszewicz zaś Obszaru 3 (Lwów).

Dokument ten dotarł do okupowanej stolicy w miesiąc po podpisaniu i wywołał dość znaczną konfuzję, a także zastrzeżenia. Niemniej dotychczasowe kierownictwo SZP zaczęło wcielać go w życie, wykorzystując fakt, iż gen. Sosnkowski upoważnił płk. Roweckiego - na którego instrukcję zaadresowano - do „elastyczności". Zamysł polityczny twórców koncepcji ZWZ był dosyć oczywisty: władze RP na emigracji miały być jedynym czynnikiem centralnym. U premiera swoją rolę odegrała też nieufność wobec oficerów angażujących się w prace konspiracyjne i obawa przed powstaniem zbyt silnego ośrodka mogącego mieć ambicje polityczne.

Pierwotna koncepcja ZWZ była nie do utrzymania i gen. Sosnkowski zrozumiał to dosyć szybko. W kolejnej instrukcji (z 16 I 1940) nakazywał utworzenie osobnych komend dla okupacji niemieckiej i radzieckiej i ustanowił dla pierwszej komendantem Roweckiego a dla drugiej Karaszewicza. Odpowiadało to mniej więcej intencjom obu twórców SZP, choć uważali oni, iż w kraju powinno istnieć stanowisko zastępcy Komendanta Głównego z dość dużymi uprawnieniami. Tak też się stało, gdy klęska Francji zmieniła w zasadniczy sposób sytuację. 18 czerwca, tuż przed ostateczną ewakuacją do Anglii, gen. Sosnkowski mianował - promowanego na generała - Roweckiego swoim zastępcą, a 30 czerwca, już z Londynu, mianował go Komendantem Głównym ZWZ, tworząc przy sztabie Naczelnego Wodza Samodzielny Wydział Krajowy (Oddział VI) dla kontaktów z KG ZWZ. W ten sposób powstał zrąb podstawowego członu Polskiego Państwa Podziemnego - konspiracji wojskowej. Pozostało jednak skoncentrowanie pod wspólną komendą kilkudziesięciu organizacji podziemnych, gdyż ZWZ było wprawdzie największą, ale bynajmniej nie jedyną. Należało też zastanowić się nad koncepcją uczestnictwa sił konspiracyjnych w ogólnym wysiłku militarnym aliantów. Takie zadania stały przed 45-letnim wówczas generałem „Grotem", którego nazwisko znane było tylko nielicznym. Rozwiązanie SZP oznaczało dla struktur wojskowych dość proste przekształcenie, ale Instrukcja nr 1 nie przewidywała istnienia reprezentacji politycznej i „pionu cywilnego". Planowano powoływanie „mężów zaufania" („delegatów"), nie został jednak określony ani ich status, ani sposób mianowania. Ze swej strony krajowe kierownictwo ZWZ pragnęło podtrzymania zasad określonych w statucie SZP i uzgodnionych już z kilkoma partiami. Te jednak, nawet współpracując od początku i gen. Tokarzewskim, niezbyt przychylnie traktowały ograniczenie ich do funkcji doradczych. Tym bardziej negatywnie przyjęły stanowisko rządu, uważając, że zostają zepchnięte na margines życia państwowego.

Stronnictwa zgrupowane wokół powstającego ZWZ należały do opozycji i dość już miały walki z „partyjniactwem", uprawianej od 1926 r. Fakt zaś, że gen. Sikorski wspierał inicjatywę Świętochowskiego, umacniał je w przekonaniu o potrzebie koalicji i utrzymywania związków z oficjalną konspiracją wojskową. Aresztowanie Niedziałkowskiego i Rataja, pierwszych współpracowników dowódcy SZP, wzmocniło te tendencje. W ciągu lutego odbyła się seria spotkań (z udziałem kierownictwa ZWZ), które zakończyły się powołaniem 26 lutego 1940 r. Politycznego Komitetu Porozumiewawczego (PKP). Wchodzili doń pełnomocni przedstawiciele trzech największych partii „przedwrześniowej" opozycji: PPS-WRN (Kazimierz Pużak), SL „Roch" (Stefan Korboński) i SN (Aleksander Dąbski). Bliska współpraca z ZWZ i uznanie dla fachowych kompetencji jego dowództwa nie oznaczały pełnego zaufania do wojskowych, choć w istocie mało było wśród nich takich, którzy przed wojną zajmowali się bezpośrednio polityczną działalnością. Politycy nie bagatelizowali też zapewne faktu, iż formalnym komendantem był piłsudczyk gen. Sosnkowski.

Współpraca z partiami dawnej opozycji była na rękę płk. Roweckiemu, gdyż osłabiała zarzuty - zgłaszane i w kraju, i na emigracji - o „sanacyjności" organizowanego przezeń wojska. Wytwarzało się też pewne poczucie wspólnoty „kraju" wobec „emigracji", zupełnie naturalne w podobnych sytuacjach. Nie oznaczało to, rzecz jasna, nielojalności wobec konstytucyjnie umocowanych władz, choć wszystkie partie PKP były przeciwnikami konstytucji z 1935 r. Dążności do autonomii ZWZ wynikały głównie ze względów technicznych (sprawność dowodzenia, łączność itd.). Politykom chodziło przede wszystkim o stanie się partnerem rządu, którego zasadnicza baza społeczna znajdowała się przecież w kraju. Aresztowanie twórcy CKON, dobra - choć nie bezkonfliktowa - współpraca PKP, w którym główną rolę odgrywał Pużak, z płk. Roweckim, ale przede wszystkim klęska Francji zmusiły rząd do zmiany stosunku do PKP. 18 czerwca, razem z depeszą nominacyjną dla gen. Roweckiego, nadeszło uznanie PKP za oficjalną reprezentację polityczną kraju.

W tych właśnie dniach, niezwykle trudnych dla społeczeństwa polskiego, gdy trzeba było się żegnać - i nikt nie wiedział na jak długo - z popularnym wówczas powiedzonkiem: „im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej", dotarł do Warszawy płk Jan Skorobohaty-Jakubowski zaopatrzony w nominację na Delegata Rządu na Kraj, a więc w pełnomocnictwa do zorganizowania i kierowania całością niewojskowego ruchu oporu. Jednakże klęska Francji, która zachwiała autorytetem premiera, wzmocniła tym samym pozycję „kraju". 28 czerwca, na posiedzeniu z udziałem gen. Roweckiego i Delegata, PKP postanowił uznać zespół w tym składzie za Delegaturę (tzw. Zbiorową), która „sprawować będzie na całym terenie Rzeczypospolitej swe czynności imieniem rządu RP". Uczyniono pewien gest pod adresem premiera, kooptując do PKP przedstawiciela Stronnictwa Pracy (Franciszka Kwiecińskiego), partii najbliższej mu i najwierniejszej. Powstanie takiej instancji oznaczało ukonstytuowanie się jednolitego, centralnego ośrodka konspiracji, co mogło sprowadzić władze państwowe rezydujące w Londynie do funkcji reprezentacyjnych, prowadzenia polityki zagranicznej i dowodzenia skromnymi siłami zbrojnymi.

Gen. Sikorski przebrnął jednak przez trudności kryzysu gabinetowego, umacniając swoją pozycję wobec najbardziej zdeklarowanych przeciwników, a i im chyba nie zależało na wzroście kompetencji ciała politycznego tworzonego przez partie, z którymi tak zaciekle walczyli przez kilkanaście lat. Toteż rząd nie uznał Delegatury Zbiorowej, a partie - nazywane „grubą czwórką" - nie chciały (i nie bardzo mogły) wejść z nim w otwarty konflikt. Delegatura została rozwiązana, a tym samym odtworzono PKP, zastrzegający sobie jednak prawo wysuwania kandydatów na Delegata, który w ten sposób musiałby się liczyć z jego zdaniem. Mimo zastrzeżeń socjalistów i ludowców, przyjęto do wiadomości nominację z 3 grudnia 1940 r., która na Delegata wyznaczała Cyryla Ratajskiego, byłego prezydenta Poznania i działacza SP. W ten sposób, po roku od rozpoczęcia organizacji podziemnych struktur państwowych, ich zrąb został definitywnie skonstruowany i składał się z trzech odrębnych, ale powiązanych ze sobą pionów: wojskowego (ZWZ), administracyjnego (Delegat) i politycznego (PKP). Poza Delegaturą, ich sieci konspiracyjne były już rozbudowane.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi